Projekt „Namalować katolicyzm od nowa” opisywaliśmy już w „Przewodniku” kilkakrotnie. Jego celem jest odnowa sztuki sakralnej przez powrót do kościołów współczesnych obrazów wysokiej klasy artystycznej oraz odnowienie mecenatu takiej sztuki. Organizatorami projektu są Fundacja Świętego Mikołaja, „Teologia Polityczna” oraz Instytut Kultury św. Jana Pawła II. Sporym wydarzeniem w życiu artystycznym była wystawa prezentująca na nowo namalowane wizerunki Jezusa Miłosiernego. Kilka z nich rzeczywiście zasługiwało na uwagę. Jednak najnowszy projekt, o którym w zeszłym numerze mówił krótko jeden z jego organizatorów, Dariusz Karłowicz, współzałożyciel i redaktor naczelny „Teologii Politycznej”, jest w moim odczuciu co najmniej kontrowersyjny.

Poświęcenie obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus autorstwa krakowskiej malarki Beaty Stankiewicz odbyło się 11 października 2023 r. w kościele św. Wawrzyńca w Parlinie Fot. Karolina Kurek-Suwała/Teologia Polityczna
Barok i współczesność?
Przypomnijmy – w parafii w Parlinie, w zabytkowym kościele św. Wawrzyńca umieszczono obraz Madonny autorstwa Beaty Stankiewicz. Jest to część większego projektu uporządkowania obrazów w tym kościele, a wszystko rozpoczęło się od zainteresowania proboszcza, ks. Mirosława Kaczmarka, wspomnianym projektem malowania wizerunków Jezusa Miłosiernego. Kościół św. Wawrzyńca w Parlinie to perła XVII-wiecznej architektury drewnianej i jednocześnie jeden z najstarszych przykładów drewnianego budownictwa sakralnego Wielkopolski. Obecna świątynia powstała z fundacji kapituły gnieźnieńskiej. Późnobarokowy wystrój składa się z ołtarzy: głównego i dwóch bocznych. Na belce tęczowej umieszczony jest krucyfiks z pierwszej połowy XVI w. I tu nasuwa się parę pytań, a główne takie: dlaczego i po co? „Do zmiany wystroju malarskiego prezbiterium zachęcał mnie diecezjalny konserwator zabytków. Pierwotny obraz Madonny z Dzieciątkiem został skradziony z ołtarza jeszcze w latach 90., a obraz Jezusa Miłosiernego mamy tylko w formie wydruku” – wyjaśniał ks. Kaczmarek. Jednak zastanawiam się, czy konserwator zabytków zachęcał do namalowania nowego obrazu, czy chodziło raczej o odmalowanie pierwotnej ikony.
Odsłonięcie wizerunku Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus jest pierwszym etapem zmiany wystroju kościoła św. Wawrzyńca w Parlinie. Docelowo w zabytkowym prezbiterium znajdą się trzy obrazy pędzla Beaty Stankiewicz. Obok Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus zawisną wizerunki Jezusa Miłosiernego i Matki Bożej Bolesnej. Artystka zapowiada, że układ obrazów i postaci będzie tworzyć jedną kompozycję. Choć znów – dwie Matki Boskie w jednym układzie? Dwie Madonny byłyby już liturgicznym nadużyciem (przepisy na to nie pozwalają) – i czy nie lepiej byłoby jednak uhonorować patrona kościoła? Święty Wawrzyniec w katolickiej ikonografii występuje wszak w wielu pięknych przykładach.
Duch i materia
Z drugiej strony wzrusza mnie opowieść artystki o tworzeniu tych obrazów. Beata Stankiewicz mówi: „W przypadku sztuki sakralnej następuje szczególna trudność, bo następuje połączenie ducha z materią. Żyjemy w ciele; jako malarka pracuję pędzlami, farbami, mam swoje emocje, myślenie, intencję. Zastanawiałam się jak namalować kobietę bliższą aniołom niż ludziom. Jak wyrazić twarz mądrą, a zarazem zatroskaną”. Mimo wszystko zastanawiam się: Czy nie można było nawiązać do historycznego obrazu? Czy nowy obraz nie kłóci się z całością obiektu? Te refleksje ma również artystka: „Mój obraz miał nieco uspokoić to wnętrze. Dlatego starałam się go jak najprościej namalować, używając delikatnych, wręcz pastelowych kolorów. Szata Matki Boskiej jest bladobłękitna, a wokół niej Jej suknia jest w zasadzie biała. Jedynym akcentem kolorystycznym – oprócz koloru ciała Jezusa i Marii – są czerwone korale” – wyjaśniła Beata Stankiewicz. „Dopiero podczas czwartego przemalowania odważyłam się dodać na twarzy Matki Bożej piegi” – a więc jednak chodzi trochę o poprawianie ekspresji baroku? Mimo że nie jestem wielkim fanem tego stylu w sztuce, myślę, że to trochę nie w porządku, gdy nie odczytujemy intencji barokowych twórców, tylko je przekreślamy, by ich „uspokoić”.
Odczytać na nowo
Co na to mieszkańcy? Jeśliby wziąć pod uwagę niski poziom wykształcenia plastycznego, to wprowadzamy w błąd tych, którzy będą korzystać z tej świątyni. Oczywiście powiedzą oni, że obraz im się podoba, bo jest ładny. Jednak sztuka sakralna, szczególnie w obiektach zabytkowych, powinna odnosić się do pewnego kanonu. To, że nie potrafimy odczytać pewnych jego cech, to inna sprawa. Dlatego mam problem z samą nazwą projektu „Namalować katolicyzm od nowa” – po co? Bo to, co dała nam historia sztuki sakralnej, już nie wystarcza? Bo nie potrafimy wyjaśnić symboliki kolorów, gestów, atrybutów? Żeby było jasne: jestem wielkim fanem sztuki współczesnej w Kościele, natomiast musimy brać pod uwagę konteksty, w których ta sztuka występuje. Kontekst barokowy nie jest odpowiednim dla prezentowania sztuki współczesnej, a na pewno nie w taki sposób, jak widzimy to w Parlinie. Pamiętać też trzeba o przeznaczeniu liturgicznym tej sztuki.
Ale są i dobre przykłady, jak można nawet w ciągu kilku dekad zmienić podejście do kwestii sztuki w Kościele. W mojej rodzinnej parafii pw. Chrystusa Króla i Zwiastowania NMP w Rawiczu kilka dekad temu lokalny artysta do neogotyckiej figury Chrystusa Króla dokleił koronę i berło. Było to na fali ruchów intronizacyjnych – i do Chrystusa wyciągającego rękę w kierunku patrzącego na niego obserwatora dodano właśnie berło oraz koronę w formie tiary, dlatego że za Chrystusem znajdował się oryginalny napis „Rex Christus”. Nigdy nie lubiłem tej przeróbki. Ale w tej parafii kilka lat temu rozpoczął się remont prezbiterium: wyciągnięto podstawę ołtarzową, z której utworzono ołtarz główny, gdzie sprawuje się Mszę św., odsłonięto i namalowano polichromie, które pięknie zdobiły całe prezbiterium. Nie dodano niczego nowego, a równocześnie sprawiono, że wnętrze nabrało zupełnie nowych znaczeń. To jeden z dobrych przykładów, jest też wiele współczesnych nowych kościołów, które reprezentują dobrą współczesną sztukę sakralną – czy nie o to nam właśnie chodzi? Zastanówmy się nie „jak namalować katolicyzm na nowo”, ale jak odczytać na nowo to, co w bogactwie tradycji Kościoła może inspirować nas, współczesnych. Ożywienie, a nie lifting!