Żyjący na przełomie X i XI wieku Thietmar z Merseburga, biskup i autor Kroniki, będącej ważnym źródłem historii Polski i Niemiec, twierdził, że król Bolesław Chrobry kazał wybijać zęby poddanym, którzy nie przestrzegali postu. Czasy, gdy władza świecka tak drastycznymi metodami egzekwowała przestrzeganie kościelnych przepisów postnych, minęły. Gdyby trwały, ilu byłoby dziś w Polsce szczerbatych katolików?
Sucho czy z entuzjazmem?
Ze Słownika języka polskiego PWN można się dowiedzieć, że słowo „post” ma co najmniej dwa znaczenia: religijne i informatyczne. Religijne wciąż jest na pierwszym miejscu, choć dla internetowych wyszukiwarek nie jest to już tak oczywiste.
Magdalena Jóźwik, doktor teologii dogmatycznej, prowadząca m.in. wykłady w Archidiecezjalnym Centrum Formacji Pastoralnej w Katowicach, napisała niedawno w portalu „Więzi”, że nie zdarzyły jej się zajęcia, podczas których uczestnicy (także duchowni) potrafiliby wytłumaczyć tak podstawowe dla wiary pojęcia, jak: Bóg, Trójca, zbawienie, łaska, sakrament, grzech. Czy potrafiliby wyjaśnić, czym jest post?
Słownikowa definicja religijna mówi, że to „religijny zakaz spożywania w pewnym okresie posiłków lub pewnych potraw”. Brzmi sucho i niezbyt zachęcająco. Daleko jej do entuzjazmu, z jakim na ten temat pisał żyjący w IV stuleciu św. Efrem Syryjczyk w swych Hymnach o poście. Wskazując na Jezusa Chrystusa, napisał m.in.: „On nam ukazał siłę, która ukrywa się w poście, który wszystko zwycięża”. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że to właśnie za pomocą postu Jezus pokonał szatana.
Zaprzestanie i okno żywieniowe
Nie tylko chrześcijanie znają post. Praktykują go w różnym stopniu wyznawcy judaizmu, islamu, hinduizmu, buddyzmu. Jak zauważył w jednym z wywiadów kapucyn o. Jordan Śliwiński, post występuje w wielu kulturach świata. Ktoś nawet, nawiązując do tego faktu, stwierdził, że kontrolowane, dobrowolne głodzenie się było kiedyś zupełnie normalne. Dowodził, że tak rozumiany post nie tylko pomaga schudnąć, ale również poprawia stan zdrowia i przedłuża życie.
Gdy wpisze się w internetową wyszukiwarkę zapytanie dotyczące postu, niemal na pewno wśród najwyżej notowanych wyników pojawi się „post przerywany”. Nie ma on nic wspólnego z jakąkolwiek religią. To forma diety, model żywienia, oparty na zaprzestaniu spożywania pokarmów i napojów zawierających kalorie przez założony czas. Gdy on upływa, pojawia się tzw. okno żywieniowe, czyli – jak wyjaśnia jeden z serwisów internetowych poświęconych dietom – „przedział godzinowy, w którego trakcie należy spożyć określoną według zapotrzebowania energetycznego ilość kalorii pochodzącej z pożywienia”.
To niejedyny przypadek odwoływania się do pojęcia postu w odniesieniu do diety. Dziś z „postem Daniela” czy „postem św. Hildegardy” łączy się w naszym kraju głównie propozycje rekolekcji. Ale wciąż jeszcze można natrafić na popularne jakiś czas temu oferty wczasów „odchudzających” i „oczyszczających”, które odwołują się właśnie do wspomnianych postów, jako do diet.
Nakaz i dobrowolność
Przytoczona wyżej słownikowa definicja postu wyraźnie sugeruje, że chodzi o w jakiś sposób narzucony przejaw aktywności religijnej. Z takim rozumieniem wydaje się współbrzmieć obowiązująca w Polsce od 2014 r. wersja czwartego przykazania kościelnego, która brzmi „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Tymczasem Katechizm Kościoła katolickiego wymienia post wśród „dobrowolnych wyrzeczeń” (KKK 1438).
Równocześnie Kodeks prawa kanonicznego (ogłoszony w tym samym roku, co Katechizm – 1983) tonem nakazowym mówi nie tylko, że wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów, zgodnie z postanowieniem konferencji biskupów, należy zachowywać we wszystkie piątki całego roku. Stwierdza stanowczo, że wstrzemięźliwość i post obowiązują w Środę Popielcową oraz w piątek Męki i Śmierci Pana Naszego Jezusa Chrystusa (KPK 1251). W następnym kanonie precyzuje, że „Prawem o wstrzemięźliwości są związane osoby, które ukończyły czternasty rok życia, prawem zaś o poście są związane wszystkie osoby pełnoletnie, aż do rozpoczęcia sześćdziesiątego roku życia”. To brzmi bardzo formalnie i nakazowo. A jednak post pozostaje w Kościele aktem dobrowolnym.
Między ślimakiem a smalcem
„Co ja podam gościom, którzy przyjdą na urodziny męża? Mówiłam mu, żeby przesunął uroczystość na sobotę, ale on się uparł, że będzie obchodził je zgodnie z kalendarzem, a w tym roku to wypada w piątek” – zastanawiała się głośno pewna parafianka. „Jest świetny sklep z rybami i owocami morza” – doradziła jej przyjaciółka. „Fakt, że trochę drogo, ale są tam rzeczy lepsze niż niejedna wędlina, goście będą zachwyceni, wiem, bo sama miałam ten problem kilka miesięcy temu” – dodała.
Czy można w piątek jeść krewetki, żabie udka lub ślimaki? A czy można posmarować chleb smalcem lub podać rosół ze złotymi okami tłuszczu na powierzchni? Wciąż można się spotkać z tego typu pytaniami, zadawanymi całkiem poważnie. Pojawiają się, choć, jak zauważył wiele lat temu ks. Zbigniew Janczewski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w artykule poświęconym dyscyplinie postnej w Kościele, po poważnej reformie tej kwestii przeprowadzonej przez papieża Pawła VI w roku 1966 konstytucją apostolską Paenitemini, „głębsze dociekania znaczenia pojęcia mięsa stało się zbędne, sprzeczne z duchem nowego prawa, kładącego nacisk na intencję i usposobienie pokutne wiernych, a nie jedynie na zewnętrzne spełnianie czynu”.
Terapia i wola Boża
Papież Benedykt XVI w orędziu na Wielki Post 2009 r.
napisał m. in.: „Wydaje się, że w obecnych czasach zmniejszyło się nieco znaczenie duchowe praktyki postu, a stała się ona raczej – w kulturze zdominowanej przez poszukiwanie dobrobytu materialnego – środkiem terapeutycznym wspomagającym pielęgnację własnego ciała”. Dodał od razu, że poszczenie służy oczywiście dobrej kondycji fizycznej, ale dla ludzi wierzących stanowi w pierwszej kolejności „terapię” pomagającą leczyć to wszystko, co uniemożliwia wypełnianie woli Boga.
W tym samym dokumencie, będącym przypomnieniem podstawowych kwestii dotyczących rozumienia postu w Kościele katolickim, zmarły niedawno papież przypomniał, że Pismo Święte i cała chrześcijańska tradycja uczą, iż post pomaga unikać grzechu i tego wszystkiego, co do niego prowadzi. „Post jest nam dany jako środek pozwalający odnowić przyjaźń z Bogiem”. Zwrócił uwagę, że również ojcowie Kościoła mówią o mocy postu, która chroni przed grzechem, tłumi pragnienia „starego Adama” i przeciera w sercach ludzi wierzących drogę ku Bogu.
Spójność i Samarytanin
Benedykt XVI nie miał wątpliwości, że skrupulatne przestrzeganie postu przyczynia się do nadania osobie – jej ciału i duszy – spójności, co pomaga jej unikać grzechu i wzrastać w zażyłości z Bogiem. Zwrócił też uwagę, że post „pomaga nam uświadomić sobie, w jakiej sytuacji żyje wielu naszych braci”. Wyjaśnił, że dobrowolny post pomaga naśladować styl Dobrego Samarytanina, który pochyla się nad cierpiącym bratem i spieszy mu z pomocą. „Nasz wolny wybór, jakim jest rezygnacja z czegoś, aby pomóc innym, w konkretny sposób pokazuje, że bliźni przeżywający trudności nie jest nam obcy” – stwierdził papież.
Jezus przestrzegał nie tylko przed afiszowaniem się z postem, ale również przed traktowaniem go głównie w kategoriach formalnego wypełniania przepisów. Ale przestrogi przed błędnym podejściem do postu można znaleźć już w Starym Testamencie. „Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie” – apelował prorok Izajasz. Post ma swój wymiar zewnętrzny, ale przede wszystkim jest dla wyznawcy Jezusa Chrystusa aktem wewnętrznym, podejmowanym ze względu na Boga. Nie po to, aby coś na Nim wymóc i na przykład zmienić jakąś Jego decyzję. Post nie zmienia Boga. Prawdziwy post zmienia człowieka.