Logo Przewdonik Katolicki

Przy wigilijnym stole o odpowiedzialności

Tomasz Królak
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Niezrozumiała dla mnie bierność wielu parafii to nie tylko stracone fundusze, ale też zmarnowana szansa na przybliżenie realiów życia naszych braci chrześcijan w innych krajach

Zastanawiałem się, czy w ogóle powinienem pisać o tym przy okazji tak wzniosłej jak Boże Narodzenie. Chodzi o zasmucający i zawstydzający fakt, jakim jest ignorowanie przez wiele parafii zarządzonych przez Kościół powszechny czy też polski Episkopat zbiórek na różne cele charytatywne czy pomocowe.
Pomyślałem jednak, że ta świąteczna okoliczność nie tylko nie kłóci się z tym trudnym tematem, lecz wręcz bardzo mocno się z nim wiąże. No bo przecież będziemy śpiewać, że „Bóg się rodzi”, że „święta noc” i jak co roku ze zdumieniem powtarzać za Franciszkiem Karpińskim, że Ten „w nędznej szopie narodzony” to Bóg i Zbawiciel. Będziemy więc przypominać sobie, że Bóg przyszedł na świat w ubóstwie i prostocie; że każdy człowiek został stworzony na obraz Boga; że mieszka On także w tym, który został przez ten świat zapomniany, odtrącony czy wzgardzony. Wigilie dla ubogich, samotnych i bezdomnych, jakie w tych dniach odbywają się jak Polska długa i szeroka, świadczą o tym, że staramy się to pojąć i dać temu bardzo konkretny wyraz. Podobnie jak pięknym świadectwem wrażliwości naszych sumień jest odzew na różne apele Caritas.
Jednocześnie jednak w dziedzinie organizowania przez Kościół w Polsce pomocy na rzecz potrzebujących mamy do czynienia z jakąś niezrozumiałą biernością wobec niektórych zarządzonych w Kościele corocznych zbiórek na cele charytatywne. Ostatnio ta smutna prawidłowość dała o sobie znać przy okazji Dnia Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie. Z pobieżnej sondy wśród znajomych wyłonił mi się obraz naprawdę ponury: w wielu polskich parafiach o tym corocznym wydarzeniu nawet nie wspomniano. I to w czasie, kiedy Kościół na Wschodzie – z uwagi na wojnę w Ukrainie czy represje na Białorusi – potrzebuje pomocy bardziej niż kiedykolwiek! Niestety podobne obserwacje dotyczą innych, promowanych przez Episkopat inicjatyw pomocowych, w ramach których we wszystkich parafiach powinny odbyć się zbiórki pieniędzy. Zbiórki w Niedzielę Misyjną czy z okazji Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym tylko teoretycznie mają powszechny charakter ogólnopolski.
Uważam więc, że należałoby mocniej zaapelować do polskich proboszczów i świeckich (zwłaszcza tych zaangażowanych w prace gremiów parafialnych czy diecezjalnych) o to, by nie ignorowali inicjatyw, pozbawiając wiernych informacji i formacji, a najbardziej potrzebujących – wsparcia duchowego i finansowego. Niezrozumiała dla mnie bierność wielu wspólnot parafialnych to nie tylko stracone fundusze (dla misji, parafii na Wschodzie czy prześladowanych chrześcijan na różnych kontynentach), ale też zmarnowana szansa na przybliżenie realiów życia naszych braci chrześcijan w innych krajach, a tym samym na poszerzenie wyobraźni miłosierdzia, wyzwolenia ducha modlitwy w intencji najbardziej potrzebujących i zachęty do uczynienia dla nich czegoś konkretnego.
Może więc przy wigilijnym stole podejmijmy wspólne postanowienie, by w przyszłym roku podejść do tej sprawy naprawdę odpowiedzialnie.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki