Stowarzyszenie Siemacha, którego jesteś szefem, obchodzi 30-lecie istnienia. Jubileusz zbiega się z VII Światowym Dniem Ubogich, choć kiedy zaczynaliście działać, nie wiedzieliście, że listopad będzie znakiem troski o ubogich w Kościele. Wasza bardzo profesjonalna pomoc obejmuje ubogie dzieci.
Co robicie?
– Cokolwiek powiem, nie trafię w sedno. A przechwałki celebrytów o pomaganiu, pozbawione wartości poznawczej, powodują, że mam czasami chęć zamilknąć… Bo jak wyjaśnić, co robimy? Widzimy dzieci takie, jakimi mogą się stać. To nie tylko kwestia subtelnych różnic językowych – to istota podejścia!
Człowiek jest tajemnicą. Młodych nie można ulepić wedle własnego „widzimisię”. To wyraża ciągłe napięcie pomiędzy naszą wizją świata a ich zainteresowaniami. Mówiąc delikatnie, nie są one w pełni zbieżne. Wykluczamy podejście autorytarne, a tym bardziej – rezygnację z działania. Wybieramy cierpliwe towarzyszenie. Chcemy być jak akuszerka, która towarzyszy przy narodzinach – i odchodzi. Nie zatrzymuje się ani chwili dłużej. To fundament naszej pracy.
W sensie formalnym oferujemy różne formy pomocy dla dzieci: placówki dzienne, domy dziecka, psychoterapię; organizujemy aktywności sportowe. Działamy obecnie w ponad
30 lokalizacjach w Polsce. Liczba naszych wychowanków przekracza 2,5 tys. osób, z czego ponad 500 pochodzi z Ukrainy. Wielką wagę przywiązujemy do jakości działań. Jest ona naszym wyróżnikiem. Dla nas jakość pomocy jest sposobem okazywania szacunku.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 46/2023, na stronie dostępna od 21.12.2023