Zabiliście Dawcę życia” – mocne słowa z Dziejów Apostolskich. Jest jednak pewne „ale”… Bóg wskrzesił Go z martwych. Ciekawe, że Piotr uważa się za świadka Zmartwychwstania, a nie za świadka dramatycznego morderstwa. Myślę, że to niezwykle delikatny moment, który pozwala nam zastanowić się, czego ja sam jestem świadkiem. O czym najchętniej świadczę? O zwycięstwie życia, człowieka, dobra, miłości czy o paśmie porażek, klęsk i dramatów? Wszelka martyrologia jest ważna, Wielki Piątek też wymaga uwagi, ale czego świadkiem jestem? Jaką nowinę głoszę? Idę przez życie, rozglądam się. Co widzę? Nieustanną walkę dobra ze złem, która również we mnie się toczy. I jakie myśli wędrują przez moją głowę, wystawioną być może na zbyt dużą ilość bodźców? Może z autentyczną troską i obawą zastanawiam się, co w tej walce zwycięży? Potęga zła czy dobro, które czasami wydaje się rachityczne i jakby zbyt nieśmiałe?
Piotr nie ma najmniejszych wątpliwości. Oni – pierwsi apostołowie – są świadkami zwycięstwa Chrystusa Zmartwychwstałego.
W mrokach II wojny światowej, w czasie gdy zło odnosi swe największe tryumfy, młoda Silvia Lubich, której dom rodzinny został zbombardowany, spotyka kobietę, która właśnie straciła czworo swoich dzieci. Wtedy właśnie rodzi się Ruch Focolari. Zapala się płomień Zmartwychwstałego.
W tym samym czasie w Burgundii młody Roger Schutz, w samotności ukrywając Żydów przed nazistami, zastanawia się, jak jego życie może stać się przypowieścią o komunii, o wspólnocie, która mogłaby zainspirować pojednanie wśród chrześcijan. Tak powstaje Wspólnota z Taizé. Rychło staje się ona źródłem nadziei, świadczącym o zwycięstwie Zmartwychwstałego.
Oczywiście, zapewne zabrakłoby stron w „Przewodniku”, by wszystkie te historie opisać. Zatem poprzestanę tylko na tych dwóch.
Wielu z nas czuje, jakbyśmy żyli w mroku. Epidemia, brak wzajemnego zaufania, tempo życia, na które trudno nam się zgodzić, upadek autorytetu Kościoła i towarzyszące temu skandale. Słusznie rodzi się pytanie: co w tych naszych mrokach wyczarują świadkowie Zmartwychwstania? Jakie nowe światła nadziei zapłoną? A może one już świecą?