Świat momentami przypomina jakiś niezmiernie długi serial, a w każdym odcinku jest jakaś niespodzianka. A to Tomasz Terlikowski zostaje zwyzywany od lewaków i odstępców od wiary katolickiej, ponieważ mówi o czymś takim jak „gwałt małżeński”. A to węgierski europoseł z chrześcijańskiej partii Viktora Orbána i skrajny przeciwnik praw dla społeczności LGBT zostaje nakryty podczas homoseksualnej orgii, którą w Brukseli zorganizował poszukiwany przez polską policję mieszkaniec Wadowic. A to samochód, którym jeździł Jan Paweł II, zostaje umieszczony w szklanej gablocie przed kościołem parafialnym w Radzyminie. A to minister publicznie oświadcza, że jeszcze niedawno nie wiedział, co oznacza słowo „mizogin” – minister edukacji, dodajmy.
Znajoma bibliotekarka szkolna podzieliła się ze mną swoimi obawami, biorąc pod uwagę ostatnie wypowiedzi ministra Przemysława Czarnka: o LGBT, prawach człowieka, roli kobiet i o tym, że zamierza dokonać zmian w kanonie lektur szkolnych. Obawia się czystki nie tylko pod względem narodowym, ale i moralnym. No bo tak: Dąbrowska – lesbijka, Dostojewski – hazardzista, a do tego bardzo nie lubił Polaków, Tołstoj – heretyk. Jeszcze należałoby pomyśleć o niemoralnym prowadzeniu się Konopnickiej, Leśmiana, homoseksualizmie Iwaszkiewicza i Białoszewskiego, pijaństwie Hłaski, samobójstwie Stachury, zdradach Gałczyńskiego. Mam nadzieję, że moja koleżanka boi się niepotrzebnie, choć mówiono już o wycofaniu z kanonu Gombrowicza, a trzy lata temu usunięto całkiem sporą gromadkę autorów, m.in. Bułhakowa czy Schulza. Za to do kanonu trafiły wiersze Wojciecha Wencla zwanego poetą smoleńskim. Wśród nowych lektur umieszczono też Stasiuka i Tokarczuk, o których Wencel szybko się wypowiedział, że powinni zniknąć, ponieważ są „antypolscy”.
Przypomina mi się udział Wencla w debacie zatytułowanej „Czy poetom należy liczyć żony?” przed laty. Trzy osoby (Wencel, Robert Tekieli i Krzysztof Koehler) wówczas odpowiedziały twierdząco, uważając, że należy skonfrontować życie osobiste autora z jego dziełem i dopiero wtedy podjąć decyzję, czy owo dzieło jest coś warte. Ciekawe, czy panowie nadal tak uważają? Mam nadzieję, że nie, chociaż… Ulubiony poeta Wencla, T.S. Eliot, twierdził, że ocena sztuki nie może być oddzielona od moralnych kryteriów. Ale przecież on sam miał dwie żony, a jedną kazał zamknąć w szpitalu psychiatrycznym i przestał się nią interesować. Niezbyt etycznie. Czy to sprawia, że jego poezja jest zła?
Tymczasem Wojciech Wencel właśnie podał listę wydawnictw (a więc i autorów), które należy bojkotować z powodu poparcia przez nie Strajku Kobiet. Czy chodzi mu o to, żeby nie zarobili autorzy?