U kazała się właśnie książka Anny Lembke, amerykańskiej psychoterapeutki i psychiatry z Uniwersytetu Stanforda, Niewolnicy dopaminy. Autorka opisuje, w jaki sposób rzeczywistość zaawansowanej technologicznie cywilizacji sprzyja powstawaniu depresji i uzależnień. Jeden rozdział zwrócił moją szczególną uwagę. Mówi o tym, jaki wpływ ma uczciwość na funkcjonowanie człowieka – nie tylko na relacje z innymi ludźmi, ale na sam mózg.
Prawda, która wyzwala
Kilka lat temu prowadziłam rozmowę z emerytowaną kierowniczką ośrodka leczenia uzależnień dla nastolatków. Opowiadała, że uzależnienia (czy to alkoholizm, czy narkomania, czy seksoholizm) opierają się w dużej mierze na okłamywaniu zarówno swojego otoczenia, jak i samego siebie. „Inni piją więcej”, „Nie jestem ćpunem, jeżeli nie zażywam heroiny”, „Oglądanie pornografii jest normą, wszyscy to robią” – to typowe wymówki nałogowca. Patologiczne zachowania są opisywane jako normalne, a uwikłany w nie człowiek udaje, że wszystko ma pod kontrolą. Kto wychodzi z uzależnień? Ten, kto staje w prawdzie o sobie, przyznaje się do wyrządzenia krzywdy sobie i innym oraz bierze odpowiedzialność za swoje czyny.
Podam przykład. Znam szesnastoletniego chłopca, który pod wpływem zajęć o uzależnieniach behawioralnych i dyskusji o zniewoleniu grami cyfrowymi podjął decyzję i oświadczył kolegom, że na miesiąc całkowicie rzuca gry. Jak postanowił, tak zrobił. Któregoś razu stwierdził, że wystarczająco udowodnił, że nie jest uzależniony, i usiadł „na pół godzinki” do gry. Z transu wyszedł, gdy przyszła mama i o drugiej nad ranem wyciągnęła kabel z komputera. W tym momencie zrozumiał, że zachował się jak alkoholik, który po okresie trzeźwości wpadł w ciąg. Stwierdził, że dopiero nazwanie rzeczy po imieniu pomogło mu naprawdę zacząć walkę z uzależnieniem.
O tym samym zjawisku pisze Anna Lembke, lecz zwraca uwagę, że oszukiwanie nie tylko jest związane z nałogiem, lecz można uzależnić się od samego kłamstwa. Dotyczy to osób które kłamią, mimo że nie odnoszą z tego powodu żadnych korzyści. Kłamanie, zaprzeczanie prawdzie stało się nawykowym zachowaniem.
Jednym z kluczowych kroków w wychodzeniu z uzależnienia jest wzięcie odpowiedzialności za własne zachowania, przyznanie się przed sobą i innymi do kłamstwa i oszustwa, zadośćuczynienie za uczynione krzywdy. Jak zatem widać, ważnym krokiem w terapii jest świecki odpowiednik spowiedzi.
Lecznicza rola spowiedzi
Co ciekawe, temat katolickiej spowiedzi podejmowany był kilkakrotnie jako przedmiot badań naukowych. Dla przykładu opisała to Margaret Klenck w artykule z 2004 r., opublikowanym w czasopiśmie „Journal of Religion and Health”. Autorka podkreślała tam, że spowiedź pomaga w nazwaniu i wydobyciu z obszaru podświadomości swoich złych doświadczeń i przepracowaniu ich w zdrowy sposób. Mówiąc prościej – gdy robimy coś złego, w gruncie rzeczy wiemy, że to, co zrobiliśmy, jest złe. Jeśli usiłujemy udawać sami przed sobą, że wszystko jest z nami dobrze, męczy to nas na poziomie podświadomości, napełniając niezdrowym, uogólnionym poczuciem winy. Spowiedź pozwala to ukryte zło wydobyć na wierzch i odpowiednio przepracować.
Jeszcze inne spojrzenie na spowiedź daje psycholog James W. Pennebaker w artykule z 2016 r. Does Confessing Secrets Improve Our Mental Health? Tłumaczy, że opowiadając o wyrządzonym przez siebie złu, starając się opisać swoje zachowanie bez usprawiedliwień, prostymi słowami, porządkujemy to doświadczenie. Dzięki temu lepiej rozumiemy i to, co zrobiliśmy, i okoliczności, które do tego doprowadziły. W rezultacie zmniejsza się nasz poziom niepokoju. Gdy coś rozumiemy, nie budzi w nas paraliżujących możliwości działania negatywnych emocji.
Prawdomówność i mózg
Wracając do książki Anny Lembke – autorka opisuje niezwykle ciekawy eksperyment przeprowadzony przez grupę naukowców pod kierownictwem Christiana Ruffa. Badacze zaprosili do udziału w nim ochotników, którzy mieli wziąć udział w losowaniu, w wyniku którego mogli otrzymać maksymalnie 90 franków szwajcarskich. Komputerowe losowanie ustawione było tak, aby każdy wygrał w 50 proc. podejmowanych prób. Jednak to badani zapisywali na kartce, co wylosowali, mieli więc możliwość skłamania co do wyników losowania. Okazało się, że większość z nich przynajmniej trochę nagięła wyniki, raportując wygraną średnio w 68 proc. przypadków.
W drugiej części eksperymentu badani tuż przed losowaniem zostali podłączeni do aparatury, która pobudziła aktywność przedczołowej części mózgu. Jest to obszar odpowiedzialny za samokontrolę i racjonalne podejmowanie decyzji. W tym wypadku ludzie badani okazali się o wiele bardziej uczciwi. Badacze doszli do wniosku, że zależność może działać także w drugą stronę. To znaczy, że regularne ćwiczenie się w cnocie prawdomówności i uczciwości wzmacnia części mózgu odpowiedzialne za samokontrolę i racjonalne podejmowanie decyzji.
Uczciwość i prawdomówność zdaje się zatem wzmacniać zdolność samokontroli!
Prawda o sobie i branie odpowiedzialności
Lembke przypomina też o niezwykle ważnej rzeczy związanej z prawdomównością i stawaniem w prawdzie o sobie – o wzięciu odpowiedzialności. Oczywiście gdy doświadczamy różnych problemów, po części dzieje się to wskutek zbiegu okoliczności, jednak z reguły mamy w tym też swój udział. Najgorsze, co możemy robić, to stawiać się w roli ofiary. Co więcej, jeśli nie zauważymy swojej roli w problemie, na zawsze będziemy ofiarami.
Lembke opisuje to na przykładzie własnego doświadczenia, gdzie wszelkie swoje niepowodzenia próbowała zrzucać na mamę. Dopiero gdy stanęła w prawdzie o swojej odpowiedzialności, mogła wreszcie wyjść z zaklętego kręgu tych samych wciąż popełnianych błędów.
Zwraca też uwagę, jak bardzo współczesne technologie, zwłaszcza media społecznościowe, sprzyjają tworzeniu sztucznego, wyidealizowanego obrazu własnej osoby. Ciągłe udawanie przez innymi i przed sobą kogoś idealnego powoduje, że nie mamy siły i czasu na autentyczną pracę nad sobą. „Kiedy nie zajmujemy się pracą nad tworzeniem i utrzymaniem fałszywego ja, jesteśmy bardziej otwarci na siebie i innych” – pisze autorka w książce Niewolnicy dopaminy.
Radykalizm – dobry czy zły?
Określenie „radykalna uczciwość” (radical honesty) zostało stworzone w 1997 r. przez Brada Blantona. Zawarł je w książce o tym samym tytule jako technikę terapeutyczną służącą redukcji stresu, pogłębianiu więzi z ludźmi i wzmacnianiu poczucia sprawczości. Radykalna uczciwość odrzuca jakikolwiek rodzaj kłamstwa, łącznie z białymi kłamstwami. Anna Lembke w licznych przykładach i historiach opisuje, jak bardzo to podejście może zmienić życie człowieka i jego otoczenia na lepsze.
Oddając jeszcze raz głos autorce: „Chociaż trudne w praktyce, mówienie prawdy to przydatne narzędzie dostępne dla każdego. Każdy może obudzić się w dowolnym dniu i zdecydować: «Dzisiaj nie będę kłamać». I robiąc to, nie tylko zmienia swoje indywidualne życie na lepsze, ale może nawet zmienia na lepsze świat”.