Kult maryjny został odnowiony przez Sobór Watykański II. Przed Soborem różnie bywało. Choć od tamtego czasu powstało wiele dokumentów i prowadzona była intensywna katecheza, wciąż od czasu do czasu powracają dawne błędy, wynikające – to zaznaczmy wyraźnie – nie ze złej woli, ale z zapału serc, które nie zawsze zadają sobie pytanie o to, kim naprawdę jest Maryja.
Większa niż Chrystus?
Jeśli spojrzeć na historię, mariologia rzeczywiście wymagała odnowy. Niezwykle bogaty kult, zwłaszcza po ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, zdawał się wymykać spod teologicznej kontroli. Maryja ozdabiana była kolejnymi koronami i bogatymi szatami, nazywano ją coraz wznioślejszymi imionami. Dużą część tego, co dotyczyło samego tylko Jezusa Chrystusa, zaczęto przypisywać również Jej: nazywając ją „Współodkupicielką”, pisząc nie tylko o życiu w Chrystusie, ale i o „życiu w Maryi”, próbując łączyć Ją z tajemnicą sakramentu Eucharystii. Jej cześć nijak się miała do tego, jaka rzeczywiście była rola Maryi w historii zbawienia. Uważano, że Chrystus jest tym, który jest sprawiedliwy i niesie potępienie, a Maryja ocala i przynosi miłosierdzie.
Pierwsza chrześcijanka
To myślenie w latach 50. XX wieku nie było nowe, miało swoje korzenie jeszcze w średniowiecznej pobożności ludowej. Mnożono święta maryjne, to właśnie na nich gromadziły się największe tłumy, w liturgicznych kalendarzach każdego dnia wpisane było jakieś maryjne święto. Tymczasem – czego pewnie nie wypada nawet przypominać – chrześcijaństwo jest wyznawaniem wiary w Jezusa Chrystusa, Boga i Zbawiciela. Maryja jest w chrześcijaństwie nie Bogiem, ale pierwszą chrześcijanką.
Praktyka swoje
Już w czasie, kiedy trwał Sobór Watykański II, prace nad przywróceniem Chrystusa jako centrum roku liturgicznego przebiegały z pewnym trudem. Spotykały się one nie tyle ze sprzeciwem czy świadomym oporem, ile z niezrozumieniem, o co w reformie chodzi. Jak zauważa zajmujący się tym problemem ks. Janusz Kumala, „Kiedy odkrywano w liturgii wartość niedzieli, to pobożność maryjna podkreślała sobotę jako dzień Matki Bożej, który należy uczcić odmówieniem różańca i przyjęciem Komunii św., możliwe także w niedzielę, jeśli ktoś nie mógł tego uczynić z jakiejś przyczyny w sobotę. Podobnych przykładów dualizmu kultycznego można by przytaczać więcej”. Na tym przykładzie widać dość wyraźnie, z jakim trudem do pobożności chrześcijańskiej przebijał się chrystocentryzm, skoro niedziela, pamiątka Zmartwychwstania, oddawała niejako swój sens maryjnej sobocie.
Uporządkowanie
Ostatecznie dokument porządkujący pobożność maryjną nie powstał wprost na Soborze (choć nad takowym również trwały prace), ale jako posoborowa adhortacja papieża Pawła VI Marialis cultus. Głównymi założeniami owego uporządkowania miało być oparcie kultu maryjnego na źródłach Pisma Świętego, Tradycji i liturgii Kościoła oraz ukazywanie Maryi jako zanurzonej w tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Rok liturgiczny odsłania krok po kroku zbawczą tajemnicę Chrystusa, od zwiastowania po zesłanie Ducha Świętego. Maryja ma w tym cyklu swoje miejsce o tyle, o ile uczestniczy w tajemnicy Chrystusa. Każde Jej święto jest zawsze i tylko świętem Jej obecności przy Chrystusie. W liturgii Kościoła nie ma miejsca dla kultu maryjnego, który byłby uczczeniem tylko Jej samej, niezależnie od Jej Syna i bez związku z Jego misją.
Marialis cultus Pawła VI jest podjęciem wyzwania, postawionego przez Sobór. Papież postanowił odpowiedzieć na pytanie, jak konkretnie taka odnowiona pobożność maryjna powinna wyglądać i na jakich powinna oprzeć się fundamentach. Te fundamenty pozostają dla nas aktualne do dziś.
Maryjność trynitarna
Chrześcijaństwo jest oddawaniem czci Ojcu przez Syna w Duchu Świętym. Zdrowy kult maryjny musi być włączony w ten nurt, zatem każda praktyka pobożności maryjnej musi uwzględniać odniesienie do Boga w Trójcy Jedynego. Maryja jest czczona nie ze względu na siebie samą, ale ze względu na Boga, który Ją wybrał i włączył w swoje dzieło. Maryjna pobożność nie prowadzi do Maryi, ale razem z Nią wielbi Boga.
Maryjność chrystologiczna
„W Maryi Pannie wszystko odnosi się do Chrystusa i od Niego zależy” – czytamy w Marialis cultus. To On jest źródłem wielkości Maryi. Ona nigdy Go nie zasłania, ale wskazuje na Niego jako na Drogę, Prawdę i Życie. Chrześcijaństwo z samej swojej zasady jest chrystocentryczne, dlatego bez Chrystusa, bez odniesienia do Niego jest fałszem. Każdy zdrowy kult maryjny musi zmieniać się w uwielbienie Jezusa.
Maryjność w tajemnicy Ducha Świętego
Nauczanie o Duchu Świętym jest jednym z najtrudniejszych w nauczaniu Kościoła. Być może właśnie z tego powodu Duch Święty jest często w pobożności pomijany. Jednak to właśnie „uświęcające działanie Ducha Świętego w Dziewicy Nazaretańskiej jest szczytowym momentem Jego poczynań w historii zbawienia” – jak czytamy w Marialis cultus. Maryja otwiera się na działanie Ducha Świętego, daje Mu się prowadzić, jest Jego Oblubienicą jako Ta, która najlepiej Go poznała i pozwoliła Mu się przeniknąć.
Maryjność w tajemnicy Kościoła
Maryja jest pierwszym i najdoskonalszym członkiem Kościoła. Teologia uczy nas, że wszystko, czym miał być Kościół w zamyśle Jezusa, objawiło się na początku w Maryi. Ona jest pierwszą uczennicą Jezusa i to według św. Augustyna było ważniejsze nawet niż fakt, że była Jego Matką. Jest przez to wzorem dla Kościoła i w Niej Kościół powinien się przeglądać, by jak Ona stawać się doskonałym. Również kult maryjny powinien podkreślać takie właśnie miejsce Maryi w Kościele.
Maryjność biblijna
Kto nie zna Pisma Świętego, nie zna Jezusa, ale nie zna również Maryi. Dlatego Marialis cultus podkreśla, że „chrześcijańska pobożność domaga się włączenia w każdą formę kultu wskazań i myśli biblijnych”. To właśnie z Biblii pobożność maryjna ma czerpać i pomoc, i treści, ma czerpać myśli, obrazy – ale ma również prowadzić do kontemplacji Pisma Świętego i do modlitwy tekstami biblijnymi.
Maryjność w liturgii
Paweł VI podkreślał, że pierwszą modlitwą Kościoła jest liturgia. Postulował uporządkowanie pobożności maryjnej w taki sposób, żeby zgadzała się ona z chrystocentryczną liturgią Kościoła. Najbardziej widocznym skutkiem tego jest uznanie, że nie wolno mieszać pobożnych praktyk i pobożności ludowej z liturgią Kościoła, nie wolno również do Eucharystii dołączać elementów zapożyczonych z tychże nabożeństw. Nie oznacza to, że z pobożnych praktyk nieliturgicznych należy zrezygnować: mają one w Kościele ważne miejsce, ale zawsze ustępują miejsca liturgii.
Maryjność ekumeniczna
Zasada ta do dziś budzi w Kościele kontrowersje. Papież Paweł VI poleca, żeby w kulcie maryjnym „nie tylko nie osłabiało się szczególnego charakteru, lecz także bardzo starannie unikało wszelkiej przesady, mogącej wprowadzić innych braci w błąd co do prawdziwej nauki Kościoła”. Temat Maryi jest w dialogu ekumenicznym trudny. Nie chodzi o to, żeby go unikać czy wypierać się katolickiego nabożeństwa maryjnego, ale raczej o to, żeby nie gorszyć innych kultem przesadnym czy błędnym, stawiającym Maryję na miejscu co najmniej równym Chrystusowi.