Logo Przewdonik Katolicki

Niedziela Miłosierdzia Bożego | Droga miłosierdzia

Michał Paluch OP
fot. Unsplash

Czy potrafię rany – bolesne fakty – przeszłości oglądać w świetle nadziei zmartwychwstania?

Ewangelia pomaga nam tym razem odkryć, że jednym z ważnych aspektów oddziaływania na nas Bożego miłosierdzia jest prowadzenie nas do prawdy. W czasie spotkania z uczniami Jezus przekazuje im swego Ducha i władzę odpuszczania grzechów, ale to opowieść o niewiernym Tomaszu umieszczona bezpośrednio po tym spotkaniu ilustruje, jak wygląda w praktyce udzielanie Ducha i jednanie z Bogiem.  Prowadzi ono do uznania prawdy o obecności Boga w Chrystusie – wyznania „Pan mój i Bóg mój”.
Co przy tym ważne, to finalne wyznanie Tomasza możliwe jest dzięki uprzedniemu kontaktowi z przemienionymi ranami Zmartwychwstałego. Nie wiemy wprawdzie, czy Tomasz ostatecznie ich dotknął – tak jak tego domagał się na początku – czy wystarczyło tylko, że je ujrzał, na pewno jednak, według opowiadania Ewangelii, były one decydującym motywem jego wyznania.
Trudno oczywiście się temu dziwić. Rany na ciele spotykającego uczniów Jezusa potwierdzały, że nie jest On zjawą, produktem halucynacji apostołów, dawały pewność, że staje przed nimi ten sam Jezus, którego wcześniej znali jako swego mistrza.
Naszkicowana w taki sposób droga obdarowywania miłosierdziem – droga do wyznania wiary poprzez uznanie ran Zmartwychwstałego – ma swoją wewnętrzną logikę. Okazuje się oto, że nie ma i nigdy nie będzie prawdziwego wyznania wiary w Boga bez uznania ran, które naznaczyły nasz los i naszą historię. By mogło dokonać się pojednanie i nawrócenie, by mogło ogarnąć nas Boże miłosierdzie, potrzebna jest odwaga do zmierzenia się z prawdą o ranach zadanych przez ludzki – nasz – grzech.
Z drugiej jednak strony, jest niebezpieczną iluzją przekonanie o tym, że samo adekwatne opisanie trudnych faktów z przeszłości mogłoby nas wyzwolić i oczyścić – obdarować miłosierdziem. Tylko rany Zmartwychwstałego pozwalają otwierać nowy rozdział i leczyć dusze. Innymi słowy, trzeba zobaczyć trudne fakty naszej historii w świetle zmartwychwstania i nadziei, która zeń płynie, by proces obdarowywania miłosierdziem, przekraczania podziałów, nawrócenia i pojednania mógł się w nas dopełnić.
Świat, w którym żyjemy, bardzo potrzebuje miłosierdzia – przyjęcia w prawdzie, ale i z miłością ran przeszłości. Obyśmy – jako chrześcijanie – potrafili wskazywać doń drogę.  
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki