Tiba ma 13 lat, dwa czarne warkocze i piękny uśmiech. Ten uśmiech to od niedawna, bo przedtem dziewczynka doświadczyła tyle lęku, tyle upokorzeń, tyle beznadziei, tyle niezgody na los, że przestała jeść. Jest Irakijką, która z oszukanymi przez białoruski reżim rodzicami przekroczyła polską granicę. Białorusini szczuli ich psami, przez kilka dni głodowali i nie mieli żadnego dostępu do wody. Błąkali się po puszczy. Na ręce polskich pograniczników rodzice Tiby złożyli wnioski o azyl. Cała rodzina była w grupie, której w lesie pomagała między innymi moja córka, może dlatego mam do Tiby stosunek emocjonalny, a może po prostu jestem wrażliwa na cierpienie? Bo czasem mi się wydaje, że chociaż to naturalna reakcja, jednak wielu z nas się na nią uodporniło. W trzydziestoosobowej grupie Irakijczyków było kilkanaścioro dzieci.
To te dzieci, które marzyły o ciepłym kakao, i które po rozgrzaniu się grały z aktywistkami w papier-kamień-nożyce. To była grupa, która dzięki obecności wielu mediów, nie została cofnięta na granicę. Wszystkich zabrano do ośrodków, gdzie mieli czekać na decyzje. Tiba z rodziną trafiła do Białej Podlaskiej, do więzienia. Ośrodki zamknięte wyglądają i funkcjonują jak więzienia: w oknach kraty, wszędzie kamery, strażnicy, wysokie mury, druty. Nawet pod niektórymi względami jest gorzej, bo na przykład więzień ma prawo do przestrzeni nie mniejszej niż 3 mkw., tymczasem uchodźca ma do dyspozycji zaledwie 2 mkw. Po dwóch miesiącach nadal nie było odpowiedzi na wniosek, za to przyszła decyzja o przedłużeniu zatrzymania rodziny w ośrodku zamkniętym. I wtedy Tiba postanowiła rozpocząć strajk głodowy. Głupota? Jak mogli pozwolić na to rodzice?
To była decyzja zrozpaczonej dziewczynki. Skrzywdzonej.
Jak to jest, gdy uciekasz z własnego domu, z kraju, gdzie cię prześladują, do życia lepszego, w którym prawo szanuje wolność człowieka, a trafiasz do więzienia za to, że ktoś cię oszukał? I każdego dnia doświadczasz kolejnych upokorzeń, a coś, co miało dać nadzieję, staje się kolejną pułapką?
Takich dziewczynek i chłopców jest w ośrodkach zamkniętych dużo. Za dużo. To nie jest miejsce dla nich. Po kilku tygodniach w zamknięciu kilkuletnie dzieci cierpią na bezsenność i trzeba im podawać tabletki. „Krzywdzimy dzieci w majestacie prawa” – to komentarz jednej z osób ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. Decyzja w sprawie azylu lub deportacji przychodzi po kilku miesiącach. Ilu? Nikt nie wie. Stres rządzi emocjami rodziców, objawia się depresją, rozdrażnieniem. I w tym wszystkim dzieci…
Tibie się udało. Po miesiącu głodówki i pobycie na dziecięcym oddziale psychiatrycznym, dzięki organizacji Podróżnych Ugościć i wsparciu innych osób, rodzina dziewczynki może zamieszkać poza ośrodkiem, w najprawdziwszym mieszkaniu.