Logo Przewdonik Katolicki

Panorama synodu

Ks. Wojciech Nowicki
fot. Piotr Łysakowski

Nie mogę zgodzić się z głosami niektórych publicystów, mówiących o klęsce Kościoła w Polsce, przytaczających liczby, wskazujących na nikłe zainteresowanie synodem

Tworzenie syntezy nie jest proste. Z pewnością wiele by o tym powiedzieli ci, do których spłynęły efekty prac poszczególnych zespołów synodalnych w diecezjach. Jak to wszystko ująć i ogarnąć na kilku stronach maszynopisu? A potem, jak z tych diecezjalnych syntez wyciągnąć syntezę na poziomie kraju, a dalej kontynentu…
O tym, że tworzenie syntezy nie jest łatwe, sami się przekonaliśmy, czytając te, które zostały opublikowane. W momencie zamykania numeru dostępne były opracowania z 65 proc. wszystkich polskich diecezji. Pracując nad zbudowaniem panoramy synodu, jaka wyłania się z przygotowanych przez zespoły synodalne syntez, Monika Białkowska przeczytała ponad 200 stron, robiąc aż 23 strony notatek. Właściwie można by zrobić z tego osobny numer. Zdecydowaliśmy jednak, że na początek spróbujemy zobaczyć, jaki obraz Kościoła i naszego zaangażowania wyłania się z tych dokumentów. W kolejnych numerach będziemy wracać do bardziej szczegółowych tematów. W ten właśnie sposób spróbujemy zarysować panoramę synodu, który stał się już integralną częścią życia Kościoła w Polsce.
Co ciekawe, w wypowiedziach synodalnych wcale nie wybrzmiewają tematy medialne, te najbardziej głośne i nośne. W większości są one wyrazem troski o wspólnotę, wołaniem o formację i pogłębienie. Wiele tematów pojawia się – niezależnie przecież – w niemal wszystkich syntezach, jak choćby apel o piękną liturgię, sprawowaną bez udziwniania i pośpiechu, o kaplice adoracji Najświętszego Sakramentu, o dobre i przygotowane kazania. Trudno nie zobaczyć w tym sensus fidei ludu Bożego. Czy nie jest to widoczny znak działania w Kościele Ducha Świętego?
Nawet gdyby te głosy „utonęły” w syntezie syntez, która trafi do Watykanu, to, co zadziało się w poszczególnych diecezjach, jest wartością samą w sobie. Ci, którym zależy na Kościele, spotkali się, by o nim rozmawiać. Nie mogę zgodzić się z głosami niektórych publicystów, mówiących o klęsce Kościoła w Polsce, przytaczających liczby, wskazujących na nikłe zainteresowanie synodem. To nie jest klęska Kościoła, to jest właśnie jego triumf. Triumf Kościoła przekonanych, jakby powiedział kard. Ratzinger, a nie tych, którzy do niego formalnie należą, którzy stanowią jedynie jego statystykę. Liczby mogą wskazywać nam na koniec pewnego modelu Kościoła, jaki znamy. Ale ta cząstka Kościoła, która się zaangażowała, to jest właśnie Kościół sensu stricte. To są ci – jeszcze raz wrócę do tego określenia – przekonani, którzy mogą oddziaływać ewangelicznie na innych. Nie deprecjonowałbym ich głosu tylko dlatego, że został wypowiedziany przez małą grupę osób.
Zapytany w 1969 r. w niemieckiej stacji radiowej o przyszłość Kościoła ks. Józef Ratzinger, późniejszy Benedykt XVI, powiedział: „W totalnie zaplanowanym świecie ludzie będą strasznie samotni. Jeśli całkowicie stracą z oczu Boga, odczują całą grozę swojej nędzy. Następnie odkryją małą trzódkę wyznawców jako coś całkowicie nowego. Odkryją ją jako nadzieję, która jest im przeznaczona, odpowiedź, której zawsze potajemnie szukali”. Warto do tej wypowiedzi sięgnąć, jak i do eseju Neopoganie i Kościół. Wydaje się, że słowa Ratzingera sprzed 50 lat brzmią dzisiaj wyjątkowo proroczo. A jest w tych słowach, mimo momentami brutalnej oceny rzeczywistości (jakby choćby zapowiedź pustych świątyń, spadku znaczenia i przywilejów dla Kościoła), sporo nadziei. „Jestem jednak równie pewny, co pozostanie na koniec: nie Kościół politycznego kultu, który już jest martwy, ale Kościół wiary. Może już nie być dominującą siłą społeczną w takim stopniu, w jakim był do niedawna; ale będzie cieszyć się świeżym rozkwitem i będzie postrzegany jako dom dla człowieka, gdzie znajdzie on życie i nadzieję wykraczającą poza śmierć”.
Być może właśnie tego jesteśmy świadkami. Objawił nam się taki Kościół, jaki jest faktycznie. Nie ten znany ze statystyk, oficjalnych deklaracji czy będący wynikiem społeczno-religijnej tradycji. Kościół przekonanych, owa mała trzódka, która przyniesie Kościołowi w Polsce nową jakość.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki