O powieść Ewangelii św. Jana o spotkaniu ze Zmartwychwstałym relacjonuje doświadczenia trzech pierwszych świadków – szkicuje drogę, która prowadziła pierwszą wspólnotę do wiary. Pierwsza przy grobie jest Maria Magdalena, która wcześniej mężnie towarzyszyła Jezusowi pod krzyżem (J 19, 25). Wiedziona pragnieniem odpowiedniego potraktowania umęczonego ciała Tego, który wyrzucił z niej siedem złych duchów (por. Mk 16, 9), ryzykuje – przychodzi w miejsce, które było skrzyżowaniem niebezpiecznego przedmieścia z cmentarzem „gdy jeszcze było ciemno”. Pierwsze przy pustym grobie jest więc pragnienie wyrażenia wdzięczności za przywróconą godność. Czy to przypadek, że wyrazicielem tej postawy jest kobieta? I że to właśnie kobieta rozpoczyna łańcuch świadków, którzy będą nieść potem światu apostolską Tradycję?
Piotr przybywa do grobu zapewne wciąż niesiony wyrzutami sumienia po swojej zdradzie. Wchodzi do grobu pierwszy, analizuje wszystko uważnie, ale nie jest w stanie uwierzyć, przytłoczony wciąż poczuciem winy. Doświadczenie grzechu – jeśli przeżyte razem z Chrystusem – może nas doprowadzić do grobu Jezusa, nie wystarczy jednak, by przekształcić nas w ludzi wierzących.
To dopiero Jan, który wchodzi do grobu jako drugi, „ujrzał i uwierzył”. Dlaczego właśnie on „uwierzył”? Mielibyśmy ochotę czasem wskazywać na kontemplacyjną naturę umiłowanego ucznia (por. J 13, 23). Pewnie zresztą jest w takim opisie ważny aspekt jego postawy, która uzdalniała go do wiary. Czy jednak decydujący impuls nie był, by tak powiedzieć, bardziej konkretny? Dzień wcześniej Jan otrzymał od Jezusa Maryję za matkę (J 19, 27). A Maryja to przecież ta, która – zgodnie z tradycją Kościoła – zachowała wiarę w ciemności Wielkiej Soboty. Czy wiara umiłowanego ucznia nie została zatem utorowana przez nadzieję matki Jezusa?
Wdzięczność, skrucha i nadzieja to trzy doświadczenia, które prowadzą do grobu Jezusa – komponują punkt wyjścia, glebę, na której może wyrosnąć wiara w zmartwychwstanie. Potrzebny jest jednak jeszcze dar – płomień Bożej obecności w spotykanym Zmartwychwstałym – by wszystko nagle w oczach i sercach rozbłysło nowym światłem. Niech to światło staje się także coraz bardziej naszym udziałem!