Jak to się dzieje, że grasuje wirus, z którym medycyna sobie nie radzi?
– Bardzo dużo wirusów pochodzi od zwierząt, są to tzw. zoonozy. Wirusy bytują np. w gryzoniach, których układ odpornościowy sobie z nimi radzi. W momencie kiedy pokonają barierę gatunkową i „przeskoczą” na człowieka, mogą w nim znaleźć lepsze warunki do namnażania.
Celem wirusa nie jest wywoływanie choroby tylko przeżycie. On nie potrafi tego zrobić poza komórką, dlatego ją atakuje. Musi ją przeprogramować według swojej informacji genetycznej. Namnażając się, korzysta z jej „cegiełek” jako budulca, które służą mu do wytworzenia własnego kwasu nukleinowego i białka. Pula cegiełek z czasem się wyczerpie, a komórka zostaje zniszczona.
Wirus nie jest organizmem żywym?
– Poza komórką wirus nie wykazuje żadnych procesów życiowych. Jest to kompleks białka z kwasem nukleinowym; może mieć lipidową osłonkę. Na wirusy mówimy: twory, które są zdolne do prowadzenia procesów życiowych tylko w żywej komórce.
Kłopoty zaczynają się wtedy, gdy znajdą w nas żywicieli?
– Tak. One chcą się tylko namnożyć. Jak długo można mieć w sobie kogoś, kto będzie nam wszystko podjadał? Wirus niszczy struktury komórki. Potem chce się uwolnić, powoduje lizę (rozpuszczenie), czego skutkiem są nacieki, procesy zapalne itd. Problem w tym, że do końca nie wiemy, jakie komórki wirus zaatakuje.
W przypadku zakażeń ludzi najczęściej mamy dwie fazy. Pierwsza to zetknięcie wirusa z komórką, znalezienie miejsca, przez które może do niej wniknąć. Mnóstwo jest zakażeń wirusowych, gdzie wirus po cichu się namnaża, a my go nie zauważamy (często tak jest z grypą). Potem nowo wytworzone cząstki wirusa przechodzą do płynów ustrojowych, krążą i zaczyna się faza druga – wiremii. Wirusy mogą trafić na lepsze warunki w naszym ciele, gdzie namnażają się już intensywnie. W ten sposób koronawirus niszczy płuca.
Wiele zależy od tego, jak silny jest układ odpornościowy. U osób starszych jest on z reguły osłabiony. Nie muszą mieć nawet chorób towarzyszących.
Czym ten wirus różni się od innych?
– Jest dosyć nietypowy, ma osłonkę pochodzącą z błony komórkowej. Takie wirusy łatwo giną pod wpływem detergentów. Chińczycy robili w nocy dezynfekcję całych ulic, co było skuteczne. Wirus powinien być wrażliwy na detergenty, rozpuszczalniki organiczne itd. Zachowanie czystości, częste i dokładne mycie rąk mydłem, naprawdę nas ochroni.
A maseczki?
– Są potrzebne. Wirus nie przechodzi na drugą osobę sam, tylko w kropelkach wydzielin. W lecie one szybciej wysychały i ulegały zniszczeniu. Materiał genetyczny wirusa typu RNA jest nietrwały, szybko się degraduje. Białka i kwasy nukleinowe nie są odporne na wyższe temperatury. Teraz powietrze stało się wilgotne, jest zimno i łatwiej wirusom przetrwać poza organizmem. Trzeba bardzo dbać o czystość, uważać na przyciski w windzie, klamki etc. i unikać kontaktów z ludźmi. Osoby zakażone wirusem mogą nam go przekazać podczas kichnięcia, ziewania, witania się itp.
Jest szansa na szybkie, medyczne rozwiązanie problemu?
– Powiem szczerze, że jej nie widzę. Dobra szczepionka wymaga badań. Nie wystarczy ją podać. Trzeba poczekać na odpowiedź organizmu. Sytuacja jest podobna do wirusa grypy. Najlepiej by było, gdybyśmy wszyscy przeszli zakażenie i mieli przeciwciała. Na razie trzeba regularnej dezynfekcji, czyli ciągłego usuwania wirusów ze środowiska. Dzięki temu jest ich mniej. To, czy rozwinie się choroba, zależy także od dawki wirusa. Warto stymulować swój układ odpornościowy. Stosować dietę bogatą w warzywa i owoce.
Dużo się mówi o odporności stadnej. Musimy ją wszyscy nabyć?
– Jeżeli nie znajdzie się skuteczny lek i nie będzie szczepionek, tylko to może nam pomóc. Każdy
z nas spotka się z wirusem, nabierze jakiejś odporności. Nie wiemy, ile jest szczepów wirusa, jak mutują, jaka będzie ich zjadliwość. Przeciwciała mogą się wytworzyć na bardzo krótko i trzeba się będzie szczepić częściej niż co roku. Nasza wiedza na ten temat jest na razie bardzo skąpa.