Historie opowiedziane przez Jezusa w 15. rozdziale Ewangelii św. Łukasza mają konkretnego adresata – faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy szemrali przeciwko temu, który spotykał się z grzesznikami i jadał z nimi. To oni mają zrozumieć, że Bóg przychodzi do każdego człowieka, a szczególnie do tego, który potrzebuje ratunku ze swojej nędzy i beznadziei. Trudno jednak to zrozumieć, jeśli nie ma się takiego doświadczenia. To również niezwykła cecha paraboli, symbolicznej opowieści biblijnej, która ma zwrócić naszą uwagę na moralne wartości – opowieść sprawia, że możemy odnaleźć siebie samych w pozornie niedotyczących nas sytuacjach. Trzecia ze wspomnianych przypowieści przez wieki cieszyła się jednak niezwykłą popularnością. Była przedstawiana w różnych interpretacjach malarskich, teatralnych, muzycznych i literackich, bo wydaje się spośród nich najbardziej uniwersalna. Nie każdy człowiek musi mieć doświadczenie wypasania owiec, a tym bardziej ich gubienia i odnajdywania, jak również nie dla każdego czytelna jest wartość zagubionej drachmy. Jednak gdy usłyszymy frazę: „Pewien człowiek miał dwóch synów”, to albo sami odnajdziemy się w takiej sytuacji, albo będziemy mogli ją odnieść do kogoś z naszego otoczenia. Krok po kroku po bogactwie znaczeń tej przypowieści przeprowadza nas ks. prof. Andrzej Draguła w swojej najnowszej książce Syn marnotrawny. Biografia ocalenia.
Czekający ojciec i matka
Nie znamy ich imion, wiemy tylko, jakie relacje ich łączyły: ojca i synów, a także samych braci. O ich statusie świadczyć będzie prośba młodszego syna: „Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada”. Nie wiemy, jaka była emocjonalna reakcja ojca, możemy się tylko tego domyślać. W pierwszej części tej opowieści ojciec bowiem konsekwentnie milczy, dowiadujemy się jedynie, że spełnił trudną prośbę swojego syna. Jak się okazuje, nie była to sytuacja aż tak bardzo nadzwyczajna – różne bliskowschodnie przepisy prawa, a także obyczaje czy też prawo rzymskie pozwalały na to, by przekazać część majątku swoim synom, czasem pomagało im to ustatkować się w innym miejscu.
Jak pisze ks. Draguła: „Komentatorzy są zgodni co do tego, że zainicjowanie podziału majątku przez młodszego syna przed śmiercią ojca było przejawem jego arogancji. To nie ojciec wyszedł z propozycją podzielenia majątku za życia, ale jego syn. «O ile [...] dobrowolna inicjatywa ojca, dotycząca podziału majątku za życia, była w ówczesnym środowisku dopuszczalna, o tyle żądanie syna z przypowieści [...] jest niestosowne» – uważa F. Mickiewicz. To właśnie ta prośba mogła być szokująca dla bezpośrednich słuchaczy przypowieści”. Do dziś taka prośba jest wstrząsająca, jednak jej spełnienie pokazuje, że dla ojca liczy się wolność jego dzieci. Nawet jeśli realizacja tej wolności będzie bolesna, tak bardzo, że odejmuje mowę, nie poznajemy żadnego słowa skargi czy żalu ojca. Wydaje się, że takich scen rozgrywa się w świecie setki i tysiące, kiedy któreś z dzieci postanawia jednak zawojować świat.
Kultura dopowiedziała częściowo te momenty, których Jezus nie wyraził w przypowieści. W książce Syn Marnotrawny. Biografia ocalenia poznajemy taki fragment z opery Benjamina Brittena, do której libretto napisał William Plomer: „Ojciec zauważa, że syn nie jest zadowolony z pobytu w domu, a na pytanie syna, skąd o tym wie, odpowiada: «Ja też byłem młody, dlatego rozumiem». Syn tłumaczy się, że jego niezadowolenie wynika z faktu monotonnie mijającego w domu życia. To też ojciec rozumie: «Życie przynosi kuszące owoce, których nie da się zebrać w domu»”.
To zrozumienie nie oznacza przyzwolenia, czy też chętnego odprawienia syna z domu. Ojciec przenosi się w tryb oczekiwania. Nie wiemy, jak przeżywa smutek po odejściu syna. Wiemy za to, jak reaguje na jego powrót – to on pierwszy wybiega na spotkanie, bierze syna w ramiona, podnosi go i dopiero wtedy przemawia, organizuje ucztę, przekonuje starszego syna do swoich racji. Poza wolnością, o którą dba, jest on także odpowiedzialny, również za swoje słowo, za relacje, które wiążą go z synami. I choć zostały tak brutalnie przerwane, to przebaczenie może pozwolić na odbudowanie wzajemnych więzi.
Artyści w jakiś sposób wykorzystywali tu do pomocy nieobecną w biblijnej przypowieści matkę. O ile dodanie jej na obrazie może nie naruszać treści tej sceny – wszak może ona stać wśród sług lub gdzieś na uboczu – to już danie jej głosu jest ważną ingerencją. W niektórych z tych interpretacji pozostaje ona bezimienna, w innych nadają jej imię Lia, Nefte bądź Naphtale. Bywa, że namawia nieprzekonanego ojca do przyjęcia marnotrawnego syna lub w serii rozmów z wracającym dzieckiem próbuje odnaleźć motywy jego decyzji.
Ksiądz Andrzej Draguła z różnych tekstów kultury nie wybiera jednak wszystkich przykładów zastosowania motywu syna marnotrawnego. Sam przyznaje, że jest ich tak dużo, że wymagałyby one wielotomowych studiów. Niektóre z nich jednak pomagają w odpowiedzi na pytanie, czy historia syna marnotrawnego jest opowieścią o zbawieniu, ocaleniu.
Marnotrawne rodzeństwo
Kolejnym ważnym punktem napięcia przypowieści jest również różnica pomiędzy dwoma synami: młodszym i starszym. Z góry zakłada się, że ten, który opuścił dom, chciał roztrwonić majątek i że mógł przewidzieć zgubne skutki wyprawy w dalekie strony. Starszy zaś pozostał wierny ojcu i nigdy nie przekroczył jego nakazu. Stąd wywodzono wiele teologicznych interpretacji przypowieści – nie tylko odnoszących się do nawrócenia grzesznika, ale też stosunku pogan do Narodu Wybranego, Kościoła do Żydów i tym podobne.
Tekst przypowieści nie pozwala jednak na kategoryczne interpretacje, a wczytanie się w jego tajniki uwalnia nas od klisz, które czasami z przyzwyczajenia nakładamy na taką opowieść. Starszy z synów też może być nazwany marnotrawnym: mimo że był u boku swojego ojca, mimo że, jak deklarował, wiernie mu służył. Żył jednak w poczuciu żalu, który wyrzuca z siebie po powrocie młodszego brata: „mnie nawet nie dałeś koźlęcia, bym się zabawił z przyjaciółmi”. O ile z kolei syn, który odszedł z domu, odnalazł w jakiś sposób siebie i wiedział, jak wiele zawdzięcza swemu ojcu, to takiej pewności i doświadczenia nie ma syn starszy. Nie ma on w sobie tego głodu, którego doświadczył jego brat, gdy nie mógł nawet posilić się jedzeniem dla świń, bo nikt mu go nie dawał.
Po uważnej lekturze przekonamy się więc, że nie jest to tylko przypowieść o stosunku do grzesznika i do grzechu, o tym, jak przebaczać, ale też o tym, jak miłosierdzie przyjmować i jak uzdrawia ono relacje. Miłosierny Bóg wciąż wyczekuje zarówno na powroty synów, jak i przemianę tych, którzy pozostali. Mogą zmieniać się okoliczności i to, jak tę historię przedstawiamy, ale – jak udowadnia ks. Andrzej Draguła i inni komentatorzy (bogato przytoczeni w książce) – nie zmienia się miłość, która ocala.
---
Syn marnotrawny. Biografia ocalenia
ks. Andrzej Draguła
Więź 2022