Logo Przewdonik Katolicki

Miara Chrystusa

Michał Paluch OP
fot. Unsplash

W jaki sposób jestem w moim życiu solidarny z ubogimi i cierpiącymi?

Papież Franciszek konsekwentnie przypomina nam o tym, że to przede wszystkim w człowieku ubogim, głodnym, przybitym nieszczęściem i prześladowanym spotykamy dziś Chrystusa. Przesłanie to jest zresztą w centrum Ewangelii. Pomyślmy chociażby o Sądzie Ostatecznym przedstawionym w Ewangelii św. Mateusza (25, 31–46). Opis błogosławieństw – szczególnie w wersji św. Łukasza, powiązanych z przekleństwami – prowadzi nas jednak jeszcze o krok dalej, wyprowadzając już zupełnie ze strefy komfortu. To nie tylko w człowieku biednym i głodnym mamy spotykać Chrystusa, ale człowiekiem biednym i ubogim mamy stać się my sami. Jeśli tak nie jest, to biada nam! Jak unieść takie zaproszenie? Czy prawdziwy chrześcijanin ma być biedny, głodny, smutny i odrzucony? Czy to na tym polega dobra nowina Ewangelii?
Fryderyk Nietzsche, krytyk chrześcijaństwa i Kościoła, powiedziałby zapewne: oto klasyczny przykład resentymentu, wizja rzeczywistości dla tych, którzy nie potrafią być silni, więc próbują sobie osłodzić swój los przez kult tego, co słabe. Ale taki obrót sprawy wykoślawia im obraz rzeczywistości i zamiast zdrowego szacunku dla życia i związanych z nim prawdziwych wartości, zaczynają chwalić to, co jest ich zaprzeczeniem.
Dlaczego Jezus mówi to, co mówi? Jego zaproszenie nie wypływa z pewnością z kultu nieudacznictwa i przegranej. Cała Jego działalność była – za sprawą licznych uzdrowień cielesnych i duchowych – jednym wielkim zaradzaniem troskom tych, którzy się źle mają, potrzebują pomocy i wsparcia. Zaproszenie Jezusa jest wezwaniem do radykalnej solidarności: nie da się wypełnić Ewangelii tak długo, jak długo istnieje jakaś granica między mną, nami a tymi, którzy są ubodzy, głodni i prześladowani. Dopiero gdy staniemy się z nimi jednym „my”, możemy uznać, że zrealizowaliśmy ewangeliczny ideał.
Ktoś mógłby tu jednak słusznie zapytać, czy tak wysoko postawiona poprzeczka jest na naszą ludzką miarę. Odpowiedź jest oczywista: nie jest. To miara Chrystusa. Tylko w Nim i Jego, a nie wyłącznie własnymi siłami możemy w jakiejś mierze, jako Ciało Chrystusa, dosięgać tego ideału.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki