Logo Przewdonik Katolicki

Neutralność oznacza, że prawa są po obu stronach

Małgorzata Bilska
Rys. Zosia Komorowska/PK

Rozmowa z prof. Andrzejem Zollem

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wydał rozporządzenie, które ma być fundamentem „świeckiego urzędu”. Wprowadza też język radykalnie inkluzywny, to znaczy wydestylowany z różnicy płci. Jak Pan postrzega te zmianę przepisów?
– Zapoznałem się z nowymi wytycznymi, czytając 16 standardów, które mają być wprowadzone w urzędach. Podstawowy punkt sporny to jest jeden standard, punkt czwarty: „Przestrzenie urzędu są miejscami neutralnymi religijnie”. Pojawia się tu  pytanie: Jak rozumieć neutralność religijną? To, że krzyż wisi w pokoju, gdzie urzędnik przyjmuje interesantów, nie oznacza, że stanowi to wyraz naruszenia neutralności światopoglądowej lub religijnej. Znak krzyża nie narzuca petentowi światopoglądu. Ja bym to traktował jako pewną potrzebę osoby, która w urzędzie pracuje. Pracownicy mają prawo do jej zaspokojenia.
Podzielę się swoim doświadczeniem. Kiedy z Panią rozmawiam, na moim biurku stoi niezwykle ważna dla mnie pamiątka. Rzecz, którą z okazji Pierwszej Komunii Świętej otrzymał mój brat. Poległ potem w Powstaniu Warszawskim. Kamień z marmuru, z przyczepionym do niego medalem z wizerunkiem Chrystusa. Kiedy byłem sędzią, potem prezesem Trybunału Konstytucyjnego; kiedy pełniłem funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich, ten kamień-relikwia zawsze stał u mnie na biurku. Jest dla mnie wsparciem w pracy. Potrzebuję jej. I łatwo sobie wyobrażam, że krzyż na biurku, na ścianie w gabinecie urzędnika, odgrywa być może taką samą rolę, jak wizerunek Chrystusa w moich miejscach pracy. Tak właśnie rozumiem sens obecności krzyża w urzędzie. Nie wiem, w jaki sposób mógłby on naruszać neutralność miejsca. Krzyż nie musi być związany z urzędem jako instytucją. Może być związany z pracującymi tam ludźmi.

Neutralność więc oznacza…
– Tolerancję w dwie strony. Urzędnik ma traktować petentów tak samo, bez względu na to, jaki mają światopogląd. Czy są wierzący (jakiej religii i wyznania), czy niewierzący. Czy mają takie skłonności, czy inne. To nie może odgrywać żadnej roli, gdyż urząd ma służyć wszystkim obywatelom. Krzyż nie narusza neutralności osoby przebywającej w urzędzie.

W ostatnich latach środowiska liberalne z kręgu Liberte! wraz z lewicą toczyły batalię o „świecką szkołę”. Rozporządzenie nie jest przypadkowe. Inicjuje proces zmian, o jaki od dekad walczą świetnie zorganizowane ruchy społeczne. Z uwagi na ich sojusz można je nazwać jednym ruchem gender. Mnie uderza standard nr 7 dotyczący komunikacji. Na jego podstawie trzeba używać języka neutralnego płciowo. Zamiast mieszkanka/mieszkaniec pojawi się „osoba zamieszkująca Warszawę”. Język ten nie jest neutralny aksjologicznie! Aby się zakorzenił, trzeba symbole chrześcijańskie zepchnąć do sfery prywatnej.
– Według mnie to przesada. Dla urzędnika powinno być nieistotne, czy petent jest kobietą, mężczyzną czy osobą niezdefiniowaną. Może mieć fizycznie cechy jednej płci, psychicznie czuć się kimś innym. Dla pracownika, który rozwiązuje jego sprawy urzędowe, nie ma to żadnego znaczenia. On tego nie musi zauważać. Można przeprowadzić szkolenia w celu zwalczania dyskryminacji, wymagać równego szacunku dla każdego, bez usuwania krzyży. Do pozostałych punktów zapisanych w standardach nie mam zastrzeżeń.
Jeżeli prezydent miasta uważa, że trzeba przeprowadzić szkolenie, niech to robi. Dla mnie znaczenie ma tylko standard czwarty, który neutralność urzędu uzależnia od krzyża w pokoju, w widocznym miejscu.

Ta rewolucja jest realizowana metodami „soft power”. Nikt chrześcijan nie eliminuje za pomocą broni, więzień i łagrów, a przemoc fizyczna jest potępiana jako patriarchalna. Czy jednak postulat „prawa do swobodnej ekspresji” nie jest tu złamany? Prawo urzędnika do ekspresji wiary, wyrażenia potrzeby, nie zostało w rozporządzeniu złamane?
– Zgadzam się, że rozporządzenie stanowi początek drogi. Zdecydowanie uważam, że naciski na realizację pewnych założeń są naruszeniem neutralności. Rodzi się spór. Neutralność oznacza, że prawa są po obu stronach. Urzędnik, który chce mieć w pokoju symbol swojej religii – a to nie przeszkadza osobie, która z nim pracuje – ma do tego prawo. Dlaczego mu się je odbiera?

Zakaz narusza prawo do swobodnej ekspresji chrześcijan?
– Dokładnie tak myślę.

---

Prof. Andrzej Zoll
Profesor nauk prawnych; w latach 1991–1993 przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, sędzia i w latach 1993–1997 prezes Trybunału Konstytucyjnego; w latach 2000–2006 rzecznik praw obywatelskich

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki