Prawosławni chrześcijanie, zgodnie z kalendarzem juliańskim, świętują Boże Narodzenie 7 stycznia. Prawosławie jest jednak zróżnicowane pod tym względem. Nie można ujednolicić daty?
– Chrześcijanie prawosławni przywiązują do kalendarza dużą wagę. Dziś są podzieleni w tej kwestii. Kilka Cerkwi autokefalicznych, np. Cerkiew grecka, bułgarska i rumuńska, przyjęły do obchodów Bożego Narodzenia i innych świąt nieruchomych kalendarz gregoriański. Podobnie Patriarchat Ekumeniczny w Konstantynopolu i jego diecezje, które działają na Zachodzie. Prawosławie słowiańskie, przede wszystkim rosyjskie, w Polsce, na znacznej części Ukrainy i w Serbii, trwa przy kalendarzu juliańskim. Logicznie rzecz biorąc, powinna to być tylko kwestia „techniczna” – obliczenie dat jak najściślej odpowiadających wiedzy z dziedziny astronomii itd. Ale kalendarz ma bardzo długą tradycję. Jego zmiana budzi emocje. Na początku lat 20. XX w. nowy kalendarz wprowadzono w Cerkwi w Grecji. Wywołało to opór części wiernych i hierarchii i doszło do schizmy. Powstała druga Cerkiew, tzw. starokalendarzowa.
Powiem może mało poprawnie politycznie: dla niektórych wiernych to kalendarz stał się emblematem prawosławia. Rzeczą, która w widoczny sposób różni je od Kościoła rzymskokatolickiego i w ogóle od chrześcijaństwa zachodniego. Konflikt o kalendarz wyznacza proste, „plemienne” różnice i łatwo się ludziom opowiedzieć. Spór o rozumienie dogmatów byłby trudny, mało kto się na tym zna. Żeby wiedzieć, o co chodzi z kalendarzem, nie trzeba być teologiem.
U nas też często widzę zagadkowy opór wobec zmian, nawet tych, które wprowadził Sobór Watykański II lub papież. Najgorsze reakcje są wtedy, kiedy dana rzecz zostaje uznana za element tożsamościowy. Opory są irracjonalne, nie mają związku z wiarą w Boga, z Ewangelią. W tym przypadku jest to dziwne, bo Jezus nie urodził się w zimie, dlatego każda data Bożego Narodzenia jest symboliczna.
– Oczywiście. Sytuację dodatkowo komplikuje polityka. Część Ukraińców po doświadczeniu agresji ze strony Rosji nie chce już obchodzić świąt w tym samym terminie co Rosjanie. Stąd u części prawosławnych Ukraińców pojawia się chęć przyjęcia nowego kalendarza, widoczna zwłaszcza wśród części wiernych nowej autokefalii w ich kraju, powstałej trzy lata temu Prawosławnej Cerkwi na Ukrainie. Data obchodzenia świąt bywa więc wybierana z zupełnie innych powodów niż religijne.
A jak jest w Polsce?
– U nas to zależy od szeregu czynników. Jeżeli spojrzymy na Podlasie, które jest „zagłębiem rdzennego prawosławia”, Boże Narodzenie jest świętowane według starego kalendarza (w większości przypadków). Po Wigilii następują trzy dni świąt: Boże Narodzenie, potem święto nazywane Soborem Matki Bożej, a trzeciego dnia, tak jak w Kościele rzymskokatolickim, wspomnienie św. Szczepana. To dotyczy w zasadzie większości „ściany wschodniej” – także Łemkowszczyzny, ziemi przemyskiej itd. W Polsce centralnej, po lewej stronie Wisły, jest trochę inaczej. W takich miastach jak Łódź, Poznań, Wrocław czy Kraków, bywa świętowane różnie. Nowe pokolenia, wyrosłe na tych terenach po II wojnie światowej, często wolą termin, który jest w kraju dominujący, czyli 25 grudnia. Jest też sporo małżeństw mieszanych, głównie katolicko-prawosławnych. Wtedy na jaki termin się rodzina umówi, tak świętuje, chociaż w samej parafii liturgiczne świętuje się już często tylko według starego kalendarza.
Prawosławie jest u nas drugim co do wielkości wyznaniem chrześcijańskim. Proces jego przemian warto śledzić, gdyż wiele się tu dzieje. Strukturę demograficzną prawosławia w Polsce na obszarach Polski centralnej i zachodniej zmienili migranci z Ukrainy. Osiedlają się tam, bo jest najłatwiej o pracę. Już przed wybuchem wojny przyjeżdżało do nas dużo imigrantów zarobkowych. Dziś jest ich tylu, że w niektórych parafiach na tych obszarach stanowią 90 proc. wiernych. Zaczynają dominować przy posłudze liturgicznej, w radach parafialnych, duszpasterstwie młodzieży i w ogóle wśród osób aktywnych w parafiach.
---
Łukasz Kobeszko
Filozof, dziennikarz i publicysta; ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich