Logo Przewdonik Katolicki

Dwa spotkania w bramie

Elżbieta Wiater
Napis na płocie jednego z osiedli w Gdańsku | fot. Wojciech Stróżyk/Reporter/East News

Katolicki to znaczy powszechny, a więc posłany do każdego, kto chce słuchać i przyjąć kerygmat. Kiedy jednak słowo zostanie przyjęte i zrodzi wiarę, to przed pragnącym wejść do wspólnoty postawione zostają wymagania. Ich obrazem jest obrzęd, a właściwie dwa – spotkania w bramie kościoła.

Zanim o zasadniczym temacie, wprowadzenie historyczne. Obiecuję, że będzie krótko. Instytucja katechumenatu zanikła w ciągu średniowiecza i powoli zaczęła się odradzać po Soborze Trydenckim, kiedy dostrzeżono jej potrzebę w ramach działalności misyjnej. W Europie na ogół obowiązek przygotowania kandydata do chrztu (czyt. głównie nauczenia go katechizmu) brał na siebie proboszcz lub inny kapłan. W pełni instytucję katechumenatu polecił przywrócić Sobór Watykański II w Konstytucji o liturgii świętej Sacrosanctum concilium (zob. SC 64). To zaowocowało dokumentem Kongregacji do Spraw Kultu, przywracającym odpowiednie obrzędy (1962), oraz przygotowaniem i publikacją ksiąg liturgicznych, które służą do ich sprawowania (1972).

Etapy budowania relacji
Kiedy zajrzymy do opisu obrzędów, rzuca się w oczy podkreślenie nie tyle przekazu doktryny (chociaż to też jest bardzo ważny punkt – w końcu skoro wyznaje się, że wierzy się w jakieś prawdy, trzeba je najpierw poznać), ile wprowadzenie w relację z Chrystusem i Kościołem. Okres katechumenatu dzieli się na kilka wyraźnych części, z których każda ma swoją „obrzędowość”, że tak się wyrażę.
Etap początkowy to przedkatechumenat. Nie ma on swojego wyraźnego początku, bo to czas, kiedy w kimś rodzi się wiara – kiedy słyszy o Chrystusie, zaczyna myśleć o zbliżeniu się do Niego i Jego wspólnoty, mówiąc bardziej technicznie i od strony działań Kościoła: jest ewangelizowany. W jakimś momencie podejmuje decyzję, że chce przyjrzeć się bliżej wspólnocie i chrześcijaństwu – to jest ta chwila, kiedy przychodzi na spotkania przygotowujące do przyjęcia sakramentów. Oficjalnie nosi wtedy nazwę „sympatyka”, chociaż w praktyce jej nie używamy, przynajmniej nie we wspólnocie, w której jestem. 
Zwykle po kilku spotkaniach może pójść dalej, czyli zadeklarować jednoznacznie wobec wspólnoty, że chce zostać jej członkiem. Tu następuje pierwsze spotkanie w bramie kościoła, o którym zaraz szerzej opowiem. Po tym obrzędzie sympatyk staje się katechumenem. Ten etap kończy przyjęcie do katechumenatu, zwyczajowo odbywające się w I Niedzielę Wielkiego Postu. To drugie spotkanie w bramie, noszące nazwę obrzędu wybrania. Tym razem to Kościół deklaruje, że wybrał kandydata i uznał za godnego tego, by przygotować się do sakramentów wtajemniczenia. 
Wielki Post to czas, kiedy przygotowanie nabiera tempa i intensywności. Odbywają się trzy skrutynia i dwa obrzędy przekazania, a tuż przed Wigilią Paschalną i chrztem obrzęd Effeta. Dla katechumenów to także czas duchowej walki, dlatego już w starożytności cała wspólnota Kościoła towarzyszyła im postem i modlitwą. Dziś też was do tego zachęcam. 
W Wigilię Paschalną następuje najważniejszy moment – katechumenom zostają udzielone sakramenty, zostają włączeni w Chrystusa i Jego Ciało. Nie jest to jednak koniec. Przez następne kilka tygodni na spotkaniach będzie się odbywała mistagogia, czyli wprowadzenie w życie chrześcijańskie i objaśnienie misteriów, które właśnie przeżyli. Tak właściwie to początek tego objaśniania, bo Duch będzie to robił dalej, aż do końca ich życia. I to jest ostatni etap katechumenatu – można powiedzieć, że wszyscy w nim wciąż jesteśmy.

Pierwsze spotkanie
Obrzęd przyjęcia zaczyna się w progu kościoła. Sympatyk stoi przed nim razem z osobą, która za niego poświadcza (oficjalnie nosi ona nazwę sponsora), często to późniejszy ojciec lub matka chrzestna. Zostaje przywitany przez kapłana, a następnie poproszony, by przedstawił się wspólnocie. Możliwa jest też wersja, w której pada imię, a wywołana osoba odpowiada: „Jestem”. Wtedy następuje jeden z bardziej poruszających dialogów (przynajmniej dla mnie): „O co prosisz Kościół Boży?” – „O wiarę”. „Co daje ci wiara?” – „Życie wieczne”. Cztery zdania aż gęste od znaczeń i tak doskonale przypominające, że będąc Kościołem, mam coś niesłychanie wartościowego do dania i co jest podstawową motywacją do życia po chrześcijańsku.
Celebrans rozwija w dłuższej modlitwie, co oznacza stwierdzenie o życiu wiecznym, po czym się upewnia: „Czy jesteś dziś gotowa/-y wejść za Chrystusem na tę drogę?”, sympatyk zwykle odpowiada: „Jestem gotowa/-y”. Następnie pyta poręczających, czy są gotowi wspierać kandydatów – pytanie na ogół jest skierowane do katechistów, ale mogą odpowiedzieć także pozostali wierni. Po tym następuje krótka modlitwa uwielbienia, którą odmawia kapłan a wszyscy ją potwierdzają odpowiedzią: „Chwalimy i błogosławimy Ciebie, Panie”.
Potem kapłan znaczy znakiem krzyża zmysły kandydata: czoło, uszy, powieki, usta, pierś, barki. Każdemu z tych gestów towarzyszy wyjaśnienie, w jaki sposób znaczony ma się nimi posługiwać w drodze, na którą wchodzi: poznawać i naśladować Chrystusa, słyszeć Jego głos, widzieć Jego jasność, odpowiadać na słowo Boże, przyjąć Go do swojego serca, wreszcie dźwigać słodkie brzemię Chrystusa. Następnie kapłan wykonuje krzyż nad kandydatem, mówiąc, że to zapowiedź życia wiecznego, i wręcza mu, wraz z odpowiednią formułą, krzyżyk, który odtąd powinien nosić na szyi. Po tym obrzędzie wprowadza kandydata do środka i rozpoczyna się liturgia słowa. 
Po homilii następuje druga część obrzędu – kandydat otrzymuje Pismo Święte, aby, parafrazując słowa kapłana, lepiej Go poznał i wierniej naśladował. Na tę liturgię jest także przewidziana specjalna modlitwa wiernych. Po niej następuje odesłanie katechumenów, którzy zgodnie ze starożytną tradycją nie powinni uczestniczyć w liturgii Ciała i Krwi Pańskiej. Kapłan mówi: „Katechumeni, idźcie w pokoju, a Pan niech pozostanie z wami”, na co słyszy odpowiedź: „Bogu niech będą dzięki”.

Drugie spotkanie
Jeśli przygotowanie odbywa się bez większych zakłóceń i katechumen nie rezygnuje, w I Niedzielę Wielkiego Postu znów staje u progu kościoła, choć nieco bardziej metaforycznie, bo zwykle jest wśród wiernych. Tym razem to wspólnota zaświadczy o nim i go wybierze do przyjęcia sakramentów. Obrzęd zaczyna się prośbą przedstawiciela katechistów o wybranie wskazanych osób. Kapłan odpowiada: „Niechaj ci, którzy mają zostać wybrani, przystąpią razem ze swoimi chrzestnymi”. Ci ostatni teraz będą odpytywani na okoliczność tego, czy katechumeni z zaangażowaniem uczestniczyli w przygotowaniach, zaczęli wprawiać się w życiu Ewangelią oraz w modlitwie. Po potwierdzeniu tego celebrans odmawia odpowiednią modlitwę, po czym jeszcze raz pyta: „Czy wobec Boga uważacie, że ci kandydaci są godni, aby ich dopuścić do sakramentów chrześcijańskiego wtajemniczenia?”. Tu najmocniejszym akcentem jest przypomnienie, że tę deklarację składa się przede wszystkim wobec Boga. Zwykle pada odpowiedź: „Uważamy, że są godni”.
Wtedy następuje dialog z katechumenami, który kończy się wpisaniem ich imion do specjalnej księgi. Po nim osoby te słyszą potwierdzenie, że są już wybranymi. Wtedy każdy chrzestny kładzie rękę na ramieniu swojego katechumena, a cała wspólnota modli się w ciszy. Całość podsumowuje modlitwa powszechna wiernych i kapłana. Tak samo jak w pierwszym przypadku, katechumeni zostają odesłani ze specjalnym błogosławieństwem, przed rozpoczęciem liturgii Ciała i Krwi Pańskiej. 
Rytm tego Wielkiego Postu wyznaczą im kolejne obrzędy wprowadzające ich coraz głębiej w misterium, w którym zanurzą się w noc zmartwychwstania.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki