Logo Przewdonik Katolicki

Co wynika z burzliwych przeszukań

Michał Szułdrzyński
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Czy będziemy mieli do czynienia z tym, że jedna partia zastąpiła drugą i teraz będzie postępować tak samo jak poprzednicy? Czy może standardy będą się zmieniały na lepsze?

Przeszukania przeprowadzone przez prokuraturę i ABW w mieszkaniach polityków Suwerennej Polski, którzy nadzorowali wcześniej Fundusz Sprawiedliwości, były symbolicznym momentem. Pokazującym, że trzy miesiące po objęciu władzy przez nową koalicję prokuratura i służby w zasadniczej części podporządkowały się nowej władzy, co całkowicie zmienia sytuację polityczną i prawną. Bo przez ostatnie osiem lat przyzwyczajano nas do tego, że to politycy Suwerennej Polski wydawali polecenia prokuratorom i komentowali działania wymierzone w polityków ówczesnej opozycji. Byli w tym zresztą bardzo aktywni. Teraz sytuacja była inna – prokurator generalny i minister sprawiedliwości odniósł się tylko do proceduralnej kwestii działań prokuratury. Przypomniał, że każdy zainteresowany może się poskarżyć do sądu.
I jeśli coś w tej całej historii ma być nauczką, to właśnie ten fakt. Adam Bodnar nie urządził konferencji prasowej, by opowiadać o tym, jacy to źli ludzie zarządzali Funduszem Sprawiedliwości przez ostatnie lata. A przecież nawet raport NIK poważnie skrytykował sposób wydawania publicznych pieniędzy z tego specjalnego wehikułu finansowego kierowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Podkreślił, że zarówno na sam fakt przeszukań, jak i na sposób ich przeprowadzenia każdemu zainteresowanemu przysługuje odwołanie do sądu. I rzeczywiście sądy ocenią, czy było to działanie zgodne z przepisami. Ale nie było próby lansowania się na tych wydarzeniach, zbijania na niej politycznego kapitału.
Dlatego też nie patrzę na tę sprawę wyłącznie politycznie. Oczywiście jest zawsze w działaniach dotyczących polityków polityka. Przeszukano wszak nieruchomości zajmowane przez niegdyś jedne z najważniejszych osób w państwie – poprzedniego ministra sprawiedliwości i jego bliskich współpracowników. Samo to dla opinii publicznej jest pewnie szokiem. I w części obozu dziś rządzącego zbyt dużo było niezdrowej satysfakcji z powodu tych czynności.
Przypomnijmy, że żadnemu z polityków dotąd nie postawiono zarzutów. Szukano dokumentów i dopiero ich ewentualna analiza zdecyduje, czy ich status się zmieni. Niestety jednak taka jest logika polityki: jeśli kłopoty mają politycy jednej partii, sympatycy jej przeciwników się cieszą. Tyle tylko, że przez ostatnie lata to sympatycy tej partii, która ma teraz kłopoty, dostawali powody do satysfakcji.
Dlatego warto śledzić kolejne wydarzenia. Czy będziemy mieli do czynienia po prostu z tym, że jedna partia zastąpiła drugą i teraz będzie postępować tak samo? Czy może po prostu standardy będą się zmieniały na lepsze? I rozliczajmy obecną władzę właśnie z tego ostatniego. Bo tylko jeśli podniesione zostaną standardy, taka sprawa będzie miała pozytywne konsekwencje. Taki jest – paradoksalnie – pożytek z afer. Jeśli wyciągamy z nich wnioski, jeśli po nich standardy są wyższe, jeśli politycy są bardziej ostrożni…
Na razie więc pozostaje nam czekać i obserwować wydarzenia. I nie popadać w przesadę ani wtedy, gdy obecne wydarzenia nas cieszą, ani wtedy, gdy nas martwią. Nie popadać ani w euforię, ani w histerię. Bądźmy po prostu mądrzejsi, wyciągajmy wnioski.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki