Święty Łukasz w swej Ewangelii aż trzy razy opisał, jak ówcześni żydowscy przywódcy religijni śledzili Jezusa, aby Go na czymś przyłapać. Najpierw odnotował, że „śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go” (Łk 6, 7). Potem opisał, jak „oni Go śledzili”, gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek (Łk 14, 1). Wreszcie zrelacjonował, co się działo po tym, gdy Chrystus opowiedział przypowieść o przewrotnych rolnikach, którzy nie chcieli oddać właścicielowi dzierżawionej przez nich winnicy należnej mu części plonu.
Ewangelista wprost i nie pozostawiając miejsca na wątpliwości, stwierdził, że w tej samej godzinie uczeni w Piśmie i arcykapłani chcieli koniecznie dostać Go w swoje ręce, lecz bali się ludu. „Śledzili Go więc i nasłali na Niego szpiegów” – zapisał Łukasz. To nie wszystko. Zauważył, że wspomniani szpiedzy udawali pobożnych i mieli podchwycić Go w mowie, aby Go wydać zwierzchności i władzy namiestnika. To oni zadali podstępne pytanie o to, czy należy płacić podatek Cezarowi (Łk 20, 19–26).
Kobiety i miseczki
Takie i podobne nowotestamentalne skojarzenia mogły niejednemu przyjść do głowy, gdy czytał komentarze, jakie po polsku pojawiały się głównie w mediach społecznościowych (ale nie tylko) w związku z tegorocznymi Światowymi Dniami Młodzieży, zakończonymi 6 sierpnia w Lizbonie.
Lista zarzutów, opatrzonych niejednokrotnie ostrymi określeniami w rodzaju „profanacja”, „herezja”, a nawet „antychrześcijaństwo”, okazała się całkiem spora. Miseczki do rozdawania Komunii św. zamiast tradycyjnych metalowych cyboriów. Świeccy rozdający Ciało Chrystusa, podczas gdy w liczącej 1,5 miliona rzeszy uczestników wydarzenia nie brakowało księży i diakonów. Co gorsza, wśród udzielających Komunii były kobiety, z których część nie miała na sobie alb, tylko koszulki z krótkimi rękawkami. A Najświętszy Sakrament, jak dostrzegli co bardziej spostrzegawczy, przechowywany był w plastikowych pojemnikach.
Poważnym problemem okazał się również dla części komentujących wydarzenia w stolicy Portugalii krzyż. Zdaniem niektórych komentatorów o wiele za mały w porównaniu z ogromem scenografii i niemal niewidoczny, np. w trakcie nabożeństwa drogi krzyżowej z udziałem papieża Franciszka. Za słabo widoczny krzyż według nich podważał chrystocentryczność wydarzeń w Lizbonie. Byli i tacy, których oburzył koncert muzyki klubowej, który co prawda odbył się na długo przed rozpoczęciem liturgii, ale na domiar złego DJ-em był ksiądz, a w tle można było zobaczyć oczekujących na Mszę św. duchownych w ornatach, a nawet biskupa w mitrze.
Malkontenctwo i faryzeizm
Są różne sposoby podejścia i potraktowania tego typu głosów, upowszechnianych przede wszystkim w internecie. Można je zlekceważyć, zignorować, potraktować jako marginalne i pozbawione jakiegokolwiek znaczenia wynurzenia niewielkiej grupy „zawodowych” malkontentów, którzy po prostu lubią się czepiać i przyjemność sprawia im szukanie dziury w całym.
Można skupić się na wyżej przywołanych skojarzeniach z żydowskimi przywódcami religijnymi prześladującymi Jezusa. Co prawda autorzy tych nieprzychylnych, alarmistycznych, a czasami wręcz wrogich komentarzy podają się za członków Kościoła i ludzi głęboko wierzących (zdarzają się wśród nich duchowni), to jednak przy takim podejściu z góry zakłada się ich złą wolę, a ich postawę nazywa faryzeizmem. Podobnie jak św. Łukasz nie miał wątpliwości co do złej woli uczonych w Piśmie, faryzeuszów i arcykapłanów.
Można też krok po kroku odpierać każdy z zarzutów, podając szereg rozumowych i wynikających ze specyfiki zdarzenia argumentów wyjaśniających konkretne decyzje organizatorów ŚDM oraz prostując niedokładności i przekłamania.
Pandemia i szafarki
Warto jednak pokusić się o jeszcze inną reakcję i dostrzec, że wspomniane zarzuty opatrzone bardzo mocnymi określeniami wobec wydarzenia w Lizbonie, które zgromadziło 1,5 miliona młodych katolików z całego świata, wpisują się w naszym kraju w pewien cykl, który trudno nazwać nieistotnym czy incydentalnym. Jak zauważył na łamach Deonu.pl Tomasz Krzyżak, sieciowa dyskusja o tym, co dzieje się na ŚDM w Lizbonie, przypomina to, co się działo w Kościele w Polsce trzy lata temu. Trwała pandemia, szukano sposobów, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa, a polscy katolicy spierali się w sprawie przyjmowania Komunii św. na rękę. Przeciwnicy takiego sposobu nie wahali się używać słowa „profanacja”.
W ten sam cykl wpisuje się – wydawałoby się przebrzmiała już – kwestia udzielania w Polsce Komunii św. przez nadzwyczajnych szafarzy. Choć dzisiaj liczba osób świeckich uprawnionych do zanoszenia chorym Ciała Chrystusa i rozdawania go wiernym w czasie Mszy św. idzie w tysiące, to jednak sprawa wcale nie jest dla wszystkich oczywista. W wielu parafiach wciąż można spotkać katolików, którzy nie przyjmą Komunii z rąk nadzwyczajnego szafarza i podkreślają to swoim ostentacyjnym zachowaniem.
Coś jeszcze dowodzi, że temat nadal jest gorący. Nawet katolickie media w tonie sensacji donosiły w maju br., że wśród ustanowionych przez abp. Grzegorza Rysia 72 nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. „po raz pierwszy znalazło się sześć sióstr zakonnych i trzy kobiety świeckie, posługujące zarówno w parafii, jak i we wspólnotach”. Tymczasem na przykład w Meksyku częstą praktyką jest powierzanie tej posługi małżeństwom.
Starożytność i drugie tysiąclecie
Nie trzeba być wybitnym analitykiem, żeby zauważyć, że za opisanymi wyżej przypadkami oburzenia i niechęci do konkretnych zjawisk i zdarzeń w Kościele stoi m.in. sposób rozumienia i podejścia do Eucharystii (a także rozumienia kapłaństwa służebnego oraz wizja Kościoła instytucjonalnego). Jak tłumaczył w zeszłym roku na łamach „Echa Katolickiego” ks. Łukasz Celiński, referent ds. liturgicznych w diecezji siedleckiej, w dziejach Kościoła następowały w tej sferze istotne zmiany. Przypomniał, że w starożytności, gdy Eucharystia była jeszcze sprawowana tyko w niedziele i święta, wierni zabierali do domu Komunię św. i spożywali ją w ciągu tygodnia przed pierwszym posiłkiem.
„Wraz z wejściem Kościoła w drugie tysiąclecie, gdy chrześcijaństwo stało się bardziej masowe, różnego rodzaju spory dotyczące realnej obecności Chrystusa w Eucharystii doprowadziły do tego, że wierni przyjmowali Komunię św. bardzo rzadko, trwając w przeświadczeniu, że Komunia jest tylko dla kapłanów, a oni mogą co najwyżej adorować Najświętszy Sakrament i patrzeć na Hostię” – wyjaśnił ks. Celiński. Jak zauważył, doszło do tego, że w XIII w. Sobór Laterański IV określił obowiązek przyjmowania Komunii św. przynajmniej raz w roku. „Generalnie do początku XX w. Komunię świętą przyjmowano bardzo rzadko” – stwierdził, zaznaczając, że zmieniło się to, gdy w 1905 r. św. Pius X wydał specjalną instrukcję „Sancta Tridentina Synodus” zachęcającą, by lud Boży często karmił się Ciałem Chrystusa.
Przekonanie i zła wola
Zmieniło się, ale to nie znaczy, że wszyscy katolicy zmienili kształtowane przez wieki podejście do Najświętszego Sakramentu. Historyk Kościoła Tomasz Gałuszka OP w jednym z odcinków podcastu „Puzzle wiary” (prowadzonego przez Dawida Kołodziejczyka OP) wyjaśniał, jak bardzo na kształt i funkcjonowanie Kościoła dzisiaj wpływają wydarzenia i idee z dziesiątego stulecia. Mówił m.in. o wciąż obecnym w umysłach licznych katolików rozumieniu statusu mnichów, księży i świeckich. Podobny mechanizm można dostrzec w naszym kraju w odniesieniu do Eucharystii. Wciąż nie brak pobożnych osób (świeckich i duchownych) głęboko przekonanych, że Ciała Chrystusa mogą dotykać tylko księża.
Święty Łukasz uważał ówczesnych żydowskich przywódców religijnych za ludzi złej woli. Nie chcieli uwierzyć ani w Jezusa, ani Jemu samemu, nie chcieli się nawrócić, uznać w Nim oczekiwanego Mesjasza i zrezygnować ze swego dotychczasowego sposobu rozumienia oraz praktykowania religii. Nie chcieli odrzucić swych wizji i wyobrażeń Zbawcy, swoich sprawdzonych przez wieki form religijności, swojego pojmowania Boga. Działania Jezusa odbierali jako zagrożenie tych wartości i dlatego w swoim przekonaniu podejmowali konieczne działania obronne. Można i warto pod podobnym kątem spojrzeć na postawę i działania krytyków niektórych wydarzeń z tegorocznych Światowych Dni Młodzieży.