Logo Przewdonik Katolicki

Zdejmowanie krzyży pogłębia podziały

Michał Szułdrzyński
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Skoro PO ogranicza religię w szkołach, zgłasza projekt ustawy liberalizującej prawo aborcyjne i nakazuje ściągać krzyże w urzędach, to po cóż jeszcze wyborcom lewicy Lewica?

Zarządzenie prezydenta Warszawy dotyczące równości i inkluzywności wywołało wielkie emocje. Rafał Trzaskowski napisał szczegółowe wytyczne dotyczące tego, jak zachowywać się i mówić mają urzędnicy oraz jak wyglądać mają urzędy, by nie ranić niczyich uczuć. W zarządzeniu znajdują się więc tak niekontrowersyjne zapisy jak ten, że jeśli do urzędu przychodzi osoba z niepełnosprawnością, to urzędnik powinien zejść do petenta, nie zaś czekać na niego na piętrze. Ale znajdują się też sprawy nieco bardziej kontrowersyjne, jak dotyczące tzw. inkluzywnego języka. W zarządzeniu więc stwierdzono, że sformułowanie „mieszkanki i mieszkańcy” może być raniące dla osób, które nie identyfikują się z żadną z dwóch płci. Dlatego też – według zarządzenia – „osoby mieszkające w Warszawie”. Tak samo zamiast „urzędnik i urzędniczka” – „osoba pracująca w urzędzie”. Ale najwięcej emocji wzbudził przepis mówiący, że w urzędach na ścianach nie mogą wisieć krzyże, a na biurkach urzędników, przepraszam, osób pracujących w urzędzie, nie można stawiać symboli religijnych. Ta decyzja daleko wykracza poza politykę samorządową, bo choć dotyczy miasta stołecznego Warszawy, to ma kolosalne znaczenie z punktu widzenia ogólnopolskiej sceny politycznej.
Po pierwsze, podjęcie takiej decyzji trzy tygodnie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w sposób oczywisty wpisuje się w kampanię. Jaki jest więc jej kampanijny wydźwięk? Czy Platforma Obywatelska chce zmarginalizować lewicę? No bo skoro to partia Donalda Tuska ogranicza religię w szkołach, zgłasza projekt ustawy liberalizującej obecne prawo dotyczące przerywania ciąży, skoro to wreszcie wiceszef PO nakazuje ściągać krzyże w urzędach, po cóż jeszcze wyborcom lewicy Lewica?
Inni uważają, że ten ruch zaszkodzi zarówno Platformie Obywatelskiej teraz, jak i samemu Trzaskowskiemu za rok podczas wyborów prezydenckich. Szkodzenie PO teraz polega na mobilizowaniu wyborców konserwatywnych. Donald Tusk stara się zmobilizować własnych sympatyków, którzy nie zawsze czują konieczność pójścia do urn po raz trzeci z rzędu. Ważne dla nich wybory odbyły się w październiku. To w ich efekcie doszło do zmiany władzy. Wybory samorządowe i europejskie nie mają już takiej stawki. Tymczasem decyzja Trzaskowskiego może zmobilizować elektorat przeciwny obecnej koalicji do głosowania „w obronie krzyża”. Wybory prezydenckie z kolei mają to do siebie, że by je wygrać, potrzeba głosów ponad połowy głosujących. To może więc paradoksalnie pomóc kandydatowi, który wystartuje przeciwko Trzaskowskiemu, bo choć polskie społeczeństwo szybko się laicyzuje, to religia wciąż jest dla wielu ważna. A zdejmowanie krzyży uderza nie w Kościół, ale właśnie w religię.
Mnie jednak w decyzji Rafała Trzaskowskiego zastanawia jeszcze co innego. Otóż jej uzasadnieniem była inkluzja, czyli włączanie kolejnych osób, by nie czuły się wykluczone. Tymczasem decyzja ta doprowadziła do głębokich podziałów w społeczeństwie – również w Warszawie. I to jest pewna sprzeczność w tym całym pomyśle.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki