Logo Przewdonik Katolicki

Tuja wszędzie

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

Polskę zawłaszcza sobie także tuja: w każdym województwie, które przejechałam, domy otaczały tuje.

Myślę sobie, jadąc przez całą Polskę samochodem, że nasz kraj zarasta tujami i nawłocią. Tuje rosną masowo w przydomowych ogródkach, a nawłoć opanowuje tereny zdziczałe.
Połowę drogi przejechałam autostradą, która jest szybka, ale nudna, a jedyną rzeczą przykuwającą uwagę są tiry, których kierowcy – chyba z tych nudów – postanawiają wyprzedzać swoich kolegów. Kolega jedzie 90 km/h, a ten co go wyprzedza – 95 km/h i tak to trwa i trwa, no ale coś się dzieje. Dopiero kiedy się z autostrady zjeżdża, otwiera się przed nami prawdziwe życie. Dziury w asfalcie, korki przed każdym skrzyżowaniem, rondka w środku lasu, ruch wahadłowy, przydrożne bary z grochówką, eklektyczne sale weselne, ogromne centra logistyczne, rozległe magazyny, ogłoszenia starej daty powiewające na płotach (sprzedam, naprawię, wynajmę…), lokalne stacje benzynowe przeróżnej maści. Można by tak wymieniać w nieskończoność, a wszystko to bardzo ciekawe. Lubię też zwracać uwagę na zielone tablice typu: „Murzynowo 5”, albo „Potworów 2”. Uruchamia to moją wyobraźnię: w prawo od głównej drogi znajduje się wioska, jak jakiś osobny świat, baśniowy twór, w którym żyją ludzie nie z tej ziemi. Nigdy się tego nie dowiem, bo nigdy nie skręcę z głównej drogi, bo u celu ktoś na mnie czeka, no i niestety wraz z wiekiem jestem coraz mniej spontaniczna. Te poboczne wsie żyjące przy drogach białych, a nie czerwonych czy nawet żółtych, są krainą owianą tajemnicą. Zawsze się je mija.
Ale niektórych wiosek i miasteczek nie sposób ominąć, bo droga wiedzie przez ich centrum, czego zawsze mieszkańcom współczuję. Patrzę sobie na kobietę z wózkiem idącą chodnikiem, na chłopaka z dziewczyną jadących na rowerze, na starsze panie rozmawiające pod sklepem. Przez chwilę też mi się wydaję, że podpatruję czyjeś życie i chciałabym wiedzieć, jakie ono jest. No bo to nie są postacie z filmu. Zaglądam ludziom w okna i do ogrodów. Patrzę na pola, lasy, pobocza, nasypy kolejowe, łąki albo raczej nieużytki. I wtedy zauważam, że wszędzie jest tak samo. Pejzaż się zglobalizował. Na prawo i lewo żółci się nawłoć, opanowuje cały kraj, rozrasta się i pokrywa coraz większe połacie ziemi, zagłuszając wszystko inne. Nawłoć, zwiastunka jesieni, bez umiaru zawłaszcza sobie Polskę. Kiedyś uprawiana była w ogródkach jako mimoza (choć właściwa mimoza wygląda zupełnie inaczej). Polskę zawłaszcza sobie także tuja: w każdym województwie, które przejechałam, domy otaczały tuje. Nie znoszę tuj, kojarzą się mi z cmentarzem – i to wcale nie bez powodu. Tuje i cyprysy od zawsze były symbolem żałoby, dlatego sadziło się je na cmentarzach. Teraz otaczają szczelnie ogrody sprawiając, że wszystkie wyglądają jak grobowce. Okrutna ta symbolika.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki