Kiedy 25 stycznia 1959 r., niespełna trzy miesiące po wyborze na Stolicę Piotrową, papież Jan XXIII oficjalnie poinformował kardynałów, że postanowił zwołać sobór powszechny, zaskoczenie było ogromne. Niektórzy komentatorzy nie wahali się twierdzić, że nowy następca św. Piotra oszalał. Z racji zaawansowanego wieku (w chwili wyboru miał 77 lat) od pierwszych chwil pontyfikatu uważany był za „papieża przejściowego”. Nie spodziewano się po nim żadnych przełomowych decyzji. A zwołanie soboru taką decyzją było. Jan XXIII nie zamierzał kontynuować soboru watykańskiego I, zawieszonego w 1870 r.,gdy wojska włoskie zdobyły Rzym. Ogłosił nowy – sobór watykański II.
To nie wszystko. Święty Jan XXIII zwołał też w styczniu 1960 r. synod rzymski, który powszechnie uważano wówczas za przygotowanie do soboru. Czy historia nagłego ogłoszenia soboru przez papieża, po którym raczej takiego działania się nie spodziewano, może się w najbliższym czasie powtórzyć? Można spotkać w Kościele powszechnym opinie, że zainicjowany przez Franciszka proces synodalny może być przygotowaniem do kolejnego soboru.
Franciszek żartuje, ale...
Niczego nie można wykluczyć. „Czy to sobór watykański III?” – zapytał papież Franciszek 14 września 2017 r., wchodząc do wypełnionej biskupami z całego świata Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego. Ten papieski żart nabiera wymowy, gdy ma się świadomość, do kogo został zaadresowany. Takimi słowami Franciszek rozpoczął spotkanie z ponad setką biskupów, którzy niedawno, w ciągu minionego roku, przyjęli święcenia. Było wśród nich dwóch Polaków – arcybiskup białostocki Tadeusz Wojda i biskup pomocniczy częstochowski Andrzej Przybylski.
W skierowanym do nowych pasterzy przemówieniu papież podkreślił, że autentyczne rozeznanie pochodzi od Ducha Świętego i biskupi muszą o nie zawsze prosić w modlitwie. Mówił, że rozeznanie biskupa jest zawsze działaniem wspólnotowym i że biskupi powinni się nim dzielić między sobą. Stwierdził też, że biskupi nie mogą godzić się jedynie na „powtórki z przeszłości”, ale muszą mieć „odwagę postawienia pytania, czy propozycje z wczoraj są nadal ewangelicznie ważne”.
Wykonuje władzę uroczyście
Co to właściwie jest „sobór”? Katolicka Agencja Informacyjna w serwisie „Dziedzictwo” podaje, że jest to uroczyste zgromadzenie kolegium biskupów i innych przedstawicieli Kościoła obradujące wraz i pod przewodnictwem biskupa Rzymu lub jego przedstawiciela – legata. „Obrady soboru dotyczą ważnych zagadnień Kościoła, a zwłaszcza jego jedności w sprawach dogmatycznych i organizacyjnych” – wyjaśnia.
Kodeks prawa kanonicznego podstawowe informacje na temat soboru zawiera w artykule poświęconym kolegium biskupów, znajdującym się w księdze zatytułowanej Lud Boży. Stwierdza przede wszystkim, że kolegium tę władzę w całym Kościele wykonuje w sposób uroczysty na soborze powszechnym. Podkreśla, że tylko biskup Rzymu może zwołać sobór powszechny (to ważne, ponieważ pierwsze sobory w dziejach chrześcijaństwa zwoływali cesarze rzymscy, a papieże uznawali i akceptowali ich rezultaty).
Do papieża należy określanie
Zgodnie z KPK do papieża należy określanie, które sprawy mają być przedmiotem obrad soboru, oraz ustalanie porządku obowiązującego w czasie soboru. Oczywiście do tematów zaproponowanych przez następcę św. Piotra ojcowie soboru mogą dołączyć także inne. Wymagają one jednak papieskiego zatwierdzenia. Kodeks precyzuje również, że „wszyscy i tylko biskupi, którzy są członkami kolegium biskupów, mają prawo i obowiązek uczestniczenia w soborze powszechnym z głosem decydującym”.
Nie znaczy to, że w soborze w ogóle nie może wziąć udziału nikt oprócz biskupów. Najwyższa władza kościelna może wezwać na sobór powszechny również inne osoby i to ona określa, w jaki sposób wezmą w nim udział.
I jeszcze jedna istotna kwestia. Zgodnie z obowiązującym aktualnie kościelnym prawem dekrety soboru powszechnego nie mają mocy obowiązującej, dopóki, po zatwierdzeniu ich przez papieża wraz z ojcami soboru, nie zostaną przez niego potwierdzone i na jego polecenie ogłoszone.
Upłynęło ponad pół wieku
Dotychczas na liście soborów uznawanych przez Kościół katolicki jest dwadzieścia jeden wydarzeń (Kościoły prawosławne i wspólnoty protestanckie odwołują się tylko do pierwszych siedmiu soborów). Nie ma w tym spisie faktu, który często określany jest jako sobór jerozolimski. To opisane w Dziejach Apostolskich wielkiej wagi spotkanie wyznawców i głosicieli Jezusa, do którego doszło w Jerozolimie najprawdopodobniej w roku 49 po narodzinach Chrystusa. To wtedy zapadło rozstrzygnięcie, że chrześcijanie nawróceni z pogaństwa nie muszą poddawać się przepisom tradycyjnego prawa żydowskiego. Jednak za pierwszy sobór uznaje się zgromadzenie biskupów chrześcijańskich, które zwołał w roku 325 do Nicei w Bitynii cesarz Konstantyn Wielki.
Najnowszą pozycją na liście soborów jest ten określany jako watykański II. Od jego zakończenia (8 grudnia 1965 r.) upłynęło ponad pięćdziesiąt lat. Czy to wystarczająco dużo, aby zwołać następny? W dziejach Kościoła zdarzało się, że kolejne sobory zwoływane było o wiele częściej niż co pół wieku. Np. między pierwszym a drugim soborem efeskim (odpowiednio 431 r. i 449 r.) minęło zaledwie kilkanaście lat. Sobór chalcedoński (451 r.) miał miejsce już dwa lata po drugim efeskim. Niewielkie odstępy czasu dzieliły też kolejne sobory laterańskie. Pierwszy odbył się w roku 1123, drugi w 1139, a trzeci w 1179. Oczywiście, są też sobory, między którymi upłynęło nawet kilkaset lat.
Ledwo zaczął przyswajanie
Temat następnego po Vaticanum II soboru jest obecny w przestrzeni publicznej już od dłuższego czasu. Pojawia się w literaturze, np. w kwartalniku „Fronda” w 1996 r. opublikowane zostało opowiadanie pt. Sobór Watykański III, z dopiskiem „clerical fiction”. Jest też obecny w publicystyce, np. w ubiegłym roku „Tygodnik Powszechny” zamieścił zaskakujący wywiad z historykiem Massimo Faggiolim, który rzekomo został przeprowadzony w dniu rozpoczęcia soboru watykańskiego III, a dokładniej w pięćsetną rocznicę inauguracji prac soboru trydenckiego, czyli w roku 2045.
O tym, że temat nie jest błahy, może świadczyć opublikowany w 2012 r. artykuł, w którym znany przede wszystkim jako biograf św. Jana Pawła II George Weigel zebrał szereg „dobrych argumentów” przeciwko zwoływaniu kolejnego soboru. Zdaniem amerykańskiego publicysty jest więcej niż oczywiste, że Kościół katolicki ledwo co zaczął przyswajanie nauczania soboru watykańskiego II.
Podzielił się marzeniem
Weigel odnotował, że do zwołania kolejnego soboru nawołują „katolicy zajmujący lewą stronę Barki św. Piotra”. Kogo miał na myśli? Zdaniem komentatorów w gronie wskazanym tym obrazowym określeniem znajdował się m.in. kard. Carlo Maria Martini, wówczas już arcybiskup senior archidiecezji Mediolanu. To on, jeszcze jako sprawujący urząd pasterz znaczącego lokalnego Kościoła, w roku 1999 swoim „marzeniem” o nowym soborze podzielił się z uczestnikami II Specjalnego Zgromadzenia Synodu Biskupów poświęconego Europie.
Kardynał Martini wskazał szereg tematów, którymi następny sobór powinien się zająć: pogłębienie i rozwinięcie eklezjologii komunii, którą zajmował się już sobór watykański II, brak księży, miejsce kobiet w społeczeństwie i Kościele, seksualność i dyscyplina małżeńska, problemy związane ze sprawowaniem sakramentu pokuty, relacje między demokracją a wartościami, a także między prawem cywilnym a prawem moralnym, ekumenizm. Kilka lat później o zwołanie zaapelowało czterdziestu biskupów (w tym również kardynałowie) z Ameryki Łacińskiej i Azji.
Nie łudźmy się
19 października br. serwis Vatican News poinformował, że kard. Dominik Duka, arcybiskup metropolita praski i prymas Czech, w liście z okazji zainicjowania etapu diecezjalnego procesu synodalnego stwierdził, że to działanie Franciszka można uważać za przygotowanie do przyszłego soboru. Przypomniał, że od czasów soboru watykańskiego II podwoiła się liczba katolików. Przypomniał, że w przeszłości sobory odbywały się bez czekania na dogodne warunki. Zwrócił uwagę, że sobory trydencki i watykański I nie zostały doprowadzone do końca, a mimo to spełniły swoje zadanie, wytyczyły priorytety i kierunki. „Nie łudźmy się jednak, że to same dokumenty doprowadziły do zmiany i reformy” – zaznaczył kard. Duka, dodając, że one zawsze są dziełem Ducha Świętego, a ich wykonawcami są konkretni ludzie.
Można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że sobór watykański II nie jest ostatnim. Kiedy zostanie zwołany następny? Być może na tę decyzję będzie miał wpływ przebieg rozpoczętego w październiku br. procesu synodalnego. Pokaże z jednej strony, czy faktycznie kolejny sobór jest coraz pilniejszą koniecznością, z drugiej ujawni, czy jesteśmy jako Kościół na sobór watykański III (a może odbędzie się on zupełnie gdzie indziej?) gotowi.