Logo Przewdonik Katolicki

Pomagamy na Wschodzie

Małgorzata Bilska
il. A. Robakowska/PK

Rozmowa ks. Leszkiem Kryżą TChr - chrystusowcem, dyrektorem Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski

Określenie „wschód” jest niezwykle szerokie i bywa różnie rozumiane. Na czym polega działalność Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie, którego Ksiądz jest szefem?
– W naszym przypadku chodzi przede wszystkim o kraje z terenów byłego Związku Radzieckiego. Czasem zdarza się, że o pomoc zwracają się również ludzie z Rumunii, Bułgarii czy Kuby, a nawet Chin. Są to kraje byłego bloku komunistycznego.
Aby zrozumieć, jak powstał Zespół, musimy cofnąć się w czasie. Około 30 lat temu w Związku Radzieckim zaczęła się „pierestrojka”, a jej konsekwencją było m.in. powstawanie kolejnych, niepodległych państw. To był jeden ze znaków czasu. Wtedy pojawiła się możliwość odrodzenia się Kościoła rzymskokatolickiego za naszą wschodnią granicą. Aby wesprzeć te dążenia, z Polski wyjechało na te tereny ponad tysiąc osób: kapłanów diecezjalnych, księży zakonnych oraz sióstr i braci zakonnych. Pomagali nie tylko w odbudowie materialnej Kościoła, który został tam w całości lub w dużej części zniszczony, ale też w odbudowie duchowej. Bo to jest tak naprawdę podstawa. Wszyscy oni potrzebowali w Polsce jakiegoś zaplecza. Tak zaczęła się nasza historia. Polski Episkopat uznał, że trzeba stworzyć jakiś podmiot, który będzie realizował zadania z tym związane. Nazwano go Zespołem Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy KEP. Działa on od 1989 r. Dziś nasza działalność jest szersza: obejmuje wszystkie placówki Kościoła rzymskokatolickiego, ale też Kościoła greckokatolickiego w tych krajach.

5 grudnia był Wasz dzień…
– Od 22 lat zgodnie z zarządzeniem Konferencji Episkopatu Polski każda druga niedziela Adwentu jest obchodzona jako Dzień Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie. Wszyscy jednoczymy się w modlitwie, ale też wokół problemów tego Kościoła i tamtejszych katolików. Są też ludzie, którzy wspierają nas przez cały rok. Często mają tam rodziny lub jakiś sentyment do tamtych terenów. Dzięki temu podejmujemy mnóstwo różnych inicjatyw. Każdego roku udaje nam się zrealizować około 400 projektów pomocy. Oprócz tego wspieramy inicjatywy lokalne. To wszystko sprawia, że Zespół jest żywy, aktywny.

Pomagacie tylko katolikom czy osobom różnych wyznań?
– Wiele dzieł, które wspieramy – choćby charytatywnych – ma charakter ponad podziałami. To bardzo piękny rozdział naszej działalności, obok tej duszpasterskiej. Jest tam znakiem rozpoznawczym Kościoła rzymskokatolickiego. Nikt nie patrzy, czy człowiek w potrzebie jest prawosławny, wyznania protestanckiego czy na przykład jest Buriatem (naród mongolski zamieszkujący południe Syberii). Nie ma to dla nas znaczenia, podobnie jak narodowość.

Na Waszej stronie jest zakładka „Wolontariat Syberyjski”. Skąd taki pomysł?
– Zrodził się cztery lata temu w rozmowie z siostrami i księżmi podczas pobytu na Syberii, a konkretnie w diecezji irkuckiej. Ma ona powierzchnię… 34 razy większą niż Polska. Kapłan, który służy w tej chwili w Pietropawłowsku na Kamczatce, najbliższego sąsiada księdza w parafii ma 2800 km od siebie. Może mogliby przyjechać tu ludzie z Polski? Zobaczyliby, jak żyjemy, co robimy. Mogliby spotkać tutejszych mieszkańców, pobyć z nimi. Podzielić się czasem, talentami itd.
Po powrocie do kraju ogłosiłem nabór do wolontariatu. Ku mojemu zdziwieniu zgłosiło się wtedy ponad 40 osób. W różnym wieku. Do tej pory udało nam się wysłać ponad 60 osób – na Syberię, do Kazachstanu. Niektórzy potem mówią, że były to dla nich najpiękniejsze rekolekcje, jakie w życiu przeżyli. Wracają przemieni tym doświadczeniem. Wolontariusze najpierw przechodzą szkolenie. Tak było do czasu pandemii, która obecnie trochę nas sparaliżowała.

Jednym z jego elementów są „zajęcia survivalowe i z samoobrony”. Czy w Waszej działalności spotykacie się z prześladowaniami w którymś z tych krajów?
– Nie, ponieważ działalność charytatywna jest dobrze odbierana. Cała sztuka polega na dyplomacji. Trzeba wiedzieć, gdzie się pomoc wysyła i jak się zachować, aby nie wywołać takich reakcji.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki