Logo Przewdonik Katolicki

Zmysłowe rokoko

Natalia Budzyńska
fot. Materiały prasowe Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Ten styl w sztuce był odpowiedzią na przepych baroku, a także oznaczał wybór nowego stylu życia. To sztuka miała służyć człowiekowi, a nie na odwrót. „Szaleństwo rokoka” można poczuć na wystawie we Wrocławiu.

Trzyczęściowa suknia z zamku w Oleśnicy. Na kremowym tle barwne motywy roślinne, drzewa szczęścia czy też życia, rodzące ogromne kwiaty różnych gatunków. Haftowane. Brzmi przesadnie, ale suknia jest swobodna, pełna prostoty o kroju bardziej kojarzącym się z art déco niż ze schyłkiem baroku. To suknia domowa, poranna. Ale właśnie tak się ten okres objawiał: kontrreakcją na barokową przesadę, lekkością stylu, wyrafinowaniem. Piękna jest ta suknia, którą nosiła jakaś anonimowa dama z Oleśnicy na Śląsku około 1730 r. Tak zaskakująca. Tak niepasująca do tego, co sobie wyobrażamy pod nazwą rokoko. To jeden z dwóch tego rodzaju strojów na świecie, bardzo cenny.
Obok niej inna, oranżowa, z rękawami lekko zakrywającymi łokcie, z wytłaczanymi ornamentami kwiatowymi, dopasowana w talii, z dużym dekoltem, zwana robe à la française, żywcem z filmu Maria Antonina. Niby skromna, falban zdecydowanie mniej niż w jeszcze chwilę przedtem, w sam raz na popołudniową herbatkę na pałacowym tarasie czy spacer po ogrodzie. Przepiękna. Nieprzypadkowo wspominam o Marii Antoninie, bo czy nie jest tak, że mówimy „rokoko” i myślimy „Maria Antonina”? Żona Ludwika Augusta, zamieszkała w Wersalu w 1770 r., kiedy to rokoko panowało w całej Francji i Europie. Całkiem nowy styl życia, który ogarnął elity panujące, arystokrację i burżuazję. Świetnie oddała go w swoim słynnym filmie Maria Antonina z 2006 roku Sofia Coppola. Na zawsze zapamiętamy Kirsten Dunst w pastelowych sukniach z falbankami i koronkami, z coraz wyższymi perukami ustrojonymi piórami na głowie, z upudrowaną na biało twarzą. I jej pełne zabaw towarzyskich życie.
Na ekrany kin wszedł właśnie film Kochanica króla w reżyserii Maïwenn, który opowiada o Jeanne du Barry, kochance Ludwika XV, dziadka Ludwika Augusta. Film zachwyca scenografią i kostiumami. Można więc na podstawie tych dwóch obrazów prześledzić rodzące się rokoko w modzie i wnętrzach. A potem odwiedzić pawilon Czterech Kopuł we Wrocławiu, gdzie na wystawie czasowej „Szaleństwo rokoka! Fascynacja rokokiem na Śląsku (XVIII–XXI w.)” zgromadzono aż 500 dzieł sztuki: od malarstwa i rzeźby po przedmioty użytkowe i współczesne instalacje.

Rokoko to styl życia
Wróćmy na chwilę do Francji. Oto Ludwik XIV, Król Słońce. Jego Wersal miał być odbiciem jego wszechwładzy oraz dojrzałego baroku. Ciężkie brokaty, masywne meble, czerwień i złoto, monumentalna symetria i pompatyczność. Sztuka to domena dworu: tam znajdują się jej odbiorcy, a artyści mają pokazać ich potęgę. Tematyka malowanych przez nich obrazów obraca się wokół religii (która staje się pretekstem do portretowania członków królewskiej rodziny) i pełnych heroizmu historycznych wydarzeń.
Po śmierci despotycznego króla następuje reakcja: społeczna i artystyczna. Regent królestwa Francji w okresie małoletności Ludwika XV, Filip Orleański, porzuca przyciężkawy Wersal i ostentacyjnie przenosi się do Paryża, a to oznacza w praktyce rozwiązanie dworu. Życie panujących przenosi się do pałaców nie tak wystawnych, skromniejszych, na co matka Filipa Orleańskiego miała krzyknąć: „Nie ma już dworu we Francji!”. Rzeczywiście skończyła się pewna epoka. Kolejni władcy Francji, Ludwik XV i Ludwik XVI, nie przepadali za ceremonią, etykieta ich nudziła i woleli spotkania towarzyskie w małym gronie zamiast wystawnej i sztywnej gali. Życie kulturalne przeniosło się więc z dworu do salonów, a król stracił na nie monopol. W przeciwieństwie do bogobojności, która obracała się w dewocję czasów Króla Słońce, zaczyna się moda na libertynizm i hedonizm. Wraz z rozluźnieniem reguł życie staje się coraz bardziej swobodne, a sztuka zaczyna wyłamywać się z obowiązujących akademickich schematów.
Przede wszystkim nie musi już – i nie chce być – przeznaczona dla półbogów, chce być dla ludzi. A człowiek lubi odczuwać przyjemność. Więc zamiast heroizmu ma pokazywać rozkosze życia, zamiast patosu – jeszcze raz rozkosze, zamiast władzy – znowu rozkosz. Filip Orleański składa zamówienia i mówi: lekko, płynnie i swobodnie. Zmysłowo. Nie tylko dla niego, także dla arystokracji i burżuazji, która teraz staje się nową publicznością. Bo rokoko to nie, jak barok, sztuka królewska, lecz sztuka arystokracji i bogatego mieszczaństwa. W architekturze: kameralne pałace zamiast zamków, we wnętrzach: przytulne buduary i gabinety zamiast marmurów wielkich sal, w wystroju: jasne pastelowe barwy zamiast złota i ciemnej purpury. W stylu życia: zabawa. Oczywiście, na dworze Ludwika XIV bawiono się także, ale teraz to zabawa w stylu burżuazji, a nie dworskiej etykiety.
Słynne jest powiedzenie francuskiego dyplomaty i polityka, a także biskupa Charlesa Talleyranda: „Kto nie żył przed 1789, ten nie zna słodyczy życia”. Chodzi konkretnie o miłość zmysłową, której wizerunki są teraz wszędzie. Rokoko to nie tylko wizje sielanki, to także niespotykana przedtem popularność aktów kobiecych. Nie tylko na płótnach i freskach, ale także na gobelinach powieszonych w salonach i w formie porcelanowych figurek stojących na kominkach. Erotyczne motywy z obrazów mistrzowsko przenoszone są bowiem do rzemiosła artystycznego. A zamiast barokowej kobiety obfitej, czcią obdarza się dziewczynkę szczupłą, właściwie dziecko.

Rokoko XXI wieku
Rokoko było stylem uniwersalnym, ale na Śląsku przebyło trochę inną drogę. Bo kiedy we Francji pławiono się w zmysłowych przyjemnościach, na Śląsku trwały wojny, a Habsburgowie zamieniają się na miejsce z Hohenzollernami. Styl życia i mody przychodzą więc na Śląsk nie z Wiednia i Pragi, lecz z Berlina i Drezna.
Wystawa jest bogata i można spędzić na niej kilka godzin. Przybyły na nią eksponaty z ponad 30 muzeów, instytucji kościelnych i kolekcji prywatnych. Malarstwo z typową rokokową tematyką, a więc sielanki, portrety, sceny rodzajowe. Grafiki. Relikwiarze. Meble, a wśród nich wykonany w berlińskiej wytwórni szklany żyrandol, który wisiał we wrocławskiej rezydencji Fryderyka II. I niepowtarzalna szafa wykonana we Wrocławiu. Przedmioty codziennego użytku, a wśród kielichów, filiżanek, miseczek, imbryków cenna złota cukiernica zamykana na kluczyk. Porcelana odtwarzająca wzory z obrazów Watteau. Ubiory, w tym wspomniane przeze mnie suknie, ale i ubranka do chrztu pełne falban i koronek oraz biała kamizelka Fryderyka II wyhaftowana przez jego siostrę. Rzeźby, a nawet zdemontowana, przeniesiona i odtworzona kaplica z pałacu w Konarach w stylu neorokokowym.
Na pytanie, czy rokoko może inspirować artystów dzisiaj, odpowiada część współczesna wystawy, zdecydowanie trochę bardziej wymagająca. Zebrano tu prace takich artystów jak Paweł Althamer, Tadeusz Brzozowski, Katarzyna Kozyra czy Alina Szapocznikow. Wiele z tych prac pochodzi z ostatnich lat, a wystawę reklamuje praca niemieckiego artysty Volkera Hermesa, który wchodzi w dialog z portretami państwa von der Recke z 1760 r. i przetwarza je, nakładając im na twarze maski z elementów ich strojów. Powstały prace niepokojące i idealnie oddające ducha epoki: tajemniczej, zmysłowej, niepokojącej, wyrafinowanej i przekraczającej granice.

Szaleństwo rokoka! Fascynacja rokokiem na Śląsku (XVIII–XXI w.), Muzeum Narodowe we Wrocławiu, wystawa czynna do 14 stycznia 2024 r.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki