Logo Przewdonik Katolicki

Literatura

Natalia Budzyńska
fot. Michel Euler/Associated Press/East News

Przed ogłoszeniem tego ważnego nazwiska atmosfera więc przypomina nieco tę w Royal Ascot. Chyba nawet robi się zakłady. No więc kto?

Zanim ogłoszony zostanie nowy literacki noblista zaczyna się typowanie. Zastanawiamy się, kto tym razem? Czy wybór będzie polityczny, a zwycięzca pochodzić będzie z uciemiężonego narodu, na co świat powinien zwrócić uwagę? Może taki, który w swoim kraju jest prześladowany i próbuje mu się zamknąć usta? A może w kluczu popularności, co oznacza, że noblista będzie nikomu nieznanym pisarzem niszowym, a po wyborze rzucimy się dowiedzieć się, co powie nam o nim internetowa wyszukiwarka? A może właśnie wręcz przeciwnie: nareszcie dostanie nagrodę pisarz, o którym dużo się mówi, dużo się go tłumaczy i dużo się go czyta? Istnieje jeszcze klucz światopoglądowy, o czym nie możemy zapomnieć. I dlaczego od wielu, wielu lat mam coraz częściej wrażenie, że najmniej istotna w wyborach komitetu noblowskiego jest literatura?
Przed ogłoszeniem tego ważnego nazwiska atmosfera więc przypomina nieco tę w Royal Ascot. Chyba nawet robi się zakłady. No więc kto? Z klucza politycznego wymieniani byli: Serhij Żadan, pisarz i poeta z Charkowa, bardzo obecnie aktywny w humanitarnej działalności na rzecz ukraińskich żołnierzy i cywilów, oraz rosyjska pisarka Ludmiła Ulicka, która bez strachu krytykuje putinowską Rosję. W grupie pisarzy nieznanych wymieniano m.in. Scholastique Mukasongę z Rwandy, Salima Barakata, syryjskiego Kurda mieszkającego w Szwecji, czy Ngugiego wa Thiong’o z Kenii, który od kilku lat pisze tylko w swoim rodzimym dialekcie kikuju. Dla Europejczyka to biała plama, ale to twórcy w środowisku literackim znani i nagradzani, a nagroda mogłaby ich twórczość rozpropagować – tak żebyśmy nie myśleli, że jesteśmy pępkiem świata. Wskazywano dalej na tych, którzy, jak to się mówi, w końcu powinni już dostać tę nagrodę. Od kilku lat wskazuje się na Harukiego Murakamiego (patrząc na półki w księgarniach, czasami mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która nie przeczytała ani jednej jego powieści) czy Salmana Rushdiego, na którym od czasu wydania Szatańskich wersetów ciąży fatwa, a który po latach ukrywania się postanowił rozpocząć życie jawne. Czytałam też, że niektórzy krytycy wskazywali na węgierskiego pisarza László Krasznahorkaia, którego osobiście bardzo cenię, Amerykankę Joyce Carol Oates, autorkę Blondynki, Michela Houellebecqa, który zapowiedział, że swoją dopiero co wydaną w Polsce powieścią Unicestwienie kończy pisarską karierę, oraz na Annie Ernaux.
Wygrała właśnie ona. Francuska pisarka, której dwie książki zostały przetłumaczone na polski i wydane – jedna wiele lat temu, druga właśnie w tym roku. Wiosną ukazały się Lata (co za intuicja i łut szczęścia wydawnictwa!) – panoramiczna opowieść o Europie w formie krótkich historii z własnego życia, obejmującego drugie półwiecze XX stulecia. Czytajmy więc!

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki