Sto delegacji z sześćdziesięciu krajów. Wielki okrągły stół, wokół którego zasiedli uczestnicy spotkania, wśród nich papież. Był też przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. A wszystko to tysiące kilometrów od Stolicy Apostolskiej i od Polski. W mieście noszącym dziś nazwę Nur-Sułtan, stolicy Kazachstanu, w Azji Środkowej. To tam w dniach 14–15 września już po raz siódmy odbył się Kongres Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych.
Niespełna rok temu bez echa przeszła wiadomość, że 6 listopada 2021 r. papież przyjął na audiencji przewodniczącego kazachskiego Senatu Maulena Aszymbajewa. Przekazał on następcy św. Piotra zaproszenie. Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew zaprosił papieża Franciszka, aby przybył do jego kraju i wziął udział w VII Kongresie Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych, planowanym na wrzesień 2022 r. Jak wielu Polaków wiedziało wówczas, że w ogóle odbywają się takie spotkania? I że mają one związek ze św. Janem Pawłem II, bo są w pewnym sensie kontynuacją dwóch międzyreligijnych spotkań, które z jego inicjatywy miały miejsce w Asyżu?
Na skraju wojny
W pierwszych dniach stycznia br. światowe media obiegła informacja o gwałtownych protestach, które wybuchły na zachodzie Kazachstanu i rozprzestrzeniły się na resztę kraju. Miały charakter antyrządowy, a spowodował je nagły wzrost cen gazu LPG. Protesty zostały szybko i bezpardonowo stłumione, do ich uczestników strzelano bez ostrzeżenia. Według dostępnych danych zginęło 225 osób, ponad 4,5 tys. zostało rannych, prawie dziesięć tysięcy aresztowano.
Zwierzchnicy religijni Kazachstanu wzywali do dialogu i jedności oraz apelowali o powstrzymanie się od podsycania konfliktów. Serwis Vatican News pisał, że kraj jest na skraju wojny. O pokój w Kazachstanie modlił się 9 stycznia papież Franciszek. 11 stycznia prezydent kraju w przemówieniu stwierdził, że porządek w kraju został przywrócony. W czerwcu odbyło się referendum, w którym zdecydowana większość opowiedziała się za reformą konstytucyjną.
12 kwietnia w Watykanie podano, że Franciszek wyraził pragnienie odwiedzenia Kazachstanu z okazji Kongresu Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych. Swoją decyzją zdecydowanie podniósł rangę tego, odbywającego się od 2003 r., wydarzenia międzyreligijnego. Nie znaczy to, że Stolica Apostolska wcześniej je ignorowała. W poprzednich edycjach uczestniczyły watykańskie delegacje.
Posłańcy pokoju i jedności
Kazachstan to ogromny kraj, o powierzchni 8,5 razy większej niż powierzchnia Polski. Na tak rozległym terenie mieszka zaledwie 19 mln ludzi, wśród których znalazło się 130 narodowości i grup etnicznych. Zarejestrowanych jest 18 związków religijnych. Jak wyjaśniał w poprzedzających przybycie Franciszka wywiadach abp Tomasz Peta, metropolita archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Astanie (Nur-Sułtanie) w Kazachstanie, około 70 proc. obywateli przyznaje się do islamu. 15–20 proc. to wierni Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Katolicy stanowią poniżej jednego procenta mieszkańców. Są też ewangelicy i sporo różnych wspólnot protestanckich. „Tym bardziej wizyta papieża jest dla nas wydarzaniem historycznym” – powiedział PAP abp Peta.
Franciszek jest drugim następcą św. Piotra, który odwiedził ten środkowoazjatycki kraj. W 2001 r., również we wrześniu, krótko po terrorystycznym ataku na World Trade Center, pielgrzymował tam św. Jan Paweł II.
Dwadzieścia jeden lat później, 13 września, Franciszek przybył do Kazachstanu pod hasłem „Posłańcy pokoju i jedności”. Podczas swojej wizyty łączył misję duszpasterską wobec oczekujących go katolików z udziałem w zgromadzeniu światowych przywódców religijnych.
Życie bez trucizny
Głównym spotkaniem ze społecznością katolików była Msza św. na placu Expo w stolicy Nur-Sułtan, 14 września, w święto Podwyższenia Krzyża świętego. Wśród 10 tys. uczestników byli nie tylko mieszkańcy Kazachstanu, ale również wierni z Azji Środkowej, z Tadżykistanu, z Uzbekistanu, Mongolii i Rosji. Nawiązując do czytań mszalnych, Franciszek mówił w homilii o dwóch obrazach wężów jadowitych i węża, który zbawia. Mówił o „ukąszeniach” w osobistej i wspólnotowej historii, braku zaufania do Pana i siebie nawzajem, o truciźnie rozczarowania i zniechęcenia, pesymizmu i rezygnacji, zamykania we własnym „ja”.
Przypomniał też o „przemocy, o prześladowaniach ateistycznych, o ucisku religijnym, o niekiedy trudnej drodze, podczas której wolność ludu była zagrożona, a jego godność zraniona”. Podkreślił, że dla chrześcijan jedyna droga to patrzeć na Jezusa ukrzyżowanego. „Jest to droga miłości pokornej, bezinteresownej i powszechnej, bez «jeśli» czy «ale»” – powiedział papież. Mówił, że bycie chrześcijanami oznacza życie bez trucizny: „niekąsanie się nawzajem, nieszemranie, nieoskarżanie, nieplotkowanie, nieszerzenie złych uczynków, niezanieczyszczanie świata grzechem i nieufnością”. Na zakończenie Mszy, wspominając o wielu miejscach udręczonych wojną, szczególnie o umiłowanej Ukrainie, apelował: „Nie przyzwyczajajmy się do wojny, nie ulegajmy jej nieuchronności”.
Między pamięcią a przyszłością
Dzień później Franciszek spotkał się z biskupami, prezbiterami, diakonami, osobami konsekrowanymi, seminarzystami i pracownikami duszpasterskimi w katedrze Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Papieskie przemówienie poprzedziły cztery świadectwa złożone przez uczestników zgromadzenia. Jedno z nich wygłosiła żona greckokatolickiego księdza, Ukrainka, która tekst swego wystąpienia umieściła w okładce z wyraźnie widocznym ukraińskim herbem.
Papież swoją wypowiedź poświęcił refleksji nad „Kościołem pielgrzymującym w dziejach między pamięcią a przyszłością”. Podkreślił, że pamięć o przeszłości nie zamyka wierzących w sobie, ale otwiera na obietnicę Ewangelii. „Nie ustawajmy w dawaniu świadectwa o istocie zbawienia, o nowości Jezusa, o nowości, którą jest Jezus!” – wołał. Wskazywał, że nie jesteśmy samowystarczalni, że potrzebujemy Boga, ale potrzebujemy też innych, „braci i sióstr innych wyznań, tych, którzy wyznają inną religię niż nasza, wszystkich mężczyzn i kobiet ożywianych dobrą wolą”. Zachęcał, by w duchu pokory dostrzegać, że tylko razem, w dialogu i wzajemnej akceptacji, możemy naprawdę osiągnąć coś dobrego dla wszystkich.
Wśród wielkich świadków wiary w Kazachstanie wspomniał w szczególności błogosławionego księdza Władysława Bukowińskiego, duchownego, który całe swoje życie poświęcił trosce o chorych, potrzebujących i zepchniętych na margines, płacąc osobiście za wierność Ewangelii więzieniem i przymusową pracą.
Wcześniej tego samego dnia Franciszek przez ponad godzinę rozmawiał w grupą dziewiętnastu jezuitów, którzy przybyli nieraz z bardzo daleka, z Rosji, Białorusi i Kirgizji. Jak relacjonował o. Wojciech Ziółek SJ, proboszcz i przełożony wspólnoty w Tomsku, papież przypomniał, że nie tyle oczekuje, żeby jezuici go bronili, ile by ukazywali bliskość Boga tym, wśród których żyją. Mówił, by zwracali uwagę na dobro i zło, bez potępiania odbiorców, oraz by normy liturgiczne i prawne nigdy nie przesłaniały im człowieka.
Źródło pokoju, a nie wojny
Do uczestników VII Kongresu Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych Franciszek wygłosił dwa przemówienia – podczas uroczystego otwarcia oraz po odczytaniu deklaracji końcowej, przyjętej przez większość uczestników zgromadzenia. Za każdym razem, na prośbę gospodarzy, następca św. Piotra zabierał głos jako pierwszy. Drugim w kolejności mówcą był na obydwu sesjach plenarnych wielki imam Al-Azhar, Ahmed Al-Tayyeb z Kairu, który w 2019 z Franciszkiem podpisał wspólną deklarację o ludzkim braterstwie dla pokoju na świecie i zgodnego współistnienia. Trzecim mówcą, pod nieobecność patriarchy Cyryla z Moskwy, był metropolita wołokołamski Antoni. Głos zabierał również jeszcze jeden reprezentant islamu oraz reprezentanci judaizmu.
W inauguracyjnym wystąpieniu papież poruszył wiele kwestii, akcentując, że religie są źródłem pokoju, a nie wojny. Wskazywał, że pora otrząsnąć się z fundamentalizmu, który „zanieczyszcza i powoduje erozję wszelkiego wyznania wiary”, ale również zrezygnować z podejrzliwości i pogardy wobec religii, „jak gdyby była ona czynnikiem destabilizującym nowoczesne społeczeństwo”. Apelował, aby wielkie religie angażowały się w znacznie większym niż dotychczas stopniu na rzecz pokoju. Jako wspólne wyzwanie wskazywał troskę o środowisko naturalne. Mówił też o tworzeniu ducha braterskiej akceptacji, zwłaszcza w tych czasach, w których tak wielu ludzi odrzuca się już na samym wstępie, np. dzieci nienarodzone, migrantów czy osoby starsze.
Pokój, kobiety, młodzież
W wystąpieniu na zakończenie kongresu stwierdził jednoznacznie, że droga dialogu międzyreligijnego jest wspólną drogą pokoju i na rzecz pokoju i jako taka jest konieczna i nieodwracalna. „Dialog międzyreligijny nie jest już tylko okazją, jest pilną i niezastąpioną służbą dla ludzkości, ku chwale i uwielbieniu Stwórcy wszystkich” – powiedział. Z obszernej, liczącej 35 punktów deklaracji kongresu, papież wyakcentował trzy kwestie. Pierwsza to pokój, który jest sprawą pilną, ponieważ każdy konflikt zbrojny lub ognisko napięcia i konfrontacji może dziś wywołać jedynie szkodliwy „efekt domina” i poważnie naruszyć system stosunków międzynarodowych.
Druga to większe zaangażowanie kobiet, „Ponieważ kobieta roztacza opiekę i daje życie światu: jest drogą do pokoju” – wyjaśnił Franciszek, akcentując potrzebę ochrony godności kobiet oraz poprawy jej statusu społecznego jako równoprawnego członka rodziny i społeczeństwa. Trzecia kwestia to ludzie młodzi, gdyż to oni są posłańcami pokoju i jedności dziś i jutro. „Dajmy ludziom młodym szansę edukacji, a nie niszczącą broń! I słuchajmy ich, nie obawiając się, że będą nam stawiali wyzwania. Przede wszystkim budujmy świat z myślą o nich!” – apelował papież.
Kryzys przywódców?
Arcybiskup Gądecki, który uczestniczył w kongresie w Kazachstanie, podkreślił, że był on ważnym wydarzeniem o wymiarze ogólnoświatowym. „Klimat spotkania był serdeczny i przyjazny” – relacjonował w rozmowie z KAI. Zwrócił też uwagę, że tylko papież mówił o wojnie na Ukrainie, a inni uczestnicy spotkania przemilczali ten temat. Zauważył, że wśród tych, którzy otrzymali medale za zasługi dla dialogu, znalazł się reprezentujący patriarchat moskiewski metropolita Antoni. „Wszyscy klaskali, jakby nic się nie stało” – odnotował przewodniczący KEP z wyraźną konsternacją.
Abp Gądecki przyznał, że był zdumiony rozmachem kongresu w Nur-Sułtanie i liczbą uczestników. „Widać, że Kazachstan potrzebuje takich kongresów i są one ważne”. W deklaracji końcowej jest mowa o kolejnym kongresie, który ma się odbyć w roku 2025. Znamienne, że tematem przewodnim tegorocznego kongresu była rola przywódców religijnych w duchowym i społecznym rozwoju ludzkości po pandemii. Postawienie kwestii w ten sposób może wskazywać, że istnieje tutaj pewien kryzys tożsamości i zagubienie sporej części tych, którzy powinni być duchowymi przewodnikami miliardów ludzi na całym ziemskim globie. Jest nadzieja, że tego rodzaju spotkania pozwolą wypracować nie tylko rozmaite formy współdziałania na wielu polach, ale również będą w stanie doprowadzić do pogłębienia i lepszego zrozumienia, jak wielki wpływ na dzieje świata i losy ludzkości mają religie. A także, jak ogromna jest w związku z tym odpowiedzialność religijnych przywódców i zwierzchników.