Logo Przewdonik Katolicki

Chmura

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

Czyszczę swoją chmurę. Im więcej danych, tym więcej serwerów; im więcej serwerów, tym więcej pobieranej przez nich energii. Niby to jasne, ale dowiedziałam się o tym wczoraj i nie mogę przestać o tym myśleć.

Dlatego czyszczę chmurę, bo chmura to nie moje fotografie swobodnie pływające sobie w przestrzeni, ale dane przechowywane w konkretnych miejscach. Nic z tego nie rozumiem oczywiście, moja wyobraźnia działa na innych polach. W materii fizyki i informatyki jestem kompletnie zielona. Nie nadążam. Co tam informatyka, ja nie pojmuję fal radiowych, a telewizja to pani, która siedzi w pudełku i odzywa się wtedy, gdy ktoś naciśnie guziczek. Oczywiście w końcu przestałam być dzieckiem i nawet próbowałam coś zrozumieć, ale nic z tego nie wyszło. Może to wina nauczycielki od fizyki, ale może – przyjmuję to z pełną pokorą – moja wrodzona nieumiejętność umysłowa. Przyjęłam do wiadomości więc, że w pudełku z ekranem nikt nie siedzi i uwierzyłam na słowo, że obraz telewizyjny to sprawa jakichś niewidocznych gołym okiem fal rozchodzących się od jednej wieży telewizyjnej do drugiej, a z niej tajemniczym sposobem znajdujących drogę do kawałka metalu wystawionego za oknem i po kabelku do telewizora. Podobnie sprawa ma się z telefonem komórkowym, tylko tu droga prowadzi przez kosmos. I proszę mi wybaczyć, jeśli piszę jakieś bzdury, zdaję sobie sprawę, że mogę się teraz publicznie ośmieszać. Co tam. Nie miałam informatyki w szkole, ta sprawa to dla mnie abstrakcja i pogodziłam się z tym. Czasem zadaję sobie pytania: gdzie kończy się kosmos i jak wygląda prąd, ale szybko się z tych rozmyślań wycofuję zdjęta nagłym lękiem. Ale nie o tym miałam pisać, a o oszczędzaniu zasobów naszej planety, która zmierza do zagłady między innymi przez nasze chmury, czyli coraz większe zbiory danych.
Gromadzimy ich coraz więcej, bo większości z nas wydaje się, że przestrzeń, ta nieokreślona, nie ma końca. Albo po prostu nie zastanawiamy się nad tym. A kiedy okazuje się, że wyczerpaliśmy przeznaczony nam limit, beztrosko wykupujemy dodatkowe miejsce w naszej cyfrowej chmurze i cykamy cyfrowe zdjęcia bez liku, kreujemy tiktokowe filmiki, produkujemy nadmiar danych i przechowujemy je sobie do śmierci, a nawet dłużej. A gdzież ona się podziewa? „Chmura” brzmi bardzo niejasno i lekko. Nasze dane zajmują miejsce w całkiem ciężkich maszynach pochłaniających ogromną ilość energii. Te maszyny, ogromne komputery, działają non stop. Zgromadzone obok siebie na tzw. farmach serwerów, które zajmują ogromne powierzchnie. Przewiduje się, że w 2025 r. będą zużywać 25 proc. całej energii elektrycznej świata. Na mnie to robi wrażenie. Więc od dziś czyszczę sumiennie swoją chmurę z niepotrzebnych mi informacji, wystarczy mi to, co mam na dysku mojego komputera.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki