Logo Przewdonik Katolicki

Parafia od nowa

Ks. Wojciech Nowicki
Fot. P. Łysakowski

Zawsze ujmowały mnie dwa wydarzenia opisane w pismach Janowych. Najpierw w Ewangelii, gdy apostoł, wszedłszy do pustego grobu, ujrzał i uwierzył. A potem w pierwszym liście, gdy Jan podkreśla, że poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma ku nam. Trudno bowiem pójść za wymaganiami Ewangelii, które często idą pod prąd głównego nurtu życia społecznego, jeśli nie wynika to z autentycznego przeżycia spotkania z Panem. Właśnie z tego względu przyglądamy się tworzącej się w Poznaniu nowej parafii pw. Imienia Jezus.

Przywoływałem już kiedyś w tym miejscu esej ks. prof. Józefa Ratzingera Neopoganie i Kościół napisany w 1968 r. Przyszły papież zastanawiał się w nim nad kondycją Kościoła i z niemal profetyczną wizją ukazywał jego przyszłość. W konkluzji wskazywał, iż problem tkwi w tym, że chrześcijaństwo nie jest już dla wielu wyborem. W Europie ukształtowała się cywilizacja chrześcijańska. Kolejne pokolenia, już nie tylko ze względów religijnych, ale również (przede wszystkim?) społecznych, chrzciły, przystępowały do Komunii, bierzmowania, zawierały sakramentalne związki małżeńskie… Pewne zachowania, choć obecne, nie były społecznie akceptowalne, więc się o nich nie mówiło. Nawiązywałem tutaj jakiś czas temu do przemówienia kard. Angelo Scoli, emerytowanego arcybiskupa Mediolanu, wygłoszonego podczas tegorocznego Ogólnopolskiego Forum Duszpasterskiego. Przyznał on, że po Soborze Watykańskim II odejście wielu od wiary, a przynajmniej od jej praktykowania, wiązało się właśnie z tym, że nie było tam osobistego wyboru Chrystusa, była jedynie społeczna konwencja. Życie społeczne poszło swoją drogą, narasta coraz większa rozbieżność między jego kierunkiem a kierunkiem, który wyznacza Ewangelia Jezusa Chrystusa. I wbrew pozorom, właśnie ten rozdźwięk jest dla nas okazją do wyboru. Czy wybierzemy wiarę?
Wracamy poniekąd do początku. Taki też był wniosek eseju Ratzingera. U początku jest wspólnota i jej doświadczenie wiary. Doświadczenie żywego Boga. Zawsze ujmowały mnie dwa wydarzenia opisane w pismach Janowych. Najpierw w Ewangelii, gdy apostoł, wszedłszy do pustego grobu, ujrzał i uwierzył. A potem w pierwszym liście, gdy Jan podkreśla, że poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma ku nam. Trudno bowiem pójść za wymaganiami Ewangelii, które często idą pod prąd głównego nurtu życia społecznego, jeśli nie wynika to z autentycznego przeżycia spotkania z Panem.
Właśnie z tego względu przyglądamy się tworzącej się w Poznaniu nowej parafii pw. Imienia Jezus. Może bardziej od oceny działania samego proboszcza chcielibyśmy raczej przyjrzeć się zjawisku. Kaplica, która powstała w lokalu użytkowym, w bloku mieszkalnym, niesztampowe podejście proboszcza, wykorzystanie mediów społecznościowych – wiele z tych rzeczy ściągnęło uwagę mediów. To, co nas interesuje, to odpowiedzi na pytanie, jak dzisiaj budować od podstaw parafię? Czy model, który proponuje powstająca właśnie na poznańskiej Łacinie parafia, wyznacza jakiś nowy kierunek?
Czasem słychać nutkę ironii wśród komentujących działania proboszcza, ks. Radosława Rakowskiego, gdy jak mantra powtarza słowo „wspólnota”. Niezależnie od tego, jak ją rozumie i czy uda mu się ją stworzyć, zdaje się, że trafia w sedno. Mój przyjaciel powiedział ostatnio, że chce pójść w niedzielę na Mszę na Łacinę, bo dla niego wspólnota w kształtowaniu i podtrzymywaniu wiary jest kluczowa. A to, co proponuje nowy proboszcz, wydaje się odpowiadać na tę potrzebę. Czy ostatecznie taki rodzaj wspólnoty będzie mu odpowiadał? To inna kwestia. Jeszcze inną jest to, dlaczego tej wspólnoty nie odnajduje w swojej parafii? I co zrobić, by przeformatować nasze działanie, by Kościół nie kojarzył nam się z instytucją świadczącą usługi religijne? By faktycznie na nowo stał się wspólnotą, to znaczy zwołaniem wiernych w imię Pana, a nie jedynie sumą przypadkowych ludzi, którzy akurat przyszli na określoną godzinę, by uczestniczyć w liturgii. I jest to pytanie zarówno do duszpasterzy, jak i do wiernych świeckich. Powinniśmy nad tym pomyśleć wspólnie? Może właśnie to obserwujemy w nowej poznańskiej parafii? Może do tego mogłyby nam posłużyć narzędzia, które przetestowaliśmy podczas spotkań synodalnych?
Nie jest tajemnicą, że nie wszyscy z entuzjazmem patrzą na duszpasterskie pomysły ks. Rakowskiego. Nie wszyscy też uważają, że parafia, kościół są w tym miejscu potrzebne. Sam wiem z rozmów z księżmi, że uważają to za błąd, ale nie chcą tego głośno powiedzieć, bo sprzeciwiliby się decyzji biskupa. Czy jednak rzeczywiście szacunek wobec decyzji biskupa stoi w sprzeczności z jej krytyką, zwłaszcza jeśli stoją za tym konkretne argumenty? Podobnie jak wiele uwag dotyczących działalności nowo powstałej wspólnoty parafialnej budzi wśród części wiernych wątpliwości, które najczęściej jednak pozostają w zamkniętych kręgach i nie docierają do zainteresowanych. Wciąż boimy się rozmawiać w Kościele otwarcie, w tym krytycznie. Atmosfera wokół nowej parafii to tylko potwierdza. A szkoda, bo przecież synod miał w swoim DNA właśnie tę otwartość na poszukiwanie nowych dróg, rozmowy, której częścią nieodłączną jest mądra i rzeczowa krytyka.
W tym numerze zapraszamy Czytelników, by okiem Weroniki Frąckiewicz i Roberta Woźniaka spojrzeli na powstającą w Poznaniu nową parafię. I przy okazji zastanowili się, jakiej wspólnoty sami by oczekiwali. Każdy z nas jest w jakiejś parafii. Każdy z nas może zrobić krok w stronę spełnienia swego marzenia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki