Premiera Raportu Pileckiego, filmu oczekiwanego od lat, za nami. Sądziłem, że jak o nim napiszę, oderwę się od kampanii wyborczej. Czy jednak temat takiego kina pozwala oderwać się od polityki?
Czytam w „Gazecie Wyborczej” opinię Witolda Mrozka, wojującego lewicowca. Nazywa on film o Pileckim „czytanką patriotyczną”. A ja mam poczucie, że mógłbym napisać jego recenzję bez niego, bo wiem, jakie musi być każde kolejne zdanie.
Takie krytyki, jego czy innego apostoła lewicowej poprawności politycznej Jakuba Majmurka, są produktem specyficznej wrażliwości. W której nie ma miejsca na pewne tematy i pewne typy emocji. One są dla nich nieczytelne, więc mają kłopot z przyjęciem do wiadomości, że wciąż istnieją.

Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 37/2023, na stronie dostępna od 19.10.2023