Osiem miesięcy temu, 9 stycznia 2022 r., ks. Zbigniew Paweł Maciejewski, proboszcz parafii rzymskokatolickiej Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych w Winnicy (diecezja płocka), opublikował w internecie „Sprawozdanie finansowe za 2021 rok”. Uzasadniając decyzję upublicznienia tego rodzaju danych, stwierdził, że zależy mu na pełnej jawności i transparentności finansów parafii. „Chcę, by Parafianie wiedzieli, skąd mamy pieniądze i na co je wydajemy” – napisał.
Po przedstawieniu szczegółów parafialnych finansów zamieścił ośmiopunktowy komentarz. Ostatni punkt brzmiał: „Czekają nas trudne czasy – inflacja, podwyżki cen energii i idące za tym podwyżki cen wszystkiego. Jeśli nic się nie zmieni i wszystko zostanie po staremu, oznaczać to będzie wegetację i stopniowe zniszczenie wszystkiego”. Niepokojąca prognoza. Czy w najbliższych miesiącach spełni się w wielu parafiach w całej Polsce? A może już się spełnia?
Radykalnie wzrosły koszty
W połowie tegorocznych wakacji niektóre media w naszym kraju zaczęły alarmować, że inflacja dotarła również do Kościoła. Jedne zwracały uwagę na rosnące koszty utrzymania parafii, drugie sugerowały, że niektórzy księża, dążąc do zrekompensowania skutków drożyzny, podnoszą stawki w kościelnym „cenniku”.
„Z rozmów, jakie prowadzę z proboszczami naszej archidiecezji, wynika, że w ostatnim czasie radykalnie wzrosły koszty funkcjonowania wszystkich parafii i instytucji kościelnych” – mówił serwisowi „Bussines Insider” ks. Rafał Kowalski, rzecznik archidiecezji wrocławskiej. Wyjaśniał, że dotyczy to zarówno kosztów energii elektrycznej, gazu, jak i kosztów związanych z zatrudnianiem pracowników w instytucjach kościelnych i oczekiwaniem z ich strony wzrostu wynagrodzeń, „Dodajmy, że uzasadnionym w związku z rosnącymi kosztami życia” – zaznaczał.
W tym samym czasie jeden z tabloidów (a za nim szereg innych mediów) twierdził, że w niektórych parafiach można się spotkać z konkretnymi wymaganiami finansowymi. „Wysokość tych cen może przyprawić o zawrót głowy. Wiele wskazuje na to, że inflacja dotarła nawet do kościoła!” – alarmował, przypisując rozmaite sumy do poszczególnych sakramentów. Z tekstu bulwarówki można się dowiedzieć, że „ślub to drogi sakrament”, a „najdroższym sakramentem jest pogrzeb”. Jak wiadomo, pogrzeb sakramentem nie jest (zaliczany jest do sakramentaliów), więc przytoczone sformułowanie stawia pod znakiem zapytania rzetelność całej publikacji.
Przetrwać niespokojny czas
W niedzielę 31 lipca w ogłoszeniach parafialnych pewnej parafii na południu Polski znalazła się wiadomość, że parafialna rada ekonomiczna składa parafianom podziękowania za ofiarność i odpowiedzialność w trudnym dla wszystkich okresie pandemii. „Mimo że pandemia powoli wygasa, pojawia się wiele innych problemów związanych z kosztami utrzymania parafii – wynikających chociażby ze wzrostu cen mediów i remontów” – wskazano. Odnotowano, że nie wszyscy parafianie wrócili „w sposób fizyczny” do kościoła i nieraz ze względów zdrowotnych uczestniczą we Mszach św. dzięki transmisjom internetowym. „Dlatego parafialna rada ekonomiczna podtrzymuje prośbę o finansowe wsparcie poprzez wpłaty bezpośrednio na konto parafii, co pozwoli nam przetrwać ten niespokojny czas” – można przeczytać w parafialnych ogłoszeniach. Podany został numer parafialnego konta i informacja, że tytuł wpłaty powinien brzmieć „Darowizna na cele kultu religijnego”.
Tego samego dnia w parafii w okolicach Warszawy wierni usłyszeli: „Informujemy, iż w związku ze wzrostem kosztów utrzymania naszego cmentarza ks. proboszcz za głosem doradczym rady parafialnej zdecydował o konieczności ustalenia od 1 sierpnia nowych wysokości opłat. Szczegóły w kancelarii”. Gdy w lutym nowy cennik „opłat za cmentarz” (a także „opłaty za pogrzeb z Mszą św.”) wywiesił proboszcz jednej z podwrocławskich parafii, sprawa trafiła do mediów i oparła się o kurię. Proboszcz nowy cennik odwołał.
Wzrost ofiarności
Przeglądając polskie ogłoszenia parafialne z ostatnich miesięcy, można zauważyć, że temat rosnących kosztów pojawia się w nich stosunkowo rzadko. Nie widać alarmistycznego tonu. Być może dlatego, że problem nie pojawił się dopiero w ostatnim czasie, w związku z wojną w Ukrainie i gwałtownym wzrostem inflacji. Już dwa lata temu, w związku z faktycznym zamknięciem kościołów spowodowanym pandemicznymi restrykcjami, wiele parafii stanęło nagle wobec kwestii zapłacenia rachunków. Okazało się, że nie doszło do masowej niewypłacalności. Żadna parafia nie ogłosiła bankructwa.
Wspomniany wyżej ks. Zbigniew Paweł Maciejewski z Winnicy w komentarzach do sprawozdania finansowego za zeszły rok zauważył: „Cieszy i napawa nadzieją postawa wielu parafian, którzy okazują się być bardzo ofiarni. Jest mniej ludzi w kościele, a taca wzrosła, to także daje nadzieję”.
Na wzrost ofiarności w ostatnim czasie zwraca uwagę wielu proboszczów. Jeden z nich, pytany, jak sobie radzi z rosnącymi kosztami utrzymania parafii, odpowiedział jednoznacznie: „Parafianie sobie radzą”. Proboszcz jednej z poznańskich parafii powiedział: „Ceny wzrosły, ale ludzie też dają więcej. Intencje wyraźnie się zmieniły”. Zauważył, że jego parafianie są młodzi i „znają wartość pieniądza”. Dodał, że „Jak się coś robi, to chętnie pomagają”. Proboszcz niewielkiej parafii na południu, oprócz dużej ofiarności wiernych, wskazał: „Mogę liczyć na pomoc przy różnych robotach wolontariuszy z parafii”.
Mamy swój prąd
Okazuje się, że znaczenie ma również wykorzystanie najnowszych technologii dla umożliwienia wiernym składania ofiar. Proboszcz parafii w Poznaniu wyjaśnia: „Mamy ofiaromat, co miesiąc sporo osób z tego korzysta”. Dodaje, że w zakrystii i biurze parafialnym są terminale. Wskazuje też na możliwość płatności na stronie internetowej i przelewów. Są parafianie, którzy co miesiąc wpłacają 50, 150, 250, 300 złotych. Jest ktoś, kto co tydzień wpłaca 25 złotych. Także inni proboszczowie zauważają, że coraz częściej bardzo znaczącym uzupełnieniem coniedzielnej składki w czasie Mszy św. są wpłaty na parafialne konto, możliwe dzięki nowoczesnym rozwiązaniom tych kwestii zastosowanym w parafii.
Nie tylko księża zwracają uwagę, że parafie korzystają (lub powinny korzystać, jeśli jeszcze tego nie robią) z antyinflancyjnych rozwiązań wprowadzanych przez rząd. Mogą też szukać dodatkowych sposobów oszczędzania i źródeł finansowania poszczególnych parafialnych przedsięwzięć. „Mamy swój prąd” – powiedział proboszcz jednej z parafii, które w ostatnim czasie zainstalowały ogniwa fotowoltaiczne. Są wspólnoty, które prowadzą różne formy działalności gospodarczej, wykorzystując istniejące możliwości i umiejętności parafian. W niektórych wsparciem dla parafialnych finansów okazuje się wynajem pomieszczeń w należących do Kościoła obiektach. Jednak podstawową formą finansowania działalności parafii pozostaje w Polsce ofiarność wiernych.
Decyzje trzeba konsultować
„Trzeba być z ludźmi, to i oni będą z nami i nie zostawią parafii bez wsparcia” – podpowiada jeden z proboszczów. Czas związanych z pandemią bardzo ostrych restrykcji, wpływających mocno na funkcjonowanie polskich parafii, pokazał, że jest wystarczająco liczna grupa wiernych, którzy rozumieją, o co chodzi w piątym przykazaniu kościelnym.
Widać również oczekiwanie wiernych, że decyzje dotyczące kwestii materialnych i finansowych w parafiach nie będą podejmowane ponad ich głowami, lecz w konsultacji z nimi.