To chyba jeden z najbardziej znanych znaków graficznych wyrażających miłość. Kto z nas nie narysował kiedykolwiek serca komuś, komu chciał powiedzieć: kocham cię? Znak ten przeniknął i do współczesnej komunikacji. Używamy go jako jednego z podstawowych emotikonów. Kto z użytkowników Instagrama czy Twittera choć raz nie dał „serduszka”, by wyrazić swój zachwyt albo poparcie dla opublikowanego zdjęcia czy wpisu? Serce zatem w przestrzeni komunikacji nie jest jedynie formą wyrażenia uczuć czy emocji. Sercem można wyrazić, w zależności od kontekstu, znacznie więcej. Można powiedzieć, że ten znak graficzny czy emotikon jest jakąś formą wyrażenia się lub okazania poparcia dla czyjejś wypowiedzi.
Zresztą w samym Piśmie Świętym słowo „serce” występuje wiele razy, ma wiele znaczeń. Bóg, widząc zatwardziałość ludzkiego serca, mówi przez proroka Ezechiela: „Dam wam nowe serce i nowego ducha ześlę do waszego wnętrza. Wyjmę z waszej piersi serce kamienne, a dam wam serce z ciała” (Ez 36, 26). Sam Jezus ubolewa nad zatwardziałością serc faryzeuszów, którzy szemrali, gdy On uzdrowił człowieka z uschłą ręką w szabat (por. Mk 3, 1–6). Tak rozumiane serce staje się symbolem ludzkiego wnętrza. W tym kontekście Jezus mówi, że nieczystym czyni człowieka to, co pochodzi z jego wnętrza: „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego, pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota” (Mk 7, 21–22).
Serce twarde zamyka się na działanie Ducha. Staje się nieludzkie, egoistyczne, skoncentrowane na sobie. Jest więc wielką intuicją Kościoła, że od wieków, choć w różnych formach, czci Serce Jezusa jako wzór dla naszego serca. Kontemplując bowiem to Boskie Serce, nie skupiamy się jedynie na tym organie. On, jak znak graficzny czy emotikon, odsyła nas do czegoś więcej. Uświadamiamy sobie najpierw miłość Boga do człowieka. A potem, że Bóg stał się człowiekiem i miał ludzkie serce, które było sercem prawdziwie boskim. Dlatego nabożeństwo do tego Serca jest w gruncie rzeczy kontemplacją człowieczeństwa Jezusa i naszego człowieczeństwa. Jest próbą odpowiedzi na pytanie, jakimi powinniśmy być ludźmi, jakimi powinniśmy kierować się wartościami, jak ustawiać swoje priorytety. Nabożeństwo to uczy bycia człowiekiem w najwłaściwszym tego słowa znaczeniu. Człowiekiem na wzór Jezusa, z sercem gorejącym i gotowym do tego, by dać się przebić ze względu na miłość do drugiego.
Niektórzy chorzy, których odwiedzam z Najświętszym Sakramentem, mają w swoim domu, najczęściej nad łóżkiem, wizerunek Serca Jezusowego, a niejednokrotnie obraz dwóch Serc: Boskiego Serca Jezusa i w pełni do niego upodobnionego Serca Najświętszej Maryi Panny. Być może dla wielu to stara, przebrzmiała już pobożność starszego pokolenia. Ja jednak widzę w tych obrazach coś więcej niż wyraz jakiejś epoki. Bo tak jak krzyż w domu przypomina mi, kim jestem, tak i te obrazy miały dokładnie takie samo zadanie: pamiętaj, byś miał dobre serce, jak dobre jest serce Jezusa dla ciebie. To jak znak informacyjny i ostrzegawczy zarazem na drodze naszego życia, by w mnogości dróg i rozwidleń, pośród zakrętów i niebezpiecznych odcinków, bezpiecznie i pewnie dotrzeć do celu podróży.
W wielu kościołach we Włoszech czy Hiszpanii, ale również i w Polsce, figura Serca Jezusa jest nieodłącznym elementem wyposażenia kościoła. Serce to czczone jest w wielu kapliczkach. Chyba największe nagromadzenie takich kapliczek widziałem w starej części Bari. Ukwiecone, zadbane, oświetlone. Sam dostałem kiedyś od jednego z księży figurę Serca Jezusa. Zwłaszcza w czerwcu staram się, by stały przy niej świeże kwiaty i płonęła świeczka. Kiedyś pomyślałbym chyba, że to przejaw dewocji. Ale, zapalając codziennie świeczkę przy figurze, patrzę na to serce i rozważam. I próbuję tę myśl przenieść do mojej codzienności.
Jest w nabożeństwie do Serca Jezusa jakaś siła, skoro wiele dokumentów poświęcili mu kolejni papieże. Jan XXIII pisał: „To nabożeństwo pozostanie na zawsze najskuteczniejszym czynnikiem mego postępu duchowego”, a Paweł VI przekonywał: „Dziś trzeba mieć serce wielkie, serce otwarte, które bierze miarę z Serca Chrystusa”. Z kolei Jan Paweł II wołał: „Wzywam zatem wszystkich wiernych, aby nadal gorliwie pielęgnowali kult Najświętszego Serca Pana Jezusa, przystosowując go do naszych czasów, ażeby dzięki temu mogli nieustannie czerpać z Jego niezgłębionych bogactw i umieli z radością na nią odpowiadać, miłując Boga i braci”. Kult Serca Jezusa jest nieodłącznie związany z kultem Bożego Miłosierdzia i adoracją eucharystyczną. Formy się zmieniają, albo przenikają i uzupełniają, jedno pozostaje niezmienne: Bóg nas kocha, a my kochamy Jego w naszych braciach i siostrach. Nie ma innej drogi poza tą, by upodabniać swoje serce do Serca Jezusowego.