Przypomnijmy: w połowie kwietnia przy Papieskiej Międzynarodowej Akademii Maryjnej w Rzymie utworzone zostało Obserwatorium do spraw objawień i zjawisk mistycznych związanych z postacią Najświętszej Maryi Panny. W jego skład weszli profesorowie mariologii, ale też redaktor słownika chrześcijańskich zjawisk mistycznych i prawnik, specjalizujący się w ochronie osób wrażliwych. Celem Obserwatorium jest analiza i interpretacja różnych przypadków mariofanii: zarówno objawień, jak i płaczących figur, stygmatów i innych zjawisk nadzwyczajnych, zakończonych lub jeszcze trwających, które zawsze wymagają orzeczenia władz kościelnych na temat ich autentyczności.
Multidyscyplinarnie
– Celem, który sobie postawiliśmy, jest konkretne wsparcie w badaniu, uwierzytelnianiu i prawidłowym prezentowaniu takich wydarzeń, zawsze w zgodzie z Magisterium Kościoła, kompetentnymi władzami i przepisami Stolicy Apostolskiej – mówi o. Stefano Cecchin OFM, przewodniczący Papieskiej Międzynarodowej Akademii Maryjnej. – Obserwatorium będzie działało w sposób systematyczny, multidyscyplinarny i profesjonalny, we współpracy z ekspertami, wybitnymi osobistościami w dziedzinie nauki i z władzami kościelnymi. Wyjaśnianie objawień jest ważne, bo często pochodzące z nich informacje powodują zamieszanie, rozpowszechniają niepokojące scenariusze zagłady, a nawet oskarżenia pod adresem papieża i Kościoła. Jak Maryja, Matka Kościoła, mogłaby podważać jego integralność albo zasiewać w Kościele lęki i sprzeciw?
O. Cecchin zapewnia również, że Obserwatorium zapewniać będzie odpowiednie wsparcie szkoleniowe, bo zajmowanie się niektórymi przypadkami prywatnych objawień wymaga odpowiedniego przygotowania.
Na pomoc biskupom
Obserwatorium ma swoje działania poszerzać, pączkując w lokalne komitety naukowe. Aktywować chce krajowe i międzynarodowe komisje do oceny i badania mistycznych zjawisk. Przewiduje również, w zależności od potrzeb, spotkania i działania w terenie, tam, gdzie mają miejsce zjawiska uznawane za nadzwyczajne. Ważnym zadaniem Obserwatorium ma być również prowadzenie działań informacyjnych i szkoleń tak, by przy każdorazowej ocenie zjawisk nadprzyrodzonych Kościoły lokalne i ich biskupi opierali się na współpracy z instytucjami akademickimi. Niezwykle ważna będzie też wymiana informacji i publikacja wyników z przeprowadzonych badań tak, żeby były one dostępne i budowały powszechną wiedzę na temat objawień.
Powściągliwość wskazana
Kościół ma opracowane ścisłe kryteria badania prawdziwości objawień prywatnych i one pozostają cały czas w mocy. Obserwatorium służyć będzie wsparciu biskupów w wypełnianiu zawartych w wytycznych zadań. Trzeba również pamiętać, że prywatne objawienia maryjne – jeśli nie są uznane za autentyczne – nie zawsze muszą być świadomym fałszerstwem. Często sami „widzący” przekonani są do swoich wizji, a one wynikają z zaburzeń emocjonalnych, psychicznych czy z siły sugestii. Żeby je zweryfikować, potrzebna jest specjalistyczna wiedza, nie tylko teologiczna.
Motyw powołania Obserwatorium jest podstawowy i bardzo czytelny. Jest nim zapanowanie nad chaosem coraz powszechniejszych prywatnych objawień, które zaprzeczają nauczaniu Kościoła, wprowadzają w to nauczanie zamęt i fałszywe treści, często są wprost antypapieskie i antykościelne – a mimo to przyjmowane są bezkrytycznie przez ludzi, złaknionych cudowności. Wbrew temu, jak postrzegany jest często Kościół z zewnątrz, w swojej istocie zawsze zachowywał on dużą powściągliwość wobec objawień prywatnych. Jego działania w tej kwestii trudno nazwać łatwowiernością, przeciwnie – bliżej mu w tej kwestii do nadroztropności.
Jak się rodzą wątpliwości
Fakt, który włoskie media chętnie wiążą z momentem powstania Obserwatorium, to kontrowersje, jakie w ostatnich dniach wybuchły we Włoszech wokół objawień w Trevignano Romano i wokół przyjeżdżającej również do Polski mistyczki Giselli Cardii.
Gisella Cardia jest Włoszką, która w 2014 r. przywiozła z Medjugorje figurę Matki Bożej, która w jej domu miała zacząć płakać krwawymi łzami. Widzenia trwać mają do dziś, ale widzi i słyszy Maryję jedynie Gisella, która przekazuje innym słowa zjawy. To ona przepowiadać miała pandemię „wirusa z Chin” i polecała, żeby „zaopatrzyć się w konserwy i wodę pitną, ponieważ demony będą próbowały zabrać wszystko”.
Miejscowy biskup nie wypowiadał się na temat prawdziwości objawień, ale zezwolił na kult, polegający na odmawianiu różańca.
Nowy biskup miejsca Marco Salvi powołał komisję ekspertów, która jednoznacznie wyjaśnić ma kwestię prawdziwości widzeń Cardii. Orzeczenie zapowiadane jest „w najbliższych dniach” i kuria odmawia jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie, jednak śledzący ten temat włoski dziennikarz i członek nowo powołanego Obserwatorium (zajmujący się również sprawą Medjugorje), David Murgia, przekonuje, że orzeczenie komisji brzmieć będzie „Constat de non supernaturalitate”,co oznacza: „nie mają charakteru nadprzyrodzonego”. Sama Gisella chce spotkać się z biskupem, żeby przekazać mu nazwiska stu pięćdziesięciu osób, uzdrowionych przy okazji objawień w Trevignano.
Świeckie pytania
Jednocześnie – i niezależnie od działań kościelnych – nad głową Cardii zaczęły się zbierać również świeckie chmury. Została przeciwko niej zgłoszona sprawa do prokuratury, o nadużycia, głównie finansowe, wobec osób łatwowiernych. Zgłaszają się skrzywdzeni, którzy twierdzą, że zostali namówieni do przekazania Cardii od 50 do 100 euro za prywatne z nią spotkania. Cardia przekonuje, że wszystkie datki zostały przekazane dobrowolnie i są odpowiednio zapisane w księgach finansowych założonego przez nią stowarzyszenia.
Wcześniej Cardia została skazana w pierwszej instacji na dwa lata więzienia w zawieszeniu za wcześniejszą działalność gospodarczą w rejonie Messyny i za oszustwa w procedurze bankructwa. Oczywiście wyrok ostateczny wydadzą kolejne sądy – nie ma jednak wątpliwości, że o Cardii we Włoszech jest głośno i jej postać zaczęła budzić coraz powszechniejsze wątpliwości. Gmina, na terenie której mieszka Cardia, nakazała w ciągu dziewięćdziesięciu dni zdemontować tymczasowe miejsce kultu – ustawioną tam kapliczkę z ławkami, uznając je za ustawione nielegalnie. Sama Gisella, według medialnych przekazów, miała zamknąć się i zabarykadować we własnym domu, w obawie o swoje bezpieczeństwo.
Trudno przypuszczać, żeby Watykan podejmował tak poważne decyzje na podstawie jednostkowej i stosunkowo świeżej sprawy, znanej głównie z mediów, więc zbieżność dat jest tu raczej przypadkiem. Jednak to właśnie dla badania i wyjaśniania takich sytuacji Obserwatorium powstało.
Jak oceniać?
Na temat fałszywych objawień zabiera we włoskich mediach głos s. Daniela Del Gaudio, profesor teologii dogmatycznej i autorka dziesiątek książek poświęconych mariologii – jedyna kobieta, należąca do nowego Obserwatorium. Przyznaje ona, że takie zjawiska, jak płaczące figury, bilokacje, stygmaty czy wizje objawione, zdarzają się, ale są niezwykle rzadkie. Głównym i pierwszym sposobem weryfikacji są przesłuchania świadków i samych widzących. Analizowana jest ich moralność, równowaga psychiczna i prawość w codziennym życiu. Jakiekolwiek oskarżenia o przestępstwa, jakie pojawiały się wcześniej w ich życiu, oskarżenia o oszustwa, w naturalny sposób podważają wiarygodność widzących. Badana jest również ich osobowość, zdrowie psychiczne. Ważne jest to, czy widzący nie czerpie ze swoich wizji żadnych korzyści i czy jest posłuszny władzy kościelnej. Same orędzia, jeśli mają być uznane za prawdziwe, nie mogą zawierać żadnych elementów negatywnych, sprzecznych z Magisterium Kościoła i z teologią. – Objawienia, które nie mogą być uznane za prawdziwe, to na przykład takie, które zabarwione są znanymi od tysiąca lat apokaliptycznymi wizjami, albo które mają tendencję do dzielenia Kościoła, albo do terroryzowania, straszenia katolików – tłumaczy s. Daniela del Gaudio. – Matka Boża z pewnością nie chce ani straszyć, ani tworzyć rozłamów i schizm.
Godzina Łaski badana
Pytana o prawdziwe, uznane za wiarygodne objawienia prywatne s. Daniela del Gaudio odpowiada, że one istnieją, ale nie wyglądają tak jak w filmach. Jezus czynił znaki, naruszając prawa natury, żeby pomóc tym, którzy wierzą, ale świętość jest zawsze prosta, a prawdziwi mistycy są pokorni.
Jak dotąd Kościół uznał zaledwie dwadzieścia prywatnych objawień za autentyczne. W tej chwili w samych tylko Włoszech prowadzone są dwa dochodzenia, mające na celu sprawdzenie wiarygodności objawień: Pierini Gilli (zmarłej w 1991 r.) i w Agnone, czyli Michelino Marcovecchio (objawienia jeszcze trwają).
Pierina Gilli była włoską pielęgniarką, urodzoną w 1911 r. Pierwszy raz zobaczyć Maryję miała w 1946 r., jako płaczącą kobietę z wbitymi w piersi trzema mieczami i z trzema różami na szacie: białą, czerwoną i złotą. Maryja nazywała siebie Niepokalanym Poczęciem i chciała być czczona jako Róża Duchowna. To właśnie z tych objawień pochodzi rozpropagowane w Polsce nabożeństwo Godziny Łaski, odprawiane 8 grudnia (chociaż – przypomnijmy – objawienia te nie są uznane za autentyczne i dopóki to się nie stanie, nie wolno traktować jego treści jako pochodzących od Boga).
Pierina Gilli objawienia miała aż do śmierci. Jednak już w 1971 r. biskup Bresci wydał negatywną opinię na ich temat. W 2000 r. biskup Giulio Sanguinetti zaakceptował miejsce kultu w miejscu objawień, co nie oznacza akceptacji treści objawień czy uznania ich za autentyczne (miejsca kultu mogą istnieć i istnieją również bez objawień, czego przykładem jest choćby nasza Jasna Góra).
Maryja i teściowa
Drugi, żyjący jeszcze widzący, który przyciąga uwagę, a prawdziwość jego wizji nie została jeszcze potwierdzona, to Michelino Marcovecchio. Żyje on w Agnone, miejscowości na południowy wschód od Rzymu. Jego objawienia, podobnie jak wiele innych podawanych w wątpliwość, zaczęły się po pielgrzymce do Medjugorje, na którą wybrał się, bo zachęciła go do tego we śnie zmarła teściowa. To właśnie tam rolnik i kucharz po raz pierwszy miał usłyszeć głos Maryi, której towarzyszyła jego teściowa. – Dusza Liwii miała całkowicie ludzkie cechy. Ubrana była w szarą tunikę, miała bose stopy, wyraźnie widoczne gołe dłonie, krótkie siwe włosy, młodą twarz. Dałbym jej nie więcej niż 40–45 lat – mówił o tym objawieniu.
Michelino Marcovecchio otrzymał od Maryi polecenie zbudowania drogi krzyżowej na Górze św. Onufrego, i to właśnie tam gromadzą się dziś tysiące wiernych. Biskup miejsca powołał komisję dla zbadania tego objawienia po 10 latach od ich rozpoczęcia, w 2020 r.
Dla bezpieczeństwa
Jako że objawienia te jeszcze trwają, nie mogą zostać uznane za autentyczne. Warunkiem uznania autentyczności jest bowiem ich zakończenie (nie można zatwierdzić czegoś, co może przynieść nowe, wątpliwe treści w przyszłości). Możliwe jest jednak uznanie objawień za fałszywe jeszcze na etapie ich trwania, jeśli stwierdzi się na przykład chorobę psychiczną widzącego, jego interesowność i czerpanie zysków lub treści objawienia sprzeczne z nauczaniem Kościoła.
Przykładów wizji i objawień, które trwają, przyciągają tłumy wiernych, a Kościół nie może dać gwarancji duchowego bezpieczeństwa wiernych, jest obecnie w całym świecie dużo więcej – obserwatorzy tych zjawisk zwracają uwagę, że pojawiają się one coraz częściej. Niezależnie od tego, czego objawem jest to zjawisko, stworzenie Obserwatorium do spraw objawień i zjawisk mistycznych wydaje się bardzo dobrym krokiem. Nie po to, żeby hamować charyzmaty czy ograniczać rozwój duchowości – ale po to, by dać nam pewność, że w pobożnym zaufaniu nie zostaniemy zwiedzeni przez ludzi chorych lub oszustów.