Logo Przewdonik Katolicki

Metoda dyskusji wg św. Tomasza

ks. Wojciech Nowicki, redaktor naczelny
fot. Piotr Łysakowski

Przyglądając się debacie społecznej w różnych kwestiach, odnoszę wrażenie, że mało kto dąży dziś do poznania prawdy, do wniknięcia w głąb dyskutowanej kwestii. O próbie zrozumienia drugiej strony nie wspominając.

Chyba można nazwać go współczesnym apologetą chrześcijaństwa. Prowadzi otwarty dialog z tymi, którzy wiary katolickiej nie podzielają, a nawet z tymi, którzy ją zwalczają. Sposób, w jaki to robi, sprawia, że ludzie prawdziwie otwarci na dialog chętnie podejmują z nim polemikę. A on chętnie toczy z nimi spór. Robert Barron – biskup pomocniczy diecezji Los Angeles, założyciel Word on Fire Catholic Ministries, publicysta, mówca, autor serii filmów Katolicyzm. Problem, jak spierać się o wiarę, był tematem jego wystąpienia w siedzibie Facebooka. Zaproszony do Google’a mówił o poszukiwaniu wiary w przemówieniu zatytułowanym: Religia a otwieranie umysłu. Z tych dwóch wystąpień powstała niewielka książeczka Jak rozmawiać o wierze, która może być ciekawą pomocą w uczeniu się prawdziwego dialogu ze współczesnym światem.
Przyglądając się debacie społecznej w różnych kwestiach, odnoszę wrażenie, że mało kto dąży dziś do poznania prawdy, do wniknięcia w głąb dyskutowanej kwestii. O próbie zrozumienia drugiej strony nie wspominając. Tocząca się dyskusja nad przyczyną i okolicznościami śmierci w szpitalu w Pszczynie jest tego najnowszym przykładem. Naprawdę trudno przebić się przez gotowe tezy, skrojone na potrzeby politycznej narracji, niezależnie z której strony padają, i dotrzeć do istoty problemu. Być może zabrzmi to jak truizm, ale życie nie jest zero-jedynkowe. Na ocenę decyzji, wydarzenia, sytuacji składa się tak wiele czynników, że ostateczna opinia wymaga roztropności i mądrości.
Wydaje się, że synod ze swoim postulatem uczenia się rozmowy, a zatem zarówno uważnego słuchania, jak i mądrego wypowiadania się (oba elementy znajdują się wśród zagadnień w Vademecum o synodzie i stanowią przedmiot wypowiedzi zaproszonych autorów na łamach „Przewodnika”), może okazać się bardzo pomocny. Nie tylko w nauce tego, jak rozmawiać, jak polemizować, żeby nie był to monolog dwóch stron, ale faktycznie spotkanie, które może pomóc stronom lepiej się zrozumieć. Ale również w umiejętnym poruszaniu się w gąszczu zalewających nas informacji, stawianych tez, przekonujących argumentów, które powinniśmy przyjmować krytycznie. I podejmować trud dochodzenia prawdy, całej prawdy.
„Jako warunek konieczny konstruktywnego dialogu na tematy religijne zalecam, aby wszyscy uczestnicy odłożyli na bok swoje ego i słuchali się nawzajem, szczerze starając się zrozumieć stanowisko i punkt widzenia drugiej strony” – przekonuje bp Barron. Choć, jak sądzę, jego sugestię można śmiało rozszerzyć na dialog każdego rodzaju, nie tylko religijny, ale też i ten prowadzony codziennie w naszych domach, nieraz w bardzo prozaicznych sprawach, które jednak składają się na naszą codzienność. Barron proponuje w pierwszej kolejności wyciszyć emocje. To chyba najbardziej zaciemniający rozum element dyskusji. Wystarczy przeczytać kilka losowych komentarzy pod postami mniej lub bardziej dotykającymi tematyki wiary czy Kościoła, aby przekonać się, jak potężny jest tam ładunek emocjonalny, a jak zepchnięty na dalsze pozycje element racjonalny i merytoryczny, do którego najczęściej już nie docieramy.
Dalej, zdaniem amerykańskiego biskupa, konieczne jest podmiotowe potraktowanie rozmówcy, zwyczajne okazanie mu szacunku. Barron odwołuje się tutaj (i nie tylko tutaj, czyni to często i z przekonaniem) do św. Tomasza z Akwinu i jego sposobu prowadzenia dyskusji, w których pozwalał on zgłaszać ich uczestnikom zdania przeciwne, wątpliwości, uwagi, a następnie – wskazując słuszność niektórych – prowadził swoje dowodzenie. Jest jeszcze jedna rzecz, którą warto docenić u Akwinaty. Jeśli ten doktor Kościoła żyjący w średniowieczu był w stanie nadać jednemu ze swoich artykułów Summy teologicznej tytuł Czy Bóg istnieje?, pokazuje to, jak żywiołowe i otwarte dysputy dopuszczał i jak nie bał się pytań trudnych i dociekliwych. Być może właśnie strach przed innym zdaniem naszego rozmówcy albo – co gorsza – przed nieumiejętnością uargumentowania swoich racji powoduje, że ciągle pozostajemy na poziomie emocji lub zasłyszanych tez, których sami już nie zgłębiamy.
Szerokie horyzonty intelektualne, głęboki szacunek, stawianie wszelkich możliwych pytań i włączanie różnorodnych głosów – takie elementy metody Tomaszowej dyskusji wylicza bp Barron i dodaje: „jest to miejsce poszukiwania i stwierdzania prawdy”. Może w procesie synodalnym warto skorzystać ze sprawdzonej metodologii, ucząc się słuchać i rozmawiać w najważniejszych dla nas sprawach?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki