Logo Przewdonik Katolicki

Niezdolność, aby zmierzyć się z tematem żydowskich roszczeń

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Bartkiewicz

Szybko pojąłem, że zwrot domów czy fabryk, nie mówiąc o majątkach ziemskich, sprzeczny jest z jakimkolwiek społecznym realizmem, a chyba i ze sprawiedliwością

Pośród tabuna tematów nieprzyjemnych, to rzecz arcynieprzyjemna. Poprawka do kodeksu postępowania administracyjnego zamyka sądową reprywatyzację w Polsce. Mamy reakcję Izraela, ale też dyplomacji amerykańskiej. I niezdolność części polskich elit, aby zmierzyć się z tematem roszczeń środowisk żydowskich.
Na początku III RP byłem zwolennikiem reprywatyzacji jako zasady. Miałem złudzenia, że kiedy całe bogactwo skupione jest w rękach dawnych komunistów, danie szansy potomkom dawnych właścicieli zapewniłoby nam więcej równowagi. Ale szybko pojąłem, że zwrot domów czy fabryk, nie mówiąc o majątkach ziemskich, sprzeczny jest z jakimkolwiek społecznym realizmem, a chyba i ze sprawiedliwością. Bo byłoby dokonywane kosztem biednych, i przecież też poszkodowanych przez komunę zwykłych Polaków. 
Sprawiedliwe byłoby, dalej tak sądzę, wypłacenie tym spadkobiercom jakichś rekompensat. Próbował rzecz załatwić AWS, udaremnił wetem Aleksander Kwaśniewski. Z różnych powodów bały się ustawowego załatwienia tej kwestii i PO, i PiS. Pozostało odzyskiwanie poszczególnych własności poprzez sądy. Arbitralne, przypadkowe, rodzące też okazje do nadużyć. Teraz tę drogę zamknięto. Bez owych ustawowych rekompensat, co mi się nie podoba, ale chyba w zgodzie z powszechnym poczuciem sprawiedliwości. I z dalszą możliwością dochodzenia odszkodowań, ale już uzyskiwania domów czy innych obiektów, przed sądami.
To nieprawda, że tą poprawką zamknięto drogę do dochodzenia tzw. mienia bezspadkowego. Z różnych powodów sugerują to Izrael z Ameryką, a nie zaprzecza temu PiS. Przyznanie prawa do jakichś roszczeń nie konkretnym spadkobiercom, a środowiskom żydowskim, wymagałoby specjalnej ustawy. Taka formuła, dająca prawo do zadośćuczynienia nie konkretnym właścicielom czy ich potomkom, a wspólnocie etnicznej, byłaby i sprzeczna z polskimi normami prawnymi, i zwyczajnie absurdalna. Myśmy już zresztą coś zapłacili, choćby żydowskim gminom religijnym. 
Mam wrażenie, że ponad 30 lat III RP wystarczyło, żeby kto miał ku temu prawo, zgłosił się po swoją własność do polskich sądów. Nawet jednak, jeśli ktoś się z tym nie zgadza, to przecież nie w imię zasady, aby polskie państwo płaciło jednym Żydom za krzywdy innych Żydów. Krzywdy z pewnością nie popełnione z inicjatywy Polaków, a będące skutkiem wojny. To akurat powinny orzec chórem wszystkie odłamy polskich elit. A nie zawsze orzekają.
Rozumiem delikatność tematu Holokaustu, obawę przed urażeniem kogokolwiek. Stąd mój odruch niesmaku, kiedy Młodzież Wszechpolska wysypuje gruz przed izraelską ambasadą w Warszawie. Ale jeśli ktoś manifestuje taki niesmak, za to nie zająknie się na temat brzydkiej kampanii izraelskich polityków wikłających Polaków we współsprawstwo Zagłady, mam prawo spytać: dlaczego? Mamy tu do czynienia nie z odruchami ofiar, a brutalną, zorkiestrowaną polityką historyczną państwa, które nie dba o logikę oskarżeń, ani o ich precyzję.
Platforma Obywatelska wstrzymała się, jako jedyny klub sejmowy od głosu przy przyjmowaniu tej poprawki. Formalnie dlatego, bo nie chciała przerywania już toczących  się sądowych postępowań reprywatyzacyjnych. To jest do dyskusji. Ale z wypowiedzi jej polityków wynikało, że atrakcyjne było przede wszystkim obwinianie rządu polskiego, że „nie potrafił się dogadać z Izraelem”. Dyplomacja pisowskiego rządu nie zawsze bywa zręczna. Ale boję się, że tu pole manewru jest żadne. Czy PO chce zagranicą pokazywać, że stanowczość nie jest w tej sprawie jedyną drogą? Że my, liberalna opozycja, byliśmy za, ale i przeciw? Jeśli tak, to brzydka opcja.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki