Festiwal Piosenki Włoskiej w Sanremo śledziło we włoskiej telewizji średnio 14 mln widzów, i to właśnie ten moment rodzimy nadawca publiczny wybrał na ogłoszenie tej niezwykłej informacji. W pewnym momencie na ekranie pojawiła się plansza ze zdjęciem papieża Franciszka, a lektor podał prostą informację: „Jego Świątobliwość Franciszek będzie gościem programu «Che tempo che fa» w niedzielę o godzinie 20.00 na kanale RAI 3”. Informacja ta pojawiła się równocześnie w mediach społecznościowych programu.
Od razu rozgorzała dyskusja o tym, jak będzie wyglądać wywiad. Bowiem „Che tempo che fa” (w wolnym tłumaczeniu „Jaka jest pogoda?”) to niedzielny, ponadtrzygodzinny program, nadawany na różnych włoskich kanałach publicznych od 2003 r. Jego gospodarzem jest Fabio Fazio, który tego typu programy prowadzi już od początku lat 90. Najprościej mówiąc, jest to próba dostarczenia do mieszkań Włochów inteligentnej rozrywki. Program składa się z kilku wywiadów na żywo, satyrycznego występu znakomitej aktorki Luciany Littizzetto, dyskusji artystów o aktualnych wydarzeniach, czasem minikoncertu. Gośćmi audycji byli już m.in.: Madonna, Bill Gates i Barack Obama, nie dziwi więc żart Luciany, że Fabio nie będzie miał chyba już kogo zaprosić do swojego programu, po tym, jak jego gościem był sam papież. Spekulowano, że być może dla Franciszka zrobiono wyjątek i wywiad nagrano wcześniej, ale w całej historii tego programu taka sytuacja nie miała miejsca. Zapowiadał się więc pierwszy w historii wywiad telewizyjny na żywo z papieżem.
Nowy rozdział
Obecność papieży w mediach można rozpatrywać na dwa sposoby. Z jednej strony głoszenie Ewangelii w naturalny sposób wymaga stosowania środków, które docierają do szerokiego grona odbiorców. Pod tym względem Kościół szybko stosował nowe zdobycze techniki, np. praktycznie na długi czas zmonopolizował proces druku. Natomiast jeśli mówić o mediach w erze nowożytnej, radio i telewizja szybko znalazły swoje miejsce w Kościele. Już w latach 30. XX w. pierwsze orędzie przez radio nadawał papież Pius XI, który współpracował z wynalazcą radia Guglielmo Marconim, jego następca Pius XII fascynował się radiem i powstającą właśnie telewizją (i to on po raz pierwszy pozwolił nagrać swoją wypowiedź na filmie), on także napisał encyklikę o radiu, telewizji i kinie. Lata powojenne to już stała obecność papieży, zwłaszcza w Radiu Watykańskim, i kolejne kamienie milowe – orędzia nagrywane na specjalne okazje, pierwsze wywiady prasowe i książkowe (tu prym wiódł Jan Paweł II).
Pierwszy telewizyjny wywiad z papieżem, ale w formie nagrania, przeprowadził Franco Bucarelli z Janem Pawłem II. Także papież Polak zatelefonował w 1998 r. do włoskiej telewizji RAI Uno. W programie był akurat program poświęcony 20-leciu jego pontyfikatu. Jan Paweł II zadzwonił, żeby podziękować prowadzącemu Bruno Vespie i uczestnikom audycji, prezenter z kolei popłakał się na wizji ze wzruszenia. Benedykt XVI w takich wystąpieniach był bardziej powściągliwy, ale znane są jego wywiady–rzeki ze znawcą jego nauczania i biografii Peterem Seewaldem. Franciszek udzielił już kilku wywiadów prasowych, radiowych, nagrywał swoje wypowiedzi do filmów dokumentalnych, ba!, sam był bohaterem dokumentu o swojej osobie i kilku ważnych aspektach jego nauczania.
Generalnie każde wystąpienie papieża w mediach musiało być dotychczas doskonale przygotowane i wyemitowane po odpowiedniej obróbce, także przedstawicieli watykańskich służb prasowych. Bez wątpienia wywiad na żywo u Fabio Fazio był przygotowany, ale w czasie transmisji na żywo mogło wydarzyć się wszystko, po każdej stronie kamery. Po emisji wywiad życzliwie komentowano, z pewnym przymrużeniem oka mówiono nawet, że prowadzący był w swoich wypowiedziach pobożniejszy od papieża, który mówił prosto i z serca. Po Franciszku było widać zmęczenie, ale też jakiś rodzaj satysfakcji, że może dotrzeć do kolejnego grona odbiorców tą nietypową drogą.
Ważne sprawy
Usłyszeliśmy kilka ważnych kwestii, znanych z wcześniejszych wystąpień czy tekstów Franciszka, które tutaj, w przekazie na żywo, nabrały jeszcze większego znaczenia. Zwłaszcza wtedy, gdy Franciszek mówił o wojnach, które trzeba zatrzymać, o migrantach, którym należy pomóc, o Matce Ziemi, którą powinniśmy ochraniać, o bliskości z innymi, która wyraża się poprzez dotyk, a nie odwracanie spojrzenia, o relacjach pomiędzy rodzicami i dziećmi, o przebaczeniu, które jest prawem człowieka proszącego o nie.
Wypowiadając się przeciwko wojnom, Franciszek nazwał je „zaprzeczeniem stworzenia”. Zwrócił też uwagę, iż wynikają one z faktu, że człowieka zamiast na pierwszym, stawiamy dopiero na drugim miejscu. Kategorią ważniejszą od człowieka jest wojna. Jako przykład podał Jemen: „Od jak dawna Jemen przeżywa tragedię wojny i od jak dawna mówi się o jemeńskich dzieciach? (…). Są sprawy, które się liczą, i inne, które się nie liczą: dzieci, migranci, ubodzy czy ci, którzy nie mają co jeść. Oni się nie liczą, a na pewno nie stawia się ich na pierwszym miejscu” – mówił biskup Rzymu.
Przyszłość Kościoła Franciszek widzi na drodze. Kościół przyszłości to Kościół pielgrzymujący. Największym zagrożeniem dla Kościoła jest dzisiaj światowość, która zajmuje miejsce duchowości. Sporo miejsca poświęcono w rozmowie kwestii modlitwy: „Modlić się to znaczy dostrzegać własne ograniczenia, potrzeby, grzechy i mówić do Boga «Tato, spójrz na mnie, Twoje spojrzenie mnie oczyszcza, daje mi siłę». Modlić się to przekraczać własne ograniczenia”.
Franciszek apelował, by kraje Unii Europejskiej doszły do porozumienia i działały razem. Przyjmowanie migrantów nie może spadać wyłącznie na barki Włochów i Hiszpanów. Nie można zapominać o cierpieniu wielu ludzi, próbujących przedostać się przez Morze Śródziemne, które stało się już cmentarzem. Oni uciekają przed wojnami i głodem. „Nie potrafimy dotykać nędzy i biedy, a właśnie to dotykanie czyni z ludzi bohaterów, tak jak lekarze i pielęgniarki w czasie pandemii (…). Dotykanie to branie na siebie biedy i słabości bliźniego”.
Mówiąc o trudnościach, jakie przeżywają rodziny, Franciszek zachęcał rodziców, by byli blisko dzieci. „Gdy przychodzą do spowiedzi, pytam rodziców, czy bawią się z dziećmi. Słyszę wtedy pełne bólu odpowiedzi: «Gdy wychodzę rano do pracy, dzieci jeszcze śpią, gdy wracam, też już śpią w łóżkach»”. W ten sposób nasze społeczeństwo oddala rodziców od dzieci. „Również wtedy, gdy dzieci, już jako dorośli, popełniają błędy, trzeba być blisko, trzeba rozmawiać (…). Rodzice i dzieci muszą rosnąć razem”.
Wątki osobiste
W rozmowie nie zabrakło też wątków osobistych. Franciszek przyznał, że lubi muzykę klasyczną i tango. Dodał też, że tańczył tango, bo nikt, kto nie tańczy tanga, nie może czuć się prawdziwym mieszkańcem Buenos Aires. Na pytanie prowadzącego, czy ma przyjaciół, wyznał, że ma ich niewielu: „niewielu, ale prawdziwych” – dodał. „I mam z nimi «normalną» relację. Co nie znaczy, że ja jestem «normalny» – żartował Franciszek. – Mam swoje anormalności, ale bardzo lubię przebywać wśród przyjaciół. Potrzebuję ich. I to był jeden z powodów, dla którego nie chciałem mieszkać w papieskich apartamentach. Papieże, którzy byli przede mną, byli święci, ja nie jestem tak bardzo święty, potrzebuję ludzkich relacji”.
„Gdy byłem dzieckiem, to najpierw chciałem zostać rzeźnikiem (…). Gdy chodziłem z babcią na targ po zakupy, widziałem zawsze mężczyznę sprzedającego mięso, który miał wielką torbę i wrzucał do niej pieniądze (…). Może tak objawiały się moje genueńskie korzenie… Potem była chęć studiowania medycyny, aż w końcu przyszło powołanie”.
Rozmowę we włoskiej telewizji RAI 3, oglądaną przez 7 do 9 mln widzów, zakończyła prośba papieża o modlitwę za niego. Nawiązując do filmu słynnego włoskiego reżysera Vittorio De Siki Cud w Mediolanie, którego bohater prosił o 100 lirów, Franciszek powiedział „Ja was proszę o 100 modlitw”.