W filmie Powołany grasz rolę ojca rodziny. Akcja dzieje się w domu, ksiądz przychodzi „po kolędzie” na zaproszenie twojej filmowej żony i zderzają się ze sobą różne światy… Jesteś znanym aktorem, z ogromnym dorobkiem teatralnym, filmowym, serialowym. Dlaczego przyjąłeś rolę w tym fabularyzowanym dokumencie?
– Bo ujęli mnie twórcy filmu: Janek Sobierajski i Andrzej Kocuba. Ludzie wierzący, bardzo dzielni a jednocześnie – profesjonaliści. Andrzej był odpowiedzialny za zdjęcia, Janek reżyserował. Zaczęło się od tego, że poznaliśmy się z Jankiem w pracy, na planie innej produkcji. Zaczęliśmy gadać o życiu, bo ludzie wierzący, którzy mają w sobie nadzieję, jakoś się rozpoznają prawie bez słów. On pochodzi z wielodzietnej rodziny, ja mam pięcioro dzieci. Były wspólne tematy. Kiedy zadzwonił z propozycją, od razu zapewnił mnie, że bardzo ważna jest dla niego jakość i profesjonalizm. Wiedziałem, że o to zadba. Niestety, katolickie produkcje często są robione „na kolanie”, niekoniecznie w zawodowym środowisku.
Niska jakość to koszmar – nie tylko w sferze filmu.
– Na starcie miałem gwarancję profesjonalnych warunków pracy. Film jest katolicki, co też było dla mnie ważne. Ma ewangelizować, ale jest skierowany do bardzo szerokiego kręgu odbiorców.
Reżyser spełnił obietnice?
– Tak. Choć oczywiście musiało być w tym trochę szaleństwa (śmiech). Pytam: kto napisał scenariusz? A Janek na to: Duch Święty. To z kolei było możliwe tylko dlatego, że projekt jest naprawdę niezależny. Został sfinansowany ze środków sponsorów i przez zwykłych ludzi, którzy chcieli, aby taki film powstał. Wsparli zbiórkę zorganizowaną w kampanii crowdfundingowej.
Twórcy założyli organizację pozarządową, co umożliwia takie działania: Fundację Filmową „Powołany” (www.powolany.pl). Nowocześni, dość młodzi ludzie.
– Nie chcieli być zależni ani od Kościoła, ani od żadnej instytucji kojarzonej z polityką – film z miejsca dostałby łatkę „kościelny”, propagandowy itp. Zrobili to po swojemu. Udało im się zebrać fundusze. Wyszło tak dobrze, że planach jest już Powołany 2.
Dzięki tej strategii film można obejrzeć za darmo w internecie. Niezależność oznacza przede wszystkim wolność kreacji artystycznej, bez presji…
– Profesjonalizm widać także w tym, że twórcy potrafili dzieło sfinansować.
Coraz więcej świeckich angażuje się w tworzenie kultury, upominając się przy tym o jakość artystyczną. W grudniu Teologia Polityczna wyszła z projektem „Namalować katolicyzm od nowa”, wywołując poważną debatę publiczną na temat poziomu sztuki sakralnej. Boli nas, że „katolicki” jest odbierany jako „byle jaki”, „kiczowaty”?
– Ogromnie, choć to się bardzo zmienia. Jeżeli dzieło jest emanacją gustu ludzi, którzy je fundują, nie „czepiam się”, bo każdy ma inny. Trudno mieć pretensje, że w malutkiej wiosce ludzie się złożyli i wybudowali sobie kościół niezgodny z kanonami piękna. Dobrze jednak, że coraz więcej artystów profesjonalistów: malarzy, muzyków, aktorów, reżyserów itd. ma tu coś do powiedzenia, bo obszar został bardzo zaniedbany. Inni świeccy stają się mecenasami dzieł, bo mając biznes, są często w stanie wesprzeć artystów. Brak mecenatu oznacza niski poziom, a konkurencja wysoko stawia poprzeczkę.
A jak rozumiesz tytułowe słowo „powołany”? Odnosi się tylko do księży?
– Film mówi przede wszystkim o powołaniu kapłańskim. Widzimy, że jest ich coraz mniej. W filmie widać też jednak, że każdy człowiek ma własne, osobiste powołanie do tego, aby na co dzień aktywnie dawać świadectwo miłości Boga. To musi być świadectwo życia, nie tylko słowa! Kiedy ludzie patrzą na katolika – jak kocha, pracuje, prowadzi biznes, odnosi sukcesy, radzi sobie w trudnościami i przeciwnościami, jest pełen radości i pokoju – zaczynają pytać: skąd on to ma? I nagle odkrywają, że wiara w Boga owocuje. Katolik znaczy – szczęśliwy człowiek, który doświadcza bliskości Boga.
Każdy jest powołany do świętości życia na co dzień. Film mówi o ludzkich uwikłaniach, problemach szarej codzienności. Pokazuje, że nie tylko życie zakonne czy powołanie kapłańskie prowadzi do Boga.
---
Rafał Szałajko
Aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Absolwent Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu