Logo Przewdonik Katolicki

Kościół, biskupi, zaufanie

ks. Artur Stopka
fot. Łukasz Szeląg/REPORTER

Liczni wierni świeccy, ale także część duchownych w Kościele w Polsce, nie kryją nieufności wobec biskupów. Sprawa ks. Dymera tylko to wyjaskrawia.

To prawda. Tegoroczny Dzień modlitwy i pokuty za grzech wykorzystania seksualnego małoletnich miał miejsce w Kościele w Polsce w cieniu dramatycznych okoliczności związanych ze sprawą ks. Andrzeja Dymera. Nie stał się przełomem. Pokazał raczej, że w narastającym napięciu we wspólnocie polskich katolików nie chodzi tylko o kwestię pedofilskich zachowań duchownych na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Problem jest o wiele szerszy. Dotyczy spraw tak podstawowych, jak wiara i zaufanie. Sprawa nadużyć popełnianych przez księży wobec dzieci jest tylko i aż wyzwalaczem. A także – dla wielu – podwójnym miernikiem. Z jednej strony, miernikiem możliwości poważnych zmian w Kościele w naszej ojczyźnie. Z drugiej, probierzem szans na ich dalsze trwanie we wspólnocie w zgodzie z sumieniem.

Jak to się stało?
Gdy na początku listopada ubiegłego roku Zbigniew Nosowski rozpoczął w serwisie „Więzi” publikację cyklu śledczego, zatytułowanego Przeczekamy i prosimy o przeczekanie, chyba nikt nie przewidywał, jak w kolejnych miesiącach rozwinie się sytuacja wokół sprawy szczecińskiego duchownego. Nie był to temat nowy. Już wiele lat wcześniej w mediach pojawiały się materiały zawierające bardzo poważne oskarżenia pod jego adresem.
Nowością w publikacjach Nosowskiego było skupienie się nie na jego osobie, lecz analiza podejmowanych w Kościele (a także poza nim) działań zmierzających do ostatecznego wyjaśnienia i rozstrzygnięcia sprawy. Podstawowe pytanie, stojące w tle całego cyklu, brzmi: jak to się stało, że przez 25 lat nie doszło do jej zakończenia? Jest to pytanie nie tylko o istniejące w Kościele mechanizmy, które umożliwiają przeciąganie w nieskończoność badania konkretnych kwestii i zdarzeń. Jest to także pytanie o postawy konkretnych ludzi, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za funkcjonowanie Kościoła na określonym terenie jako wspólnoty i jako instytucji.

Jak traktowane jest zło?
Choć wydawać się może, że redaktor naczelny kwartalnika „Więź” opisywał przypadek dotyczący jedynie dwóch polskich diecezji, które są bezpośrednio zaangażowane w temat ks. Dymera, to jednak w rzeczywistości mówił o całym Kościele katolickim. Między innymi o tym, jak traktowane jest zło, do którego dochodzi we wspólnocie wiernych. Również o tym, w jaki sposób podchodzi się w niej do skrzywdzonych tym złem. Cykl Nosowskiego przynosi pytania o priorytety w działaniach Kościoła, jego instytucji i ludzi mających w nim władzę, prawo, ale też obowiązek podejmowania decyzji. Pytania o miłość, miłosierdzie, sprawiedliwość. Pytania o rozumienie dobra Kościoła. Pytania, na które trzeba odpowiedzieć. Nie da się ich w nieskończoność ignorować.
Przez wiele tygodni można było odnieść wrażenie, że teksty Zbigniewa Nosowskiego są przysłowiowym „wołaniem na puszczy”, że pozostaną w jakieś medialnej niszy, pogłębiając jedynie rozgoryczenie pewnej grupki i tak ciągle niezadowolonych z tego, jak wygląda i postępuje Kościół w Polsce, zwłaszcza w jego wymiarze instytucjonalnym. Mało kto miał świadomość, że coś się jednak dzieje. Na przykład nastąpiło gwałtowne przyspieszenie w dotyczącym ks. Dymera procesie drugiej instancji, który na polecenie Stolicy Apostolskiej miał prowadzić Trybunał Metropolitalny w archidiecezji gdańskiej. Procesie, którego rozpoczęcie odwlekane było przez dziewięć lat.

O czym milczano?
Temat nabrał rozgłosu, gdy zainteresowała się nim jedna z prywatnych telewizji. Przygotowany przez nią głównie na podstawie materiałów z serwisu „Więzi” reportaż został wyemitowany na antenie tuż przed rozpoczęciem tegorocznego Wielkiego Postu. Wcześniej udostępniony go w internecie. Z umieszczeniem go w sieci zbiegła się informacja, że szczeciński duchowny został odwołany z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie. W mediach pojawiły się sugestie, że decyzja zapadła po spotkaniu biskupa szczecińsko-kamieńskiego z jedną z ofiar księdza, którego sprawę opisał Nosowski. Nie zostały oficjalnie potwierdzone.
Dzień po antenowej emisji reportażu telewizyjnego przyszła wiadomość, że ks. Andrzej Dymer zmarł. Dopiero wtedy do publicznej wiadomości przedostała się informacja, że od dłuższego czasu ciężko chorował. Jednak dla wielu polskich katolików nie mniejszym szokiem okazało się wszczęte przez prokuraturę postępowanie dotyczące jego zgonu. Jak podały media, zostało ono zainicjowane pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

Wyjątek czy reguła?
Nawet powyższy krótki i pobieżny przegląd wydarzeń pokazuje, jak wiele niedomówień i przemilczeń kryje się w tej konkretnej sprawie, dotyczącej jednego duchownego. Trudno uniknąć pytania, na ile mamy do czynienia z wyjątkowym, wręcz ekstremalnym przypadkiem, a na ile z niemal rutynowym i powszechnym w Kościele w Polsce podejściem do tak bolesnych i drastycznych spraw, jak seksualne nadużycia popełniane przez duchownych. Trudno też uniknąć bardzo poważnych kłopotów z zaufaniem do Kościoła. Nie tylko i nie przede wszystkim z zewnątrz. Chodzi o zaufanie wewnątrz Kościoła. Zaufanie do kościelnych instytucji, do konkretnych ludzi, ale również do całej wspólnoty wierzących.
Publikowane co jakiś czas badania sondażowe pokazują, że jest z tym zaufaniem źle. Niestety, nie ma w nich rozróżnienia na wspomniane zaufanie „z zewnątrz” i „wewnątrz”. Jednak nawet bez niego są alarmujące. Nie są jedynym symptomem fatalnej sytuacji. Raz po raz pojawiają się wśród wiernych inicjatywy, których istotą okazuje się brak zaufania do struktur i do ludzi w katolickiej wspólnocie.

Co z wiarą i religijnością?
Doszło do sytuacji katastrofalnej, w której liczni wierni świeccy, ale także część duchownych, nie kryją nieufności wobec biskupów. W niektórych przypadkach mamy do czynienia nie tyle z chwilowym zachwianiem, z kryzysem zaufania do konkretnego hierarchy lub jakiejś ich grupy, ile z całkowitym zanikiem zaufania do wszystkich następców Apostołów w Kościele w Polsce. Rozszerzanie się tego zjawiska wydaje się nie tylko realne, ale wręcz nieuniknione. Już dotyczy ono części księży, osób konsekrowanych, katechetów. Nieufność okazuje wielu młodych ochrzczonych Polaków. Stawia to pod znakiem zapytania nie tylko ich dalszą obecność w Kościele, ale również prowadzi do pytań o ich wiarę, a nawet o religijność. Przez całkowity brak zaufania do Kościoła i do ludzi w Kościele bardzo szybko uczą się oni żyć bez niej. Wytłumiają nawet naturalne potrzeby w tej sferze lub znajdują jakieś namiastki.
Nie jest dziwne, że wzrok dużej części zatroskanych o Kościół zwrócony jest przede wszystkim na biskupów. Jest czymś naturalnym, że od nich, wybranych do odpowiedzialności za kształt wspólnoty, wierni oczekują działań, decyzji, a przede wszystkim czytelnej, zgodnej z Ewangelią, postawy wobec zła i zagrożeń. Także w ich gronie.

Biskupów nie obowiązuje?
Dla wielu polskich katolików kompletnie niezrozumiałe są podparte prawniczymi argumentami wyjaśnienia, że biskup nie może się mieszać w sprawy innej diecezji niż ta, dla której jest ustanowiony. Odbierają to jako wdrażanie w życie czegoś w rodzaju niepisanej zasady „moja diecezja jest moim suwerennym księstwem”. A równocześnie znają słowa Jezusa mówiące o obowiązku braterskiego napomnienia. Trudno im pojąć, dlaczego nie miałyby one obowiązywać wśród biskupów, z wszystkim wskazanymi przez Chrystusa konsekwencjami (upomnienie w cztery oczy, w obecności świadków, „donieś Kościołowi” aż po „niech ci będzie jak poganin i celnik”).
Kościół potrzebuje nieustannego nawracania się jego członków. Wszystkich. Od tzw. zwykłego wiernego przez księży, biskupów, aż po samego papieża. I w tym celu potrzebuje głosów krytyki. Nie tylko z zewnątrz, ale przede wszystkim z wewnątrz. Przypominają o tym między innymi pierwsze rozdziały Apokalipsy św. Jana. W Listach do poszczególnych Kościołów raz po raz powtarza się sformułowanie: „Ale mam przeciw tobie to, że...”. Pojawiają się konkretne zarzuty wobec wspólnot wyznawców Jezusa i ich przywódców. Pojawia się też wezwanie: „Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów”.
Duch mówi dziś także do Kościołów diecezjalnych i do całego Kościoła katolickiego na polskiej ziemi. Jego głos można usłyszeć czasem z zupełnie niespodziewanej strony. Jednak to od jego wysłuchania i podjęcia wskazywanych przez Niego działań zależy zaufanie w Kościele w Polsce. Zaufanie, które nie tyle wymaga odzyskania (bo to w wielu wypadkach jest faktycznie niemożliwe), ile zdobywania go na nowo. Stawką jest przyszłość wiary w Jezusa Chrystusa, w Ewangelię, w zbawienie milionów Polaków. To fakt, nawet jeśli sformułowanie brzmi bardzo wzniośle i patetycznie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki