Logo Przewdonik Katolicki

Papież o ukraińskiej samoobronie

Michał Szułdrzyński
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Cieszę się, że papież Franciszek wypowiedział się o wojnie w Ukrainie całkowicie jednoznacznie, nie pozostawiając już pola do domysłów ani wątpliwości

Wiele wskazuje na to, że jesteśmy bliscy końca zamieszania, jakie trwało w Kościele w ostatnich miesiącach w sprawie oceny tego, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Mam tu na myśli kilka wypowiedzi papieża Franciszka lub jego współpracowników, które dotyczyły wojny czy dostarczania broni Ukraińcom. Wywoływały one często bardzo gorące emocje, jak choćby te, gdy papież mówił o tym, że Rosja rozpoczęła wojnę, ponieważ NATO szczekało u jej bram.
Sam starałem się zawsze do słów papieża podchodzić z jak najlepszą wolą. Zwracałem uwagę po pierwsze na to, że pochodząc z Ameryki Południowej, Franciszek ma bardziej zniuansowaną wizję USA niż my, dla których Stany zawsze były tym dobrym w sporze z imperium zła, którym najpierw był Związek Radziecki, a potem Rosja. I odwrotnie, dla nas Rosja była jednoznacznie zła, ale z punktu widzenia Ameryki Południowej geopolityka jawiła się w sposób znacznie bardziej zniuansowany. Starałem się też dopatrywać w słowach papieża prób wypchnięcia nas z naszych stref komfortu, w których wszyscy lubimy się chronić i w których mamy poczucie własnej słuszności. Gdy papież krytykował handel bronią czy mentalność wojenną, pokazywał, że pokój nie będzie polegał na tym, że jedni pokonają drugich, ale na tym, że zmienimy nasze myślenie o polityce i relacjach między państwami.
Jednak cieszę się, że kilka dni temu, wracając z Kazachstanu, papież wypowiedział się o wojnie w Ukrainie całkowicie jednoznacznie, nie pozostawiając już pola do domysłów ani wątpliwości. Wbrew wcześniejszym niejasnościom, Franciszek przypomniał katolicką naukę na temat wojny sprawiedliwej, mówiąc – powołuję się tu na depeszę Agencji Reuters – o obowiązku obrony przez Ukraińców własnego kraju przed agresją. – Samoobrona jest nie tylko legalna, ale również jest wyrazem miłości do ojczyzny. Ten, kto nie broni siebie, nie broni czegoś, nie kocha tego – mówił dziennikarzom w samolocie papież, wracając z międzyreligijnego spotkania w Kazachstanie.
A zatem Franciszek przedstawił klasyczną wersję katolickiej nauki społecznej, w której patriotyzm jest rozszerzeniem miłości bliźniego. Bronię ojczyzny, walczę o wolność i życie moich rodaków, ponieważ realizuje zasadę miłości bliźniego.
Papież odniósł się też do ryzyka eskalacji konfliktu. Jego zdaniem jeśli dostawy broni nie służyłyby samoobronie Ukraińców, ale „sprowokowaniu większej wojny”, byłyby one niemoralne.
Po tym, jak świat ujrzał kolejne przykłady rosyjskiego ludobójstwa w Ukrainie – w wyzwolonym przez ukraińskie wojska Iziumie, który przez pół roku był okupowany przez Rosjan, odkryto kolejne masowe groby,
w których pochowano ponad pół tysiąca osób, wiele z nich nosiło ślady tortur – jednoznaczność papieża wydaje mi się czymś pozytywnym. Źle by się stało, gdyby wypowiedzi Franciszka były przyczyną krytyki Kościoła. A tak mamy do czynienia z pewną jednoznacznością, z wyraźnym wskazaniem, kto jest agresorem, a kto ofiarą, która ma prawo się bronić.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki