Z wielką uwagą przeczytałem stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w sprawie pamięci o Świętym Janie Pawle II. Znalazło się w nim bowiem bardzo wiele wątków, które zasługują na chwilę refleksji. Kilka z nich budzi moje zastanowienie, ale biorąc pod uwagę gorącą debatę na ten temat, jaka toczy się m.in. w mediach, rozgorączkowanie niektórych polityków, stanowisko KEP wydaje się na tym tle niezwykle stonowane. Wiedząc skądinąd, że biskupi w wielu sprawach się różnią, złożoność tego dokumentu daje nadzieję, że pasterze Kościoła w Polsce znaleźli sposób na orientowanie się w złożonej rzeczywistości, co – szczególnie w roku kampanii wyborczej, która już trwa od wielu miesięcy – nie jest i nie będzie łatwe.
Zacznę może od końca – bo to na końcu biskupi zaapelowali, by nie wykorzystywać osoby papieża Polaka „do celów bieżącej polityki”. To bardzo zniuansowane stanowisko w sytuacji, w której to część polityków jako pierwsza rzuciła się do obrony dobrego imienia Jana Pawła II, ale nie ze względu na swe uczucia religijne, lecz widząc w tym możliwość zbicia politycznego kapitału. Biskupi piszą wyraźnie: „Nie dajmy się podzielić”. Na tym polega właśnie problem z polityką, że ona karmi się podziałami, zaś Kościół jest powszechny, ponad tymi podziałami.
Innym wątkiem, który zasługuje na podkreślenie, jest kwestia pomocy osobom, które czują się skrzywdzone przez ludzi Kościoła. Deklaracja wysłuchania i pomocy niesionej tym, którzy czują się ofiarami nadużyć, wydaje mi się naprawdę przełomowa. Bo pokazuje, że na przestrzeni kilku dekad zmieniło się tutaj bardzo mocno nastawienie hierarchów – dobro Kościoła, obrona dobrego imienia Jana Pawła II jest ważna, ale nie można zapominać o tych, którzy zostali skrzywdzeni przez poszczególne osoby duchowne. Przecież tego dotyczy obecna dyskusja: czy z akt historycznych można wyciągnąć wniosek, że kardynał Karol Wojtyła właściwie reagował na zgłaszane mu przypadki nadużyć seksualnych – taką tezę stawia np. mój redakcyjny kolega Tomasz Krzyżak, czy też – jak czyni Marcin Gutowski z TVN24 – jego reakcje nie były wystarczające. Ale nikt nie kwestionuje tego, że niestety zdarzały się przypadki nadużyć w diecezji krakowskiej, i dlatego warto odnotować przypomnienie przez biskupów otwartości niesienia pomocy pokrzywdzonym, jak również prewencji takich przypadków w przyszłości.
Warto też odnotować – choć nie znalazło się to w cytowanym oświadczeniu, lecz w innym komunikacie po ostatnim posiedzeniu episkopatu – chęć powołania komisji eksperckiej, która zbada archiwa pod kątem przypadków nadużyć seksualnych. Obecną dyskusję może rozstrzygnąć wyłącznie prawda i powołanie specjalnej komisji historycznej może pomóc ją odkryć.
Pisałem w poprzednim felietonie, że nie bardzo przemawiają do mnie argumenty o tym, że mamy do czynienia z „bezprecedensowym atakiem na osobę i wizerunek Świętego Jana Pawła II”. Ale rozumiem, dlaczego biskupi tak patrzą na tę sprawę. I to właśnie obronie dobrego imienia papieża Polaka poświęcili najwięcej miejsca w swym komunikacie. Ale dobrze, że on powstał, choćby tylko ze względu na jego dwa ostatnie akapity – o pomocy ofiar i z prośbą, by obrony Jana Pawła II nie upolityczniać.