Logo Przewdonik Katolicki

Fabrykanci wrażeń

Szymon Bojdo
fot. Materiały prasowe

Bracia Wonsal to najważniejsi polscy twórcy filmów. Kto to taki? Otóż bez czterech polskich Żydów, którzy zmienili nazwisko na Warner, nie byłoby kina i telewizji, którą znamy. A wszystko zaczęło się sto lat temu.

Gdzie jest ten nieszczęsny Krasnosielc? – bąkam pod nosem, bo choć nie korzystam z prawdziwej mapy, tylko wirtualnej, to miejsca urodzenia Wonsalów nie mogę precyzyjnie zlokalizować. Chyba to jeszcze Mazowsze, ale Łomża i Podlasie jakoś dziwnie blisko, a i Mazury za pasem... To właśnie w tych okolicach jest sztetl przy polskim miasteczku, gdzie mieszka liczna rodzina. No właśnie, tylko którego nazwiska użyć? Wonsal chyba najbardziej się utrwaliło, bo najczęściej używali go w dokumentach już za oceanem, jednak było też: Wonsker, Wonskolaser, Woron, Wrona. Ojciec braci, Benjamin Wonsal, był szewcem. Matka, Perła Leja z domu Eichelbaum, zajmowała się głównie domem i wychowaniem dzieci, ale cóż tam, wspaniale mieć matkę Perłę! (po polsku to jest Małgorzata). Życie szewca w polsko-żydowskim miasteczku nie jest jednak łatwe. W Krasnosielcu było niewielu mieszkańców, ale przynajmniej kilku szewców, toteż sytuacja finansowa rodziny była trudna. Benjamin, zachęcony listami znajomego, który wyemigrował dwa lata wcześniej, spakował walizkę i wraz ze szwagrem Alterem Eichelbaumem w styczniu 1888 r. wyruszył do Stanów Zjednoczonych. Półtora roku później dołączyła do niego reszta rodziny. Po przybyciu do Baltimore wszyscy przyjęli nazwisko Warner, którym na emigracji podpisywał się Benjamin.

Sklepikarze i kolarze
Co może robić żydowski szewc z polskiej prowincji, który przybywa do Nowego Świata? Oczywiście założyć sklep! Ale zanim do tego doszło, Benjamin zaliczył serię koncertowych wpadek, które są jak żywcem wyjęte z amerykańskiego snu. Za namową szwagra porzucił zelowanie butów i w celach zarobkowych wyjechał z nim do Wirginii, gdzie budowano trasę kolejową łączącą oba wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Szło mu dobrze aż do momentu, gdy szwagier uciekł, zabierając zarobki z poprzedniego miesiąca. Ben wrócił do warsztatu w Baltimore. Po dwóch latach zmagań z biedą przeniósł się z rodziną do Kanady, gdzie zajął się skupem i sprzedażą skór. Spotkał go tam podobny los. Gdy wydawało się, że wreszcie odłożył satysfakcjonującą sumę, kolejny wspólnik okradł go i uciekł. Los odmieniła kolejna przeprowadzka do Youngstown w Ohio. Tam założył zakład szewski naprawiający buty na poczekaniu, a jednym z jego klientów był dyrektor banku, który namówił go na pożyczkę na rozwój zakładu. Apetyt na biznes był jednak większy i Wonsal założył sklep spożywczy.
Zaraz, zaraz, ale to przecież historia braci Warner, a nie ich ojca. No to wkraczają oni na scenę. Byli to: Hirsz Mojżesz (Harry Warner, 1881–1958), Aaron (Albert Warner, 1884–1967), Szmul (Sam Warner, 1888–1927) i Izaak (Jack Warner, 1892–1978). Trójka starszych urodziła się jeszcze w Polsce, czwarty już w Kanadzie. Wracamy do Youngstown. Ojciec zatrudnia najstarszego syna w sklepie. Harry myli się jednak przy składaniu zamówień, więc ojciec go zwalnia. A ten na znak protestu wyprowadza się z domu i wsiada na rower. Kolarstwo jest wtedy jedną z popularniejszych dyscyplin sportu. Harry zdobywa parę medali, jednak nie jest w stanie samodzielnie się utrzymać. Namawia więc braci, by założyć sklep rowerowy. Zakładają też kręgielnię, ale pokonują ich twarde zasady biznesu. Interesy upadają, a bracia znów rozjeżdżają się w swoje strony: Albert zostaje domokrążcą, a Sam… kuglarzem, bo cyrk był jedną z najpopularniejszych rozrywek w tamtych czasach. Wspólnie z kolegą poznanym w sklepie występowali jako „Kusiciele losu”. Sztuczka, którą wymyślili, polegała na zjeżdżaniu z wieży po drabinie na rowerze. Po paru miesiącach partner zginął w śmiertelnym wypadku, a Sam zmuszony był znów szukać pracy. Zatrudnił się wówczas jako pomocnik maszynisty na kolei.

Pociąg do marzeń
Maszynista marzący o show biznesie? To ci dopiero! Harry miał przeczucie, że jego szansa i wielki świat czekają za srebrnym ekranem. A konkretniej mówiąc za płachtą materiału, na którą chciał wyświetlać filmy za pomocą projektora, zakupionego od podupadającego alkoholika. Sprzęt był to nie tani, namówił więc całą rodzinę, by sprzedali, co się da – nawet Benjamin sprzedał swój złoty zegarek (ku zgryzocie Perły) – i w swoim ogrodzie zaczęli wyświetlać filmy. Do czasu, gdy rosnąca popularność nowej rozrywki nie zdenerwowała sąsiadów narzekających na tłumy i hałas.
Przyzwyczajeni do tułaczki bracia przenieśli się do miasteczka Niles i to od tego momentu liczymy historię Warner Bros. W Niles nie pozostali długo, głównie dlatego, że miejski inspektor bezpieczeństwa przybył na inspekcję z zapalonym cygarem w ręku i spowodował eksplozję, w wyniku której stracił życie. Obawiając się zemsty ze strony rodziny zmarłego, Warnerowie spakowali się i z przystankami w Steubenville, Girard, Warren oraz Medville, dotarli do New Castle w Pennsylwanii. Powodem ich częstych przeprowadzek był brak repertuaru. Nadal posiadali tylko jeden film (The Great Train Robbery, w dosłownym tłumaczeniu: Wielki rabunek pociągu – zapewne rozrywki było przy nim co niemiara).

Sfilmować sny
Kino było strzałem w dziesiątkę. Wkrótce kupili więcej filmów i nabyli stały budynek. Biznesowy zmysł tym razem jednak nie zawodził i bracia stwierdzili, że jeszcze bardziej niż posiadać jedno kino, opłacać będzie się dystrybuowanie filmów innym takim przybytkom. Narazili się jednak tym pomysłem firmie, która monopolizowała sprzedaż praw do filmów, a zmuszeni do sprzedania swoich interesów, zaczęli węszyć nowe. W ten sposób powstaje firma, która kojarzy nam się nieodzownie z Warnerami: już nie wyświetlać, nie sprzedawać, a produkować filmy.
Mimo to przez następne lata braciom nie powodziło się zbyt dobrze. Filmy, które robili, przynosiły straty. W 1913 r. inny emigrant związany z branżą filmową, Sam Goldwyn, przyczynił się do rozwoju Hollywood, tworząc pierwszy film pełnometrażowy. Co to znaczyło? Otóż nie nagrywano filmów na 5-6 rolek taśmy (około 20 minut), tylko najmniej na 10 (od 45 minut do godziny). Warnerowie metodą prób i błędów, nieraz wtapiając zainwestowane pieniądze, stworzyli fabrykę snów. Tak, to określenie z fabryką jest adekwatne, bo Warnerowie rozkręcili biznes, który do dziś działa na tych samych zasadach: wyprodukować film za relatywnie małe pieniądze, by zyskać potem dużą przebitkę przy sprzedaży biletów do kina. A jako że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to zaczęli inwestować w kolejne biznesy: byli właścicielami pierwszych rozgłośni radiowych, potem telewizji, a kapitał koncentrowali tak, by jedne biznesy finansowały drugie i same się napędzały.
I tak od 1923 r. po dziś dzień. Warner Bros jest producentem lub dystrybutorem ponad sześciu i pół tysiąca filmów fabularnych (m.in. Buntownik bez powodu, Casablanca, Matrix czy ekranizacja Harry’ego Pottera) oraz 14 tys. tytułów animowanych (np. Królik Bugs). Z wytwórnią związane były i są największe gwiazdy przemysłu filmowego, począwszy od Clinta Eastwooda, przez Mela Gibsona, do Stanleya Kubricka. Ze swoim największym konkurentem, firmą Walt Disney, dzierżą oni niemal niepodzielną władzę nad naszą wyobraźnią, bo mało który film czy stacja telewizyjna są niezwiązane z tymi medialnymi gigantami, stymulującymi wyobraźnię miliardów ludzi (co bardziej podejrzliwi zarzucają im też niecne zamiary, choć akurat rodzina Warner słynęła z hołdowania bardzo konserwatywnym wartościom i to je promowała w swoich produkcjach).
Sto lat firmy obchodzą w tym roku liczne kina i inne podmioty, zarabiające na tym, co wyprodukują Warnerowie, bracia pochodzący z polskiego Krasnosielca.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki