Logo Przewdonik Katolicki

(Nie)pamiętam, że umrę

ks. Artur Stopka
fot. Mimi Van Praagh/Getty Images

Choć śpiewamy w suplikacjach, by Pan nas zachował od nagłej i niespodziewanej śmierci, zdecydowana większość Polaków chce czegoś dokładnie odwrotnego, a tylko co piąty Polak chce się do śmierci przygotować.

Od razu było widać, że dobrze się przygotowali. Ona w eleganckiej sukience i dobrze dobranym do niej wieczorowym szalu. On w garniturze, białej koszuli z błyszczącymi spinkami u rękawów i jedwabnym krawacie. W czasach, gdy niektórzy otwierają drzwi księdzu po kolędzie w dresach i kapciach, to zapowiadało miłą odmianę. Na stole czyściutki obrus, świetnie utrzymany, wyraźnie zabytkowy krzyż i świeczniki z dopasowanymi świecami do kompletu. Stare wydanie Pisma Świętego, woda w porcelanowej miseczce, a nawet kropidło. Po modlitwie jednak coś zaczęło zgrzytać. Oboje gospodarze chcieli rozmawiać tylko o jednym – o tym, jak niesprawny i nieprzyjazny ludziom jest system ochrony zdrowia, jak niewrażliwi lekarze i obojętny personel medyczny oraz jak dużo kosztują leki.
Gdy ksiądz usiłował skierować rozmowę na bardziej religijne tematy, jakby trafiał w pustkę. W końcu, zdesperowany, spojrzał niewymownie na widoczne w kartotece parafialnej daty urodzenia obojga gospodarzy (pokazujące, że już dawno osiągnęli wiek emerytalny) i zasugerował, że są też tematy wykraczające poza doczesność. „Ale my nie chcemy myśleć o śmierci” – odpowiedzieli niemal chórem. „Nie chcecie iść do lepszego świata?” – drążył duchowny. „Z tym lepszym światem to nic nie wiadomo, a my jeszcze chcemy pożyć tu, na ziemi, korzystać z życia najdłużej, jak się da” – powiedział z przekonaniem mężczyzna, a kobieta skwapliwie potakiwała. „Nie chcemy marnować życia na przygotowywanie się do śmierci” – dorzuciła.

Rzadko albo wcale
W internecie nie brak, opracowanych przez rozmaitych specjalistów, poradników „Jak przygotować się do własnej śmierci?”, „Jak przygotować się do śmierci swojej i bliskich?”, „Jak rozmawiać o śmierci?”, „Jak przygotować bliskich na swoją śmierć?”. Są materiały adresowane do dorosłych, do młodych, a nawet przeznaczone dla dzieci. Można by pomyśleć, że temat śmierci jest jednym z oczywistych, stale obecnych w świadomości współczesnych Polaków. A jednak badania pokazują coś innego.
Już w 2012 roku Centrum Badania Opinii Społecznej informowało: „Wprawdzie niemal trzy czwarte Polaków deklaruje, że myśli o śmierci, jednak większości z nich zdarza się to rzadko. Co czwarty badany twierdzi, że nigdy nie zastanawiał się nad tymi sprawami”. CBOS wskazywało wtedy, że w ciągu dekady refleksyjność nad śmiercią nieznacznie się zmniejszyła – ubyło osób deklarujących, że myślą o niej często, a przybyło takich, którym w ogóle się to nie zdarza.
Siedem lat później, w 2019 r., ta sama instytucja badawcza podała, że większość dorosłych Polaków raczej nie myśli o śmierci. „Połowa badanych deklaruje, że myśli o śmierci nachodzą ich rzadko, a co trzeci twierdzi, że w ogóle mu się to nie zdarza” – precyzowała. CBOS zwracało też uwagę pod koniec drugiej dekady XXI wieku, iż analizując wyniki badań z ostatnich kilkunastu lat można stwierdzić, że Polacy coraz rzadziej myślą o rzeczach ostatecznych. Co ciekawe, prawie jedna piąta osób mających 75 lat i więcej, nigdy o śmierci nie myśli. Ponad połowa młodych, do 24. roku życia, zadeklarowała, że nigdy się nad nią nie zastanawia.

Trzeba dopełnić formalności
Takie dane mogą dziwić, skoro każdego dnia media przynoszą wiadomości o śmierci, niejednokrotnie wielu ludzi naraz. Mogą też zaskakiwać w kraju, w którym wciąż zdecydowana większość mieszkańców deklaruje swój katolicyzm. Paradoksalnie ten brak myślenia o śmierci można zauważyć przy okazji... pogrzebów. Coraz częściej są one traktowane jako pewna konieczność, za którą nie stoją żadne głębsze treści. Ktoś z bliskich umarł, więc trzeba „dopełnić formalności”, jaką jest pochowanie go lub jej.
Zdumienie budzą pytania, czy zmarła osoba była przygotowana duchowo do śmierci, czy się wyspowiadała, przyjęła Komunię Świętą. Słowo „wiatyk” okazuje się kompletnie niezrozumiałe. Niejednokrotnie wychodzi na jaw, że ci, którzy pragną po katolicku pochować kogoś ze swej rodziny, mają mgliste pojęcie o chrześcijańskim rozumieniu śmierci, a zdarza się, że nie tylko nie mają w tej materii praktycznie żadnej wiedzy, ale nie są skłonni do podejmowania refleksji nad tematem śmierci.
Nie wykraczają poza uznawanie jej za kres ziemskiego życia. Zdanie z soborowej Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, mówiące, że tajemnica losu ludzkiego najbardziej ujawnia się w obliczu śmierci, brzmi w ich uszach jak pusty frazes. Czasami kojarzą, że w jakimś sensie konieczność umierania jest konsekwencją grzechu, ale nie rozumieją, co to znaczy, że – jak podaje Katechizm Kościoła katolickiego – „Dla tych, którzy umierają w łasce Chrystusa, jest ona uczestniczeniem w Śmierci Pana, by móc także uczestniczyć w Jego Zmartwychwstaniu”.

Chcą nagłej i niespodziewanej
W konsekwencji nie są świadomi, że dzięki Chrystusowi śmierć chrześcijańska ma sens pozytywny. Jeśli widzą w niej jakiś pozytyw, to jedynie ten, że śmierć kończy cierpienie człowieka na ziemi. Nawet jeśli wierzą w jakąś formę istnienia człowieka po śmierci, to jednak nie postrzegają jej w łączności ze śmiercią Chrystusa, jako przyjścia do Niego i wejście do życia wiecznego. Nie rozumieją, dlaczego Kościół zachęca do przygotowywania się na godzinę śmierci. Dlaczego modli się o wybawienie „od nagłej i niespodziewanej śmierci”.
Wręcz przeciwnie, jak wynika z cytowanych wyżej badań CBOS, około 70 proc. Polaków życzy sobie niespodziewanej śmierci. Tylko co piąty deklaruje, że chciałby mieć czas, żeby przygotować się do śmierci. Według badań z 2012 r. najbardziej preferowaną formą zakończenia życia jest śmierć we śnie (komunikat z 2019 r. nie przynosi takich danych). Dla połowy respondentów ważne jest, aby ich zgon nie był poprzedzony długim cierpieniem. Z analiz CBOS wynika, że pragnienie nagłej śmierci ponadprzeciętnie często wyrażają ankietowani z wykształceniem zasadniczym zawodowym, respondenci gorzej sytuowani i rzadziej praktykujący religijnie. Natomiast częściej niż przeciętnie chciałyby mieć czas na przygotowanie się do śmierci osoby najlepiej wykształcone i sytuowane – badani z wykształceniem wyższym oraz dysponujący miesięcznie wysokimi dochodami.
Wydaje się oczywiste, że potrzebę przygotowania się do śmierci częściej odczuwają osoby religijne, szczególnie praktykujące kilka razy w tygodniu. Jednak równocześnie okazuje się, że o potrzebie przygotowania się do śmierci częściej mówią osoby, które przyznają, że boją się śmierci, niż ci, którzy deklarują brak obaw.

Głupotą jest nie myśleć
Ci, którzy chcieliby mieć czas na przygotowanie się do śmierci, w zdecydowanej większości zamierzają go wykorzystać przede wszystkim na pożegnanie z bliskimi, rodziną i przyjaciółmi. Prawie dwie trzecie chce porządkować sprawy majątkowe, a także sporządzić testament. Dopiero na trzecim miejscu znalazło się duchowe przygotowanie, przyjęcie sakramentów (w tym pragnienie wyspowiadania się). Jak zauważa CBOS w ciągu siedmiu lat między 2012 a 2019 r. wyraźnie (o ponad
15 proc.) ubyło osób zamierzających w ten sposób bezpośrednio przygotować się do śmierci.
„Głupotą jest nie myśleć o śmierci, która jest nieuchronna i od której zależy wieczność, ale jeszcze większą głupotą jest myśleć o niej, lecz się do niej nie przygotowywać” – napisał żyjący na przełomie XVII i XVIII stulecia św. Alfons Maria de Liguori w książce Przygotowanie do śmierci. Zachęcał też: „Poczyń teraz te działania i postanowienia, które poczyniłbyś wówczas; teraz owocnie, wówczas bezowocnie”.
Kard. Joseph Ratzinger stwierdził kiedyś, że jeśli będziemy wypierać się śmierci, to nie nauczymy się także obchodzić właściwie z życiem. „Życie i śmierć są razem, życie może być udane tylko wtedy, kiedy zdołamy we właściwy sposób wyjść śmierci naprzeciw” – tłumaczył. A już jako papież senior Benedykt XVI stwierdził, że do śmierci człowiek nie tylko może się przygotować, ale wręcz musi to zrobić. Doprecyzował, że chodzi o przygotowanie „nie w sensie dokonywania określonych aktów, ale żyjąc wewnętrznie ku temu, że kiedyś zda się przed Bogiem ostatni egzamin; że opuści się ten świat i będzie się przed Nim, przed świętymi, przed przyjaciółmi i nieprzyjaciółmi; że, powiedzmy, przyjmuje się skończoność tego życia i wewnętrznie dochodzi ku temu, by stanąć przed obliczem Boga”.
Trudno się spodziewać, że w dzisiejszych czasach miliony ludzi będą powtarzały codziennie i w każdym miejscu „Memento mori” (Pamiętaj o śmierci). Niewielkie wydają się też współcześnie szanse na masowy powrót motywu „Ars moriendi” (Sztuki umierania), znanego wszystkim, którzy zetknęli się z Pieśnią o Rolandzie czy Rozmową mistrza Polikarpa ze śmiercią. Czy jednak temat przygotowania do śmierci nie jest dziś zbyt rzadko obecny w codziennym duszpasterstwie?
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki