Logo Przewdonik Katolicki

Czułym okiem

Szymon Bojdo
Siostry Tymoteusza i Eliza pokazują ludzką twarz powołania zakonnego, perfekcyjnie wykorzystują do tego nowoczesne narzędzia komunikacji fot. www.facebook.com/dpsbroniszewice

Fenomen sióstr z Broniszewic jest odpowiedzią na naszą potrzebę bezpieczeństwa. Każdy z nas chciałby mieć taki dom, jaki one tworzą.

Położone w ziemi kaliskiej Broniszewice już od wieku są centrum opieki nad dziećmi: osieroconymi, chorymi, wymagających szczególnej uwagi. Kilka faktów z historii tego miejsca jest warte przytoczenia. Główny budynek dzisiejszego domu to pałac z 1892 r. wybudowany przez Józefa Brandta, w 1903 r. przejęty przez niemiecką Komisję Kolonizacyjną i w kilka lat rozparcelowany. W 1922 r. nabywa go przedstawiciel Związku Towarzystwa Dobroczynności Caritas ks. Włodzimierz Laskowski, w celu prowadzenia zakładu wychowawczego dla chłopców. Zakład ten odkupiły siostry dominikanki w 1926 r. Prowadziły go aż do II wojny światowej, kiedy naziści przejęli budynek i go zdewastowali. Po wojnie siostry wróciły i kontynuowały swoją pracę. W 1946 r. pod swoim dachem opiekowały się grupą 60 dzieci. W latach 50. komuniści znacjonalizowali majątek ośrodka i choć dom dla dzieci nadal tam działał, stał się wtedy ośrodkiem dla najmłodszych chorych – zdrowe dzieci przenoszono do państwowych domów dziecka. I tak, po upadku komunizmu mógł powstać tutaj, prowadzony dalej przez dominikanki, dom pomocy społecznej, przez trzy dekady borykający się z formalnymi przeszkodami w działalności, przede wszystkim z koniecznością remontu i rozbudowy zabytku. Za tymi latami działalności stoi historia uporu zgromadzenia, ale też konkretnych sióstr i ich współpracowników, którzy chcieli, by w Broniszewicach takie dzieło istniało.

www-facebook-com-dpsbroniszewice.jpg

W Broniszewicach swój dom ma 56 chłopców z różnymi niepełnosprawnościami. Wielu z nich pozostanie pod opieką sióstr dominikanek do końca życia fot. www.facebook.com/dpsbroniszewice

Drepczące pingwiny
W mediach zrobiło się o nich głośno, gdy w 2017 r. opublikowały film z okazji dnia pingwina. Siostry III Zakonu św. Dominika noszą biały habit i długi, czarny welon, z dużą dozą dystansu nagrały więc kilkusekundowy filmik, w którym charakterystycznym krokiem mkną po korytarzu. Nagranie zyskało viralowy efekt: obejrzało je tysiące ludzi, a już kilka miesięcy później siostry mogły pochwalić się imponującymi efektami zbiórki. Jak same mówiły, „wydreptały” sobie pięć milionów złotych, by wybudować w Broniszewicach nowoczesny dom, który służyć będzie chorym chłopcom.
Tutaj właśnie w tej historii spotyka się profesjonalizm instytucji z ludzką potrzebą domu, miłości, poczucia, że jest się dla kogoś ważnym. Te kobiety, które poświęciły całe swoje życie na służbę Bogu i ludziom, sprawiają, że w pałacu w Broniszewicach nie mieści się tylko zakład opiekuńczy, opieka nad chorymi dziećmi nie jest tylko realizacją ważnego obowiązku, ale jest budowaniem autentycznego domu, ze wszystkimi blaskami i cieniami rodziny.
W Broniszewicach pracuje kilkanaście sióstr, widzimy je na zdjęciach, pojawiają się w filmach. Rzeczniczkami tej wspólnoty są dwie z nich – s. Eliza i s. Tymoteusza. Obie świetnie wypadają w kolejnych wywiadach, są charakterystyczne – pierwsza nieco bardziej stonowana, o delikatnym głosie, ważąca każde zdanie, druga mówiąca nieco mocniej, cechująca się uroczą prostolinijnością. Można powiedzieć, że każda rozmowa z nimi mówi mniej więcej o tym samym: jak trafiły do miejsca, w którym pracują, jakie są potrzeby Domu Chłopaków, jak udało się im zebrać fundusze, jak wygląda ich dzień i życie z chłopcami. Wszystko to okraszone uśmiechem i dobrym humorem sprawia, że właściwie zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego.

3-www-facebook-com-dpsbroniszewice.jpg

W Broniszewicach swój dom ma 56 chłopców z różnymi niepełnosprawnościami. Wielu z nich pozostanie pod opieką sióstr dominikanek do końca życia fot. www.facebook.com/dpsbroniszewice

Odważne kobiety
Pierwszy film dokumentalny o działalności sióstr powstał w 2019 r., a jego reżyserem był Patryk Vega. Nazwisko to może zaskakiwać, bo kojarzy się raczej z kasowymi filmami o przestępcach i policjantach czy też różnych systemowych patologiach, jednak prowadzona przez reżysera fundacja jego imienia angażuje się też w wiele społecznych inicjatyw. Z tej produkcji możemy dowiedzieć się więcej o tym, jak funkcjonuje Dom, zobaczyć zimowe zdjęcia, podczas zabawy, posiłków, rehabilitacji. Urzeka w tych obrazach radość i normalność, którą można dostrzec, mimo przecież często niełatwych sytuacji, problemów, z jakimi zmagają się mieszkańcy Broniszewic. Film po raz kolejny przyniósł konkretne dobro. Dzięki uruchomionej wraz z nim zbiórce udało się zbudować salę rehabilitacyjną.
Broniszewicami zainteresowały się stacje telewizyjne, radiowe, prasa – siostry potrafią przełamać stereotyp zakonnicy, rozmawiają ze wszystkimi, nie pouczają i nie moralizują. Ewangelię głoszą swoją codzienną pracą, więc nie ma takiej konieczności, by jeszcze prawić komuś kazania. Skuteczniej jest zjednać uśmiechem, gotowością do rozmowy, miłosierdziem. Hitem internetu było np. spotkanie s. Elizy z Kubą Wojewódzkim, który po chwili rozmowy zaoferował, że przyjedzie do Domu Chłopaków.
Wreszcie w tym roku światło dzienne ujrzała książka Czuły Kościół odważnych kobiet – obszerna rozmowa, którą z siostrami Elizą Myk i Tymoteuszą Gil przeprowadzili Łukasz Wojtusik oraz Piotr Żyłka. Dziennikarze pracowali nad tą rozmową przez dwa lata, co odbija się w jakości rozmów: są one głębokie i poruszają często trudne, wrażliwe tematy. Siostry mówią wprost o tym, jak wygląda życie zakonne, co je w Kościele boli, jakiego Kościoła by oczekiwały. Nie ma w nich jednak oskarżycielskiego tonu, jest za to wiele troski, autentycznej miłości nie tylko do swoich podopiecznych, ale też całej wspólnoty Kościoła, której są częścią.

Emocje i szczerość
Piotr Żyłka chciał kontynuować tę opowieść, dlatego w internecie zorganizował zbiórkę na kolejny film dokumentalny, który zrealizował wraz z Jakubem Słabikiem. Widać, że historia sióstr ciągle porusza ludzi, bo zebrano aż 113 procent z założonej kwoty. Tak jej autor zachęcał do datków: „gdyby nie siostry, nie byłoby przecież broniszewickiego Domu Chłopaków, nie byłoby tej niepowtarzalnej przestrzeni, w której doskonale odnajdują się ludzie wierzący i niewierzący, prawicowi i lewicowi, znani i całkiem zwykli”.
W krótkiej, trwającej zaledwie 26 minut rozmowie siostry próbują odpowiedzieć na pytanie jak stworzyć taką niesamowitą przestrzeń. Same kadry są bardzo intymne, tym razem z rzadka przebijane zdjęciami z codziennego życia domu, kamera rejestruje twarze sióstr, z lekkiego dystansu lub bliska, odmalowując ich emocje i szczerość. W ich opowieści możemy odnaleźć entuzjazm, pasję, poczucie, że są właściwymi osobami na właściwym miejscu. Poruszające jest jednak także pokazanie, że taka praca to także konkretne ryzyko – wypalenia, zmęczenia, całej masy trudności, z którymi trzeba się zmierzyć i jakoś po ludzku z nimi radzić. Siostry Eliza i Tymoteusza mówią wiele o relacjach, które sprawiają że można przetrwać wszystkie przeciwności, ale przede wszystkim nadają sens życiu i budują prawdziwy dom. Mówią też przede wszystkim o Bogu, który jest inspiracją ich działań, który zna każdego po imieniu i także pragnie być w relacji z człowiekiem. Mówią też o sprawie najtrudniejszej i dla mnie trudnej do uwierzenia: hejcie, z jakim spotyka się ich praca. Po plecach przechodzą aż ciarki, bo choć siostry się nie skarżą, otwierają jednak oczy na to, do czego zdolny może być człowiek z zawiści czy nienawiści.
Myślę, że ta czuła opowieść jest tym, czego obecnie potrzebujemy w zalewie złych informacji. Ktoś może powiedzieć, że Kościół, siostry zakonne prowadzą tysiące podobnych miejsc w Polsce i nikt o nich nie opowiada w mediach – to prawda, bo lepiej by było, żeby dobro i braterstwo były dla nas czymś naturalnym i codziennym. Broniszewice jednak są jedne i wyjątkowe, i mówią właśnie o tej potrzebie dobra i braterstwa, która jest w każdym z nas.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki