Madison Square Garden, ogromna sala koncertowa w Nowym Jorku, zapełniła się publicznością po raz pierwszy od ponad roku. Niemal 20 tys. osób stęsknionych za muzyką na żywo przyszło na koncert zespołu Foo Fighters. „Rock’n’Roll Returns to the Garden Tonight!” – krzyczały banery powieszone na ścianie budynku. Tyle że wpuszczani na koncert byli tylko zaszczepieni. Osobiście się nie dziwię, sporo przeszliśmy w ciągu ostatnich miesięcy, a choć łudzimy się, że to może wreszcie koniec, to wszystko wskazuje na to, że niekoniecznie. Ten rozdział historii ludzkości jeszcze się nie skończył. Wirus się nie poddaje. Zespół Foo Fighters powinien być zadowolony, tyle że oprócz fanów ma też wrogów, a są nimi antyszczepionkowcy. Protestowali pod Madison Square Garden rozżaleni, że choć pieniądze mają w kieszeni, to nie mogą wejść, bo szczepić się nie mają zamiaru. No więc protestowali ze swoimi banerami, które głosiły, że „szczepionki zawierają petroleum”, a „Madison Square Garden i Foo Fighters są winni zbrodni przeciwko ludzkości”. Do tego rysuneczek: czaszka i igła. U nas nie inaczej: podczas pierwszego letniego festiwalu rockowego w tym roku liderka antyszczepionkowców kupiła bilet i zrobiła aferę o to, że nie wpuszczono jej na teren koncertowy. Nie wygląda na fankę zespołów punkowych, spreparowana przez nią sytuacja miała zadanie wyłącznie medialne – i to się udało. Przyjechała policja, aresztowano ją i wszyscy o tym pisali. Jej ludzie też nie próżnowali, na fanpage’ach występujących na imprezie zespołów pojawiły się dziesiątki komentarzy potępiających ich za granie na tak dyskryminujących ludzi festiwalach. Prawo bowiem mówi tak: w koncercie plenerowym może brać udział tylko 250 osób niezaszczepionych. Komu opłaca się zorganizować koncert dla 250 osób? To liczba z sufitu. Na stadionie podczas meczu krzyczeć na całe gardło może kilka tysięcy kibiców.
Przepisy są absurdalne i powodują, że branża nie podniesie się szybko, ale niektórzy naprawdę przesadzają w reakcjach. Jak zespół Kult, który wydał oświadczenie, że nie będzie grał na festiwalach dla zaszczepionych. Bo to apartheid. Co? Apartheid? Czy przypadkiem wiedzą, czym on był?
Branża eventowa, w tym koncertowa, została zamknięta najwcześniej i najpóźniej ją otwarto. Muzycy i nagłośnieniowcy od marca zeszłego roku praktycznie byli bez pracy. Dzisiaj część fanów ma pretensje, że grają „tylko dla zaszczepionych”, oskarżając ich o zdradę. „Jesteście dla mnie przegrani”, „już nigdy nie kupię waszej płyty”, „wielkie rozczarowanie” – to tylko te bardziej niewinne komentarze. A ja mówię: brawo! I nieustannie: szczepcie się!