Wiele nieporozumień narosło wokół zwłaszcza pierwszej części tej Ewangelii, w której Jezus mówi o upominaniu braci. Trzeba powiedzieć, że nazbyt chętnie powołujemy się właśnie na ten fragment nauczania Zbawiciela, gdy wytykamy sobie wzajemnie winy, gdy chcemy wskazać bliźniemu, że popełnia zło, gdy – niestety, również często publicznie – piętnujemy osoby, które naszym zdaniem źle postępują. To klasyczny przykład na to, w jaki sposób Dobra Nowina, traktowana wybiórczo i instrumentalnie, staje się nowiną złą. Nowiną nie Boską, ale nowiną przerobioną na ludzką.
Nie ulega przecież wątpliwości, że ludzka skłonność do wytykania innym ich wad i przewinień oraz pouczanie i stawianie się w pozycji moralnej wyższości doprowadziły do niejednego kryzysu w relacjach osobistych i wspólnotowych, wprowadzając w nie konflikty i podziały. Czy o taki rodzaj upominania chodzi Jezusowi, gdy mówi: „Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go”?
Jezus mówi wyraźnie: „gdy zgrzeszy przeciw tobie”. Mówi o doświadczeniu krzywdy, o poczuciu zranienia, o skierowanym w naszą stronę złu. Trudno w takich sytuacjach być biernym i udawać, że nic się nie stało. Na zło nie wolno się godzić. Jeśli ktoś nam wyrządził krzywdę, trzeba mu o tym powiedzieć, by mogła zostać naprawiona, by w korzeniach naszych wzajemnych relacji nie utkwiło kłamstwo polegające na przemilczeniu. Trzeba mówić o krzywdzie, by w ogóle rozpocząć niełatwą drogę uzdrawiania łączących nas więzi i przywracania im prawdy.
Nie wolno milczeć o krzywdzie również wtedy, a może zwłaszcza wtedy, gdy sprawca ukrywa się za plecami wspólnoty, którą nie tylko tworzy, ale także reprezentuje. Właśnie dlatego każda wspólnota, w tym i Kościół, potrzebuje procesu oczyszczenia, naprawiania i zadośćuczynienia wobec ofiar wszelkich popełnianych w niej krzywd. Nie dla zemsty, nie z chęci zaszkodzenia wizerunkowi Wspólnoty, jak wciąż słyszymy, ale z szacunku dla prawdy, dla godności drugiego człowieka. Z powodu miłości. Kochamy bliźnich przecież nie dlatego, że są doskonali i nieskazitelni. Zresztą takich nie ma. Kochamy ich, bo są naszymi braćmi.Trzeba też jasno w tym kontekście powiedzieć, że zło skierowane wobec bliźniego nie jest krzywdą uczynioną tylko jemu. Z jego powodu cierpi także wiele osób z jego otoczenia, na cierpienie i rozłam wystawiona jest też wspólnota, w której żyje. Na tym polega niebezpieczeństwo zgorszenia. Nie na oburzeniu, obwinianiu i wytykaniu palcem, ale na fałszowaniu łączących nas więzi, na ich zakłamywaniu. To nieuchronnie prowadzi do utraty relacji, które są dla nas ważne. Mówią nam o tym historie osób, które odchodzą z Kościoła nie dlatego, że obecny jest w nim grzech, ale z powodu biernego przyzwolenia na tę obecność. Za każdą z takich decyzji kryje się ból i rozczarowanie.
Otwarte komunikowanie o zadanej ranie służy jedności, bo prowadzi – to prawda, bolesną drogą – do pojednania. Nie zbudujemy bliskości w Kościele, nie stworzymy wspólnoty, która się miłuje, jeśli będziemy unikali odpowiedzialnego, szanującego prawdę i godność człowieka rozliczania z popełnionych krzywd. Reagowanie na zło jest naszym obowiązkiem, bo uwalnia od niego i oczyszcza z gniewu. Milczenie i bierność oznaczają przyzwolenie na obecność zła, które zniewala nas i ogranicza.Jednak nie o sądy kapturowe chodzi Jezusowi, nie o podkreślanie moralnej wyższości jednych wobec drugich. Jemu chodzi o budowanie jedności, o klimat zaufania i bezpieczeństwa. W imię tej jedności, w imię czystości łączących nas więzi nie można pozostawać nieczułym czy obojętnym na dziejące się niesprawiedliwości.
Jedność, Jezus mówi dziś o tym wyraźnie, jest owocem tak pojmowanego upominania braci, które nie prowadzi do ich upokorzenia i piętnowania, ale do oczyszczenia. Nauczyciel obdarza więc swoich apostołów władzą jednania ludzi między sobą, z Kościołem i z Bogiem. Ta jedność, która rodzi się między ludźmi pragnącymi dobra i naprawiania krzywd, sprawia, że ich zanoszona wspólnie do Ojca modlitwa ma potężną moc, bo jest wyrazem wzajemnej braterskiej miłości. „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”. Pan zapewnia o swojej obecności każdą, nawet najmniejszą wspólnotę, gdy jest zjednoczona w modlitwie.