Logo Przewdonik Katolicki

Papieże, ONZ i trudne słowo

ks. Artur Stopka
Papież Benedykt XVI z wizytą w Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, 18 kwietnia 2008 r. fot. Lucas Jackson-Pool/Getty Images

Stolica Apostolska coraz częściej sygnalizuje, że organizacje międzynarodowe wymagają reformy. Franciszek zachęcał wprost do reformy ONZ, wskazując na jej bezsilność wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Gdy Paweł VI, jako pierwszy w dziejach następca św. Piotra, 4 października 1965 r. przemówił na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych, nie wahał się używać w odniesieniu do tej organizacji wielkich słów i wzniosłych porównań. Kilkanaście dni przed 20. rocznicą założenia ONZ mówił, że istnieje ona po to, aby jednoczyć narody, aby być między nimi mostem i siecią powiązań między państwami. Wskazywał, że powołaniem tej międzynarodowej organizacji jest zrzeszanie nie tylko niektórych, ale wszystkich.
Paweł VI nie zawahał się porównać ONZ do Kościoła. Powiedział, że w jakiś sposób odzwierciedla ona w polu doczesnym to, czym Kościół katolicki chce być w dziedzinie duchowej – jednym i powszechnym. Przyznał, że przedsięwzięcie, przed którym stoi światowa organizacja, jest trudne, ale bardzo szlachetne. Życząc Narodom Zjednoczonym wytrwałości, pytał retorycznie: „Któż nie widzi potrzeby i wagi stopniowego dochodzenia do ustanowienia światowej władzy zdolnej do podejmowania skutecznych działań na płaszczyźnie prawnej i politycznej?”. Półtora roku wcześniej, 6 kwietnia 1964 r., Paweł VI mianował pierwszym stałym obserwatorem Stolicy Apostolskiej przy ONZ prałata Alberto Giovannettiego.

Już za Piusa XII
Pół wieku po wizycie Pawła VI, analizując papieskie wystąpienia na forum ONZ, Polska Agencja Prasowa stwierdziła, że przemówienie Pawła VI wyznaczyło nowy rozdział w dziejach papiestwa i stosunków wspólnoty międzynarodowej z Kościołem. Warto mieć świadomość, że Kościół już wcześniej interesował się organizacjami międzynarodowymi i ich działaniami. Jak zauważył ks. Jan Kowalski w artykule Stolica Apostolska wobec organizacji międzynarodowych za pontyfikatu Piusa XII, doktryna społeczna Kościoła domagała się już od poprzedników tego papieża „spoglądania z sympatią na takie instytucje, jak Stowarzyszenie Międzynarodowe dla prawnej ochrony robotników, przy którym Stolica Apostolska miała od początku swego reprezentanta (1900), a przede wszystkim na Międzynarodową Organizację Pracy (OIT)”. Na uwagę zasługuje fakt, że statut tej, powołanej do życia traktatem wersalskim, organizacji już w preambule był mocno związany z nauką społeczną Leona XIII.
Według autora cytowanego artykułu, za pontyfikatu Piusa XII działalność międzynarodowa Stolicy Apostolskiej przyjęła szerokie rozmiary, związane z rozwojem współczesnych mu organizacji międzynarodowych. Chodzi o organizacje o znaczeniu światowym i o szerokich kompetencjach, jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, oraz regionalne o charakterze ponadpaństwowym, dotąd nieznane, jak Wspólnoty Europejskie (Wspólnota Europejska Węgla i Stali, Europejska Wspólnota Ekonomiczna, Wspólnota Europejska Energii Atomowej). Budziły one poważne zainteresowanie Kościoła, jako wspólnoty duchowej, i Stolicy Apostolskiej, jako instytucji o charakterze międzynarodowym. Ks. Kowalski stwierdził, że to za czasów Piusa XII Stolica Apostolska wypracowała sposób relacji i współpracy z nimi, ostatecznie uściślony za pontyfikatu Pawła VI.

Punkty w epokowej encyklice
Relacje z Organizacją Narodów Zjednoczonych można uznać za szczególnie symptomatyczne i oddające podejście Kościoła do międzynarodowych organizacji instytucji. Jan XXIII co prawda nie wybrał się za ocean do siedziby ONZ, ale w swej epokowej encyklice Pacem in terris z 1963 r. poświęcił jej kilka punktów. Pisał o niej życzliwie, a nawet stwierdził, że „Dalekowzrocznej zapobiegliwości Organizacji zawdzięczamy uchwalenie w dniu 10 grudnia 1948 roku przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych «Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka»”. Przyznał wprawdzie, że niektóre rozdziały Deklaracji „wzbudzają gdzieniegdzie pewne słuszne zastrzeżenia”, ale uznał, że jest ona „pewnym stopniem i krokiem naprzód w kierunku ustalenia prawnego i politycznego ustroju wszystkich istniejących na ziemi narodów”.
Najwyraźniej wiązał z ONZ duże nadzieje, skoro wyraził pragnienie, aby umiała coraz lepiej przystosowywać swą strukturę i posiadane środki do wielkości swych zaszczytnych zadań. Chciał też, aby jak najszybciej nadszedł czas, kiedy ta organizacja będzie w stanie bronić skutecznie praw ludzkiej osoby.

Naprawdę zapaliła pochodnię

GettyImages-72392556.jpg

Papież Jan Paweł II wśród członków Zgromadzenia Ogólnego ONZ
podczas swojej pierwszej wizyty w USA. 2 października 1979 r.
fot. Dirck Halstead/Getty Images


Jan Paweł II odwiedził ONZ dwukrotnie. Pierwszy raz niespełna rok po swoim wyborze na Stolicę Piotrową, 2 października 1979 r. Drugi raz pojawił się tam
5 października 1995 r., z okazji 50. rocznicy jej powstania. Jak zauważyła Katolicka Agencja Informacyjna w specjalnej analizie, poświęconej relacjom Kościoła z ONZ, obydwie papieskie wizyty odbywały się w zupełnie odmiennej rzeczywistości politycznej. W pierwszym przemówieniu papież Polak podkreślił, że ONZ i Stolicę Apostolską łączy „swoista więź współpracy”, wyrażająca się m.in. w obecności stałego jej obserwatora przy Narodach Zjednoczonych. Mówił, że Powszechna Deklaracja Praw Człowieka ma wielkie znaczenie. Wskazał Auschwitz jako jedno z tych „bolesnych doświadczeń”, które legły u „fundamentów Organizacji Narodów Zjednoczonych”.
Podczas drugiej wizyty w Narodach Zjednoczonych Jan Paweł II powiedział m.in., że wartości, które inspirowały rewolucje roku 1989, są zbieżne z wieloma postulatami moralnymi, zapisanymi w Karcie Narodów Zjednoczonych. Wymienił postulat „umacniania wiary w fundamentalne prawa człowieka, w godność i wartość ludzkiej osoby”; a także postulat „działania na rzecz postępu społecznego i lepszych warunków życia oraz szerszej wolności”. Nie zawahał się stwierdzić, że grupa 51 państw, które założyły Organizację Narodów Zjednoczonych, „naprawdę zapaliła pochodnię, której światło może rozproszyć ciemności tyranii i wskazać drogę wolności, pokoju i solidarności”

Nie bez zastrzeżeń
Trzecim następcą św. Piotra, który zabrał głos na forum ONZ, był Benedykt XVI. Było to 18 kwietnia 2008 r. Poświęcając dużą część swego wystąpienia kwestii wolności religijnej, zauważył, że działalność Narodów Zjednoczonych dała pewność, iż w debacie publicznej jest miejsce na punkty widzenia, dla których inspirację stanowi wizja religijna we wszystkich swoich wymiarach, „włącznie z wymiarem obrzędowym, kultu, wychowania, przepływu informacji, jak również wolnością wyznawania czy wyboru religii”. Dodał, że jego obecność jest oznaką szacunku dla Narodów Zjednoczonych i „chce być wyrazem nadziei, że Organizacja może coraz bardziej stanowić znak jedności między państwami i narzędzie służące całej rodzinie ludzkiej”.
We wspomnianej już analizie KAI zwróciła uwagę, że wysoka ocena działalności Narodów Zjednoczonych przez Jana Pawła II nie oznacza, że nie miał on zastrzeżeń do tej organizacji. „Przeciwnie, zwłaszcza w latach 90. wypowiadał wiele krytycznych uwag, zwłaszcza do tych konferencji międzynarodowych i jednostek wyspecjalizowanych ONZ, które zajmują się sprawami rodziny, małżeństwa, kobiet, wychowania” – czytamy w opracowaniu. Dodaje ono, że papież z Polski zarzucał im propagowanie aborcji i eutanazji, niedostateczną obronę podstawowego prawa każdego człowieka i narodu do życia – od poczęcia aż po naturalną śmierć.

Nieskuteczność urzeczywistniania
Co ciekawe, krytyczny ton pojawił się w przemówieniu, które na forum Narodów Zjednoczonych wygłosił 25 września 2015 r. papież Franciszek. Nie negował w nim „ważnych wspólnych sukcesów” w ciągu siedmiu dekad istnienia ONZ. Jednak w jego wystąpieniu znalazły się fragmenty mówiące, że doświadczenie 70 lat istnienia Narodów Zjednoczonych w ogóle, a zwłaszcza doświadczenia pierwszych 15 lat trzeciego tysiąclecia, „ukazują zarówno skuteczność pełnego wdrożenia norm międzynarodowych, jak i nieskuteczność ich urzeczywistniania”.
Zauważył, że jeśli Karta Narodów Zjednoczonych jest przestrzegana i stosowana z przejrzystością i szczerze, bez ukrytych motywów, jako wiążący punkt odniesienia dla sprawiedliwości, a nie jako narzędzie do ukrycia dwuznacznych zamiarów, „to otrzymujemy pokój”. Alarmował, że jeśli głoszone przez ONZ normy traktowane są instrumentalnie, „wówczas otwiera się prawdziwa puszka Pandory sił niekontrolowalnych, które poważnie szkodzą bezbronnej ludności, środowisku kulturowemu, a także środowisku biologicznemu”. Wspominał też niedwuznacznie o „reformie i dostosowaniu do czasów”.
Sugestie, że ONZ i inne organizacje i instytucje międzynarodowe nie są wystarczająco skuteczne, można znaleźć także w innych wypowiedziach i dokumentach Franciszka, a także przedstawicieli Stolicy Apostolskiej. Nawet w najnowszej adhortacji apostolskiej Laudate Deum znalazł się przytyk mówiący o Traktacie ottawskim, czyli konwencji o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu. Zdaniem Franciszka jest ona „przykładem pokazującym, w jaki sposób społeczeństwo obywatelskie i jego organizacje są w stanie stworzyć skuteczną dynamikę, której nie osiąga ONZ”.

Cofamy się w historii
Od pewnego czasu, poruszając kwestie dotyczące sfery międzynarodowej, Franciszek używa trudnego słowa „multilateralizm”. W politologii oznacza ono praktykę koordynowania polityki przez co najmniej trzy państwa, w ekonomii tak nazywa się system międzynarodowy, w którym rachunki państw są rozliczanie w oparciu o umowy wielostronne, poprzez kompensatę bilansów płatniczych. Także we wspomnianej najnowszej adhortacji papież poświęcił jej sporo uwagi w części omawiającej słabość polityki międzynarodowej. Wyjaśnił, że chodzi dziś nie tyle o ratowanie „starego multilateralizmu”, ile potrzebna jest „jego rekonfiguracja i odtworzenie w świetle nowej sytuacji światowej”. Zdaniem Franciszka globalizacja sprzyja spontanicznej wymianie kulturowej, lepszemu wzajemnemu poznaniu i sposobom integracji narodów, które doprowadzą do „oddolnego” multilateralizmu, niebędącego jedynie decyzją elit władzy. Nie znaczy to, że papież sugeruje rezygnację z polityki międzynarodowej i dyplomacji.
Stolica Apostolska coraz częściej sygnalizuje, że organizacje międzynarodowe wymagają reformy. W kwietniu ubiegłego roku Franciszek podczas audiencji generalnej zachęcał wprost do reformy ONZ, wskazując na jej bezsilność wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. 14 czerwca br. w przesłaniu do Rady Bezpieczeństwa ONZ stwierdził nawet, że ludzkość przeżywa „kluczowy moment” i że „cofamy się w historii”. Czy papieska zachęta zostanie przez tę najważniejszą organizację międzynarodową potraktowana serio? Czas pokaże.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki