Już pod koniec listopada wielu nauczycieli zauważyło niepokojące zmiany w zachowaniach uczniów. W pierwszym lockdownie i fali nauczania zdalnego wiosną 2020 r. dominowały problemy techniczne z nauką zdalną, dla wszystkich była to nowość i wyzwanie. Jesienią większość problemów technicznych została opanowana, jednak nauka zaczęła być coraz mniej efektywna.
„Mam wrażenie, że moje dzieci zmieniły się w zombie – mówi nauczycielka klasy szóstej. – Maksimum interakcji uzyskuję, sprawdzając obecność. Jednak w odpowiedzi na wyczytane nazwisko słyszę zaledwie wypowiedziane grobowym tonem głosu «jestem». Choć większość włącza kamerki (dyrekcja nakazała to wszystkim w szkole), widzę twarze z pustym wzrokiem wpatrzone w przestrzeń. Zachęcam do pracy na lekcji, stawiam plusy za aktywność, ale niewiele osób reaguje. Najgorsze, że nawet uczennica, która do tej pory miała świetne oceny i zawsze była bardzo aktywna, wycofała się, a jej prace są robione ewidentnie byle jak, byle z głowy. Nie wiem, jak im pomóc”.
Najważniejsze problemy
Pod wpływem takich głosów zdecydowaliśmy się jako Fundacja Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii przeprowadzić w grudniu 2020 r. badanie stanu psychicznego młodzieży. Na apel odpowiedziało pięć szkół, a w badaniu wzięło udział ponad 800 nastolatków w wieku 11–18 lat i stu młodych dorosłych w wieku 19–26 lat.
Nasz raport Etat w Sieci 2.0 pokazuje, że młodzież spędza przed monitorem ponad dziewięć godzin dziennie, przeżywa nastroje depresyjne i ma zaburzenia snu. Prawie 43 proc. badanych myśli o śmierci, 75 proc. martwi się o przyszłość, a 70 proc. czuje się bardziej rozdrażniona niż wcześniej.
Najbardziej męczy ich fizyczna izolacja od rówieśników, lecz mają też problemy z samą nauką. Po części są to sprawy „techniczne” – na przykład rwie się połączenie internetowe, ale w dużej mierze są to problemy z uczeniem się. Młodzież nie umie się zdyscyplinować do samodzielnej nauki albo nie wie, jak to robić. Uczniowie często mają poczucie, że nauczyciele za bardzo przerzucają na nich odpowiedzialność za naukę i nie dają rady. Co więcej, „dzieci komputera” mają dość elektroniki, dość siedzenia po średnio dziewięć godzin dziennie przed ekranem.
Co się dzieje w mózgu, gdy nastolatek wyrabia etat przed ekranem?
Jednym z problemów jest tzw. wielozadaniowość. Nastolatek siedząc przed komputerem, jest znużony, nawet samym siedzeniem i wpatrywaniem w ekran. Niby nauczyciel widzi go na ekranie, jednak tak naprawdę nie jest w stanie go skontrolować. Dlatego kusi otwarcie nowego okna w przeglądarce po to, by porozmawiać ze znajomymi na czacie czy pograć w grę. Ciągłe przerzucanie się między zadaniami skutkuje tym, że uczeń na niczym tak naprawdę nie skupia uwagi. Uczenie jest mało efektywne.
Niestety, to nie wszystko. Nawet jeśli ktoś zwyczajnie siedzi przed komputerem, śledzi tok lekcji i wykonuje zadania, pojawiają się problemy. Ekrany emitują światło błękitne. To rodzaj światła normalnie najbardziej intensywnego w środku dnia. Dla organizmu jest to sygnał, że ma funkcjonować na najwyższych obrotach. Gdy uczniowie kończą lekcje, większość zadań domowych wymaga korzystania z komputera, ale zaczyna się też namiastka życia towarzyskiego i rozrywka. Najczęściej z wykorzystaniem smartfona, który jest zwodniczy, zawsze pod ręką, przyciągający uwagę powiadomieniami.
Wiele osób śpi ze smartfonami w zasięgu dłoni (według Florence Williams, autorki książki Natura leczy, jest to 70 proc. populacji). Wpatrywanie się w ekran do ostatniej chwili przed zaśnięciem, a często i w środku nocy, oszukuje mózg, przesyłając informację, że oto mamy środek dnia. Owszem, istnieją aplikacje obniżające poziom światła błękitnego emitowanego z ekranów, ale to tylko redukcja, a nie wyeliminowanie tego światła.
Mózg odpowiada, hamując produkcję melatoniny – hormonu snu. Stąd na przykład powszechne już zalecenie, by dwie godziny przed snem wyłączyć wszelkie ekrany.
To jednak nie koniec problemów. Melatonina związana jest z serotoniną – hormonem odpowiedzialnym za nasze ogólne samopoczucie. Gdy w nocy jest wyprodukowanej za mało melatoniny, w dzień produkuje się zbyt mało serotoniny – stąd depresyjne nastroje będące skutkiem chronicznego niewyspania.
Zatroskani XXI – sen, relacje rówieśnicze, wsparcie rodziców
Efektem naszego raportu była konferencja „Zatroskani XXI” (9.02.2021), na którą zaprosiliśmy przede wszystkim praktyków zdrowia psychicznego, przekazujących konkretne pomysły, jak możemy w chwili obecnej gasić pożar i co możemy zrobić na przyszłość w kwestii pomocy młodzieży w odzyskaniu zdrowia psychicznego.
Wykładowcy przede wszystkim zwracali uwagę na rolę snu. Gdyby mieć wprowadzić jedną radykalną zmianę, to byłoby właśnie wyłączanie wszelkich urządzeń elektronicznych najpóźniej o 22.00. U wielu nastolatków nastąpiło kompletne rozregulowanie zegara biologicznego. Część z nich siedzi w internecie do 4.00–6.00 nad ranem, potem śpi kilka godzin, przysypiając na lekcjach zdalnych. Jednak konsekwencje są zabójcze dla zdrowia – zarówno fizycznego, jak i emocjonalnego.
Drugie zalecenie dominujące u wykładowców to nacisk na budowanie relacji i tworzenie dla młodzieży obszarów, gdzie mogliby wspólnie coś sensownego robić. Podkreślały to szczególnie Magdalena Osowska, psychoterapeutka i Agnieszka Szymańska, psycholog pracująca z młodzieżą. Problem polega na wymyśleniu, jak to zrobić. Szkoły nie mają (przynajmniej na razie) możliwości organizowania jakichkolwiek zajęć dla grup spotykających się w świecie rzeczywistym, a wszyscy mają dość prac wirtualnych. Pozostają np. wyprawy niewielkimi grupami nieformalnymi do lasu, działania wolontariackie, zajęcia pozalekcyjne.
Równie ważne jest pokazanie rodzicom, że trudne zachowania ich dzieci mogą być oznaką nastrojów depresyjnych, a nie lenistwa czy buntu. Rodzice mogą wiele pomóc – rozmową czy zwykłym przytuleniem. Zapytaliśmy nastolatków, co chcieliby, by usłyszeli dorośli. Między innymi napisali nam: „Czujemy się samotni bez towarzystwa swoich znajomych i potrzebujemy wsparcia dorosłych – nawet jeśli mają nas tylko przytulić, bo nie wiedzą, jak w inny sposób mogą pomóc – niech to zrobią”.
W tej chwili pojawiają się propozycje bezpłatnych webinariów dla rodziców, dotyczące rozpoznawania depresji i pierwszej pomocy emocjonalnej dla dzieci. Warto z nich skorzystać. Warto zainwestować swój czas w zapoznanie się z tematem. Hasło naszej poraportowej kampanii brzmi: „Zauważ mnie, bo zniknę”. I to chcą powiedzieć nam nasze dzieci.
Problem zachowań ryzykownych
Prawie 43 proc. młodzieży myśli o śmierci. Co prawda niewielu z nich sygnalizuje myśli ściśle samobójcze, jednak dominuje podejście opisane przez jednego z uczestników naszego badania: „Boję się śmierci. Nie myślę o samobójstwie, ale są momenty, kiedy mam dosyć. Nie tylko siedzenia w domu i problemów z nauką zdalną, ale zastanawiam się, czy to wszystko ma sens i czy coś osiągnę w przyszłości. I przy całym tym natłoku ze wszystkich stron i kiedy zaczynam wątpić w swoją przyszłość, mam ochotę umrzeć. Nie mówię tu o samobójstwie, bo tego nie chcę, ale po prostu nie chcę żyć”.
Oznacza to, że bardzo potrzebne jest rozmawianie z nastolatkami o sensie życia i przyszłości. Owszem, żyjemy w trudnych czasach, ale one miną. Z pomocą może przyjść logoterapia (terapia oparta na poszukiwaniu sensu), o której mówił Tomasz Gubała z fundacji Archezja. Warto poczytać na przykład książkę Victora Frankla Człowiek w poszukiwaniu sensu, w której autor opisuje swoje doświadczenie obozu koncentracyjnego i wypracowaną metodę przetrwania. Lektura ta jest pomocna, gdyż uświadamia, że nawet w skrajnie nieludzkich i wydawałoby się bez przyszłości warunkach można zachować godność, poczucie sensu i celu życia. A co dopiero w naszych czasach, które choć trudne, nie są ekstremalne.
Niezwykle ciekawą propozycję dał Wojciech Przybysz ze Stowarzyszenia Dzieciom i Młodzieży WĘDKA z Torunia, który na co dzień pracuje z „dziećmi ulicy” niemającymi żadnego oparcia w dorosłych. Wydaje się, że wypracowane przez „Wędkę” metody pracy mogą w obecnej sytuacji pomóc o wiele szerszemu gronu.
Młodzi mówią o samotności, izolacji, o więziach, które się rozluźniły, i zaprzepaszczonych przyjaźniach. Dlatego szukają nowych relacji – często zapuszczając się w niebezpieczne części internetu, gdzie mogą stać się ofiarami cyberprzemocy, oszustwa (szantażu finansowego), wykorzystania seksualnego.
Tu z pomocą mogą przyjść wolontariusze wykształceni w networkingu rozumianym jako wchodzenie w patologiczne części internetu (grupy w mediach społecznościowych, czaty itp.) i wyciąganie pomocnej dłoni. Wolontariusze wciągają w bezpieczną przestrzeń – wysłuchując, zapraszając do wirtualnych pracowni, oferując sposoby na nudę czy pokazując miejsca, gdzie można znaleźć pomoc. Oczywiście potrzebna jest wiedza, jak prowadzić takie „wędkowanie” w sieci, by nie wystraszyć, nie zniechęcić i nie wyjść samemu na naciągacza czy predatora polującego na ofiarę, jednak wydaje się to dobrym kierunkiem ratowania zagubionych.
Nie musimy czuć się bezradni
Najważniejszą myślą po konferencji jest, że naprawdę możemy dużo zrobić dla naszych dzieci, by im pomóc, nie musimy czuć się bezradni. To kwestia budowania grup wzajemnego wsparcia, zarówno wśród rodziców, jak i samej młodzieży. To kwestia współpracy ze szkołą i specjalistami zdrowia psychicznego. Po szczegółowe informacje i konkretne wykłady zapraszam na stronę www.rodzice.co.