Przed kilkunastu laty w czasie poważnej dyskusji o zadaniach, przed którymi stoi Kościół katolicki u progu trzeciego tysiąclecia, raz po raz ktoś wspominał o dialogu. W pewnym momencie jeden z uczestników spotkania z wyraźnymi oznakami zniecierpliwienia wykrzyknął: „Ale przecież Chrystus powiedział «Idźcie i nauczajcie», a nie «Idźcie i dialogujcie!»”. W sali zapanowała konsternacja. Wreszcie ktoś podniósł rękę i bez czekania, aż dostanie prawo do zabierania głosu, powiedział: „Ale przecież Paweł VI napisał, że dialog należy uważać za pewien sposób wypełniania obowiązku apostolskiego”.
Cytat z podpisanej 6 sierpnia 1964 r. encykliki Ecclesiam suam rozładował ciężką atmosferę. Jej autor, papież Paweł VI, kilka miesięcy wcześniej, 19 maja, utworzył w strukturach Stolicy Apostolskiej nową instytucję pod nazwą „Sekretariat ds. Niechrześcijan”. Zarówno nowy sekretariat, jak i encyklika pojawiły się, zanim Sobór Watykański II uchwalił swój najkrótszy, ale mający ogromne znaczenie dla Kościoła, dokument – Deklarację Nostra aetate o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich.
Zmieniło się znaczenie
O tym, że Paweł VI ogłosił narodziny „Sekretariatu ds. Niechrześcijan” przed soborową Deklaracją o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich i przed publikacją swojej encykliki „o drogach, którymi Kościół katolicki powinien kroczyć w dobie obecnej przy pełnieniu swej misji”, przypomniał papież Franciszek 6 czerwca podczas spotkania z uczestnikami sesji plenarnej Dykasterii ds. Dialogu Międzyreligijnego. Dzień wcześniej weszła w życie konstytucja apostolska Praedicate Evangelium o Kurii Rzymskiej i jej posłudze Kościołowi w świecie. Zrównała ona powołany niespełna sześćdziesiąt lat wcześniej Sekretariat z innymi watykańskimi dykasteriami.
W międzyczasie powołana przez Pawła VI instytucja miała rangę Papieskiej Rady. Nadał ją Jan Paweł II w 1988 r. Zarówno zmiana nazwy, jak i status dzisiejszej Dykasterii, na czele której stoi kard. Miguel Ángel Ayuso Guixot, pokazują, jak w stosunkowo krótkim czasie zmieniło się znaczenie relacji Kościoła z wyznawcami innych religii.
Katolicka Agencja Informacyjna, informując niespełna dwa lata temu, że wśród nowo mianowanych konsultorów Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego znalazła się Polka, siostra Jolanta Kafka, podawała, że zadaniem tego „centralnego urzędu Kościoła katolickiego” jest promowanie dialogu międzyreligijnego zgodnie z duchem Soboru Watykańskiego II, w szczególności z deklaracją Nostra aetate. Wyjaśniała, że do jej obowiązków należy promowanie wzajemnego zrozumienia, szacunku i współpracy między katolikami a wyznawcami innych tradycji religijnych. Jest też wśród nich zachęcanie do studiowania innych religii oraz wspieranie formacji osób zaangażowanych w dialog międzyreligijny.
W dialogu łatwo się zauważa
Papież Paweł VI w encyklice Ecclesiam suam poświęcił dialogowi bardzo dużo uwagi (62 punkty na 119). Wyliczył m.in. cztery właściwości, które powinien posiadać. Są to jasność, łagodność, zaufanie i roztropność. Są one niezbędne także w dialogu międzyreligijnym. „W dialogu prowadzonym w ten sposób prawda łączy się z miłością, a zrozumienie z ukochaniem” – stwierdził Paweł VI.
W tym samym dokumencie można znaleźć jeszcze jedną wskazówkę, pomagającą zrozumieć sens dialogu między religiami. Według papieża w dialogu łatwo się zauważa, że różnorodnymi drogami można dojść do światła wiary i że wszystkie one mogą prowadzić do tego samego celu. „I mimo że drogi te zbaczają, mogą jednak, czasem wzajemnie się uzupełniać i w naszym rozumowaniu zejść nieco z utartej drogi, tak iż niekiedy będziemy zmuszeni albo pogłębić nasze badania, albo ulepszyć sposób wyrażania się”.
Bez relatywizacji
Takie powolne ćwiczenie się w myśleniu doprowadzi do tego, że w twierdzeniach innych ludzi odnajdziemy pewne okruchy prawdy. Ale nie tylko. Również wiernie przedstawimy to, czego będziemy chcieli innych nauczyć. A na pochwałę zasługujemy, jeśli naszą naukę przedstawiliśmy innym w ten sposób, że nie tylko, jeśli zechcą, mogą się z nią zgodzić, lecz także, że ją powoli przyjmą.
Paweł VI podał także szereg innych wskazań i sugestii dotyczących dialogu prowadzonego przez Kościół. Jednak już te przytoczone wyżej, odniesione do dialogu międzyreligijnego, dają jasno do zrozumienia, że jego konsekwencją nie może być jakakolwiek relatywizacja wiary chrześcijańskiej. Papież Franciszek przypomniał o tym w przesłaniu z okazji pięćdziesięciolecia powołania Sekretariatu ds. Niechrześcijan. Prowadzenie dialogu międzyreligijnego nie oznacza „wyrzeczenia się głębokiego pragnienia, by głosić wszystkim radość ze spotkania z Chrystusem” – informowało 20 maja 2014 r. Radio Watykańskie.
Lęk wrogiem otwarcia
Niespełna trzy miesiące później, w czasie swej pielgrzymki do Korei Południowej, Franciszek odpowiedział na dręczące wielu katolików pytanie: w jaki sposób prowadzi się dialog? W przemówieniu wygłoszonym do azjatyckich biskupów 17 sierpnia w Haemi, w tamtejszym „sanktuarium nieznanego męczennika”, przedstawił swego rodzaju elementarz dialogu. Z jednej strony stwierdził, że nie można angażować się w prawdziwy dialog, jeżeli nie jest się świadomym własnej tożsamości. „Na podstawie nicości, niczego, mglistej samoświadomości nie można prowadzić dialogu” – powiedział. Z drugiej strony, autentyczny dialog wymaga otwarcia umysłów i serc z empatią i szczerą chęcią otwarcia się na tych, z którymi prowadzona jest rozmowa. „Chodzi o okazanie zainteresowania, a w okazywaniu zainteresowania prowadzi nas Duch Święty” – wyjaśnił Franciszek. Dodał, że musi się to odbywać bez lęku, bo jest on wrogiem otwarcia.
Jak przezwyciężyć obawy, które mogą się pojawić w związku z dialogiem międzyreligijnym? Uświadamiając sobie, jaki jest jego cel. Choć wydaje się on oczywisty od dawna, to jednak dopiero niedawno, w wygłoszonym 6 czerwca przemówieniu do uczestników sesji plenarnej Dykasterii ds. Dialogu Międzyreligijnego, papież ujął go tak precyzyjnie i jednoznacznie. Powiedział, że zajmuje się on przede wszystkim promowaniem drogi poszukiwania Boga wraz z innymi wierzącymi, w sposób braterski i wspólnotowy. Dodał, że realizuje się to poprzez działanie, wymianę teologiczną oraz doświadczenie duchowe.
Udział papieża ma znaczenie
Media informują od pewnego czasu, że Franciszek w połowie września wybiera się do Kazachstanu. W tonie sensacyjnym podawały, że może tam dojść do spotkania papieża z patriarchą Moskwy i całej Rusi Cyrylem, które w kontekście jego zdecydowanego poparcia dla inwazji Rosji na Ukrainę nabiera szczególnego znaczenia nie tylko w sferze ekumenizmu, ale także polityki. Jednak komentatorzy nie zwracają uwagi, że obecność następcy św. Piotra w tym czasie w Kazachstanie będzie miała duże znaczenie dla relacji międzyreligijnych. W Nur-Sułtanie (stolicy Kazachstanu) w dniach 14–15 września planowany jest już siódmy Kongres Przywódców Światowych i Tradycyjnych Religii.
Te odbywające się od 2003 r. co trzy lata spotkania zainicjował, uważany za kontrowersyjną postać, były prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew. Przedstawiciele Kościoła katolickiego brali w nich udział, jednak zapowiadany osobisty udział papieża (jeśli pozwoli na to stan zdrowia Ojca Świętego) może spowodować skupienie uwagi całego świata na międzyreligijnych relacjach. Nie wiadomo, czy Franciszek zamierza wystąpić z jakąś nową inicjatywą w tej sferze. Warto jednak zwrócić uwagę na temat przewodni tegorocznego spotkania w stolicy Kazachstanu. Ma nim być rola przywódców religijnych w społecznym i duchowym rozwoju ludzkości po pandemii.