Logo Przewdonik Katolicki

Bronić czy nie bronić?

ks. Artur Stopka
Jan Paweł II i arcybiskup Buenos Aires Jorge Mario Bergoglio. Słowa, które na Twitterze zamieścił Franciszek, nie są sprzeczne z tym, co w 1997 r. pod Giewontem mówił papież Polak fot. East News

Krótki internetowy wpis na papieskim koncie wywołał w Polsce wielkie emocje. Dopatrywano się nawet sprzeczności z nauczaniem papieża Polaka. W czym tkwi problem?

Niedawno, bo 22 sierpnia, na papieskim koncie na Twitterze pojawił się wpis wyraźnie nawiązujący do ustanowionego przez ONZ Międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Przemocy z Powodu Religii lub Wiary. Przypomnę, że taką decyzję, i to jednogłośnie, podjęły 193 państwa członkowskie. Pomysł wprowadzenia takiego dnia do światowego kalendarza rozmaitych obchodów zgłosiła Polska. Chodziło o zwiększenie poszanowania wolności religijnej na świecie i upamiętnienie wszystkich ofiar prześladowań, bo wolność religijna jest jednym z podstawowych praw człowieka. Informując o tej inicjatywie, media przypominały między innymi, że współcześnie największą prześladowaną na tle religijnym grupą są chrześcijanie. Kontrowersyjny – zdaniem niektórych – wpis papieża dotyczył więc tego kontekstu. Franciszek napisał bowiem: „Bóg nie potrzebuje być przez nikogo broniony i nie chce, aby Jego imię było używane do terroryzowania ludzi. Proszę wszystkich o zaprzestanie używania religii w celu budzenia nienawiści, przemocy, ekstremizmu i ślepego fanatyzmu”. 

Dwa cytaty
Zapewne nie spodziewał się on, że w Polsce ten wpis wywoła duże emocje i nawet w serwisach internetowych kompletnie niezajmujących się tematyką religijną będzie można przeczytać tytuły zarzucające mu głoszenie treści sprzecznych z nauczaniem św. Jana Pawła II. Nie spodziewał się tego tym bardziej, że jego wpis zwrócił wyraźną uwagę na to, co wielokrotnie, a szczególnie podczas Światowej Modlitwy o Pokój zorganizowanej w Asyżu w 1986 r., zwracał również uwagę Jan Paweł II: wiara w Boga nigdy nie może być usprawiedliwieniem przemocy.
Uzasadnieniem jednak tak mocnego zarzutu stawianego aktualnemu następcy św. Piotra nie była tematyka religii wolnej od przemocy, ale ten fragment internetowego wpisu, w którym papież mówi o „Bogu, który nie potrzebuje być przez nikogo broniony”. Zestawiono to jego zdanie z krótkim cytatem z homilii wygłoszonej podczas Mszy św. w Zakopanem, 6 czerwca 1997 r., podczas której Jan Paweł II powiedział: „Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym”.

Gorący temat
Czy faktycznie słowa Franciszka i Jana Pawła II wzajemnie sobie zaprzeczają? W którym momencie? Czego dotyczą pełne emocji reakcje części polskich katolików na papieski tweet? O co tak naprawdę poszło?
Poszło o obronę. I to obronę samego Boga oraz związanych z Nim symboli. W Polsce jest to od pewnego czasu bardzo gorący temat. Świadczy o tym nie tylko tytuł komentarza, jaki na początku sierpnia br. pojawił się w jednym z katolickich czasopism. Brzmiał „Boga trzeba bronić”. Świadczą o tym setki komentarzy i polemik w mediach społecznościowych. Świadczą o tym wypowiedzi oficjalnych reprezentantów Kościoła po kolejnych aktach naruszania katolickich znaków i symboli. Świadczy o tym autentyczny ból setek wierzących, którzy czują się takimi działaniami dotknięci i skrzywdzeni. Świadczy o tym rosnące poczucie zagrożenia, które trudno podważyć i lekceważyć wobec takich aktów, jak ten w Tyńcu, gdzie półnagi chłopak tańczył na ołtarzu.

Bezbronny
Czy tego typu akty mogą w jakikolwiek sposób zaszkodzić Bogu? Czy jest On przez nie bezpośrednio lub pośrednio zagrożony? Do tego stopnia, że wymaga zdecydowanej obrony? A może chodzi o coś zupełnie innego? O obraz Boga, jaki funkcjonuje w świadomości części polskich katolików?
Jezus opowiadał swoim uczniom o Bogu. Co więcej, sam jest Bożym Synem. Bóg, którego objawia, nie jest wielkim wodzem prowadzącym ogromne armie na podbój świata. Nie jest też surowym władcą, na bieżąco rozliczającym swoich poddanych. Jest kimś, kto tak „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). To jest Bóg, który się, w sensie dosłownym, oddaje w ręce ludzi. Który w tym oddaniu staje się niejako „bezbronny”. Nie ze słabości, z braku sił i mocy, lecz dlatego, że taka jest Jego wola.

Schowaj miecz
W Piśmie Świętym można znaleźć wyraźne potwierdzenia, że Bóg w osobie Jezusa nie chce być broniony przez ludzi. Pierwsze ma miejsce podczas pojmania Chrystusa w ogrodzie Getsemani. Gdy jeden z towarzyszących Mu uczniów sięgnął po broń i zranił sługę najwyższego kapłana, Jezus kazał mu schować miecz, a swoją decyzję tak uzasadnił: „Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów?” (Mt 26, 53).
Drugi raz Boży Syn stanowczo zadeklarował, że nie chce siłowej obrony ze strony ludzi podczas przesłuchania przez Piłata. Gdy rzymski namiestnik dociekał, czy Jezus jest królem, usłyszał, że Jego królestwo nie jest „stąd”. „Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd” (J 18, 36) – wyjaśnił Piłatowi Chrystus. Ten Jezusowy komentarz nie jest tylko doraźnym tłumaczeniem Jego zachowania w tamtej konkretnej chwili. Ma ogromne znaczenie dla kształtowania w świadomości wierzących obrazu Boga i Jego Królestwa. Jest uzasadnieniem dla słów, które znalazły się 22 sierpnia br. w papieskim tweecie „Bóg nie potrzebuje być przez nikogo broniony”. Słów, które wcześniej zostały zapisane w „Dokumencie o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”. 4 lutego 2019 r. w Abu Zabi podpisali go papież Franciszek i wielki imam Al-Azhar Ahmad Al-Tayyeb.

Kontekst
Nie są one sprzeczne z tym, co św. Jan Paweł II mówił pod Giewontem 6 czerwca 1997 r. Przypominając genezę i znaczenie stojącego na szczycie tej góry krzyża, przywołał biblijny cytat „Będą patrzeć na Tego, którego przebili” (J 19, 37). Mówił, że to na drzewie krzyża zawisło Zbawienie świata. Cytował słowa św. Pawła Apostoła, że nauka krzyża, która jest głupstwem dla świata, dla nas, uczniów Jezusa, jest mocą Bożą. Wskazywał, że o tym przypomina krzyż (nie tylko ten na Giewoncie), o tym przypominają przydrożne kapliczki, o tym mówią stawiane rękami ludzi kościoły.
Pokazując takie właśnie znaczenie krzyża, jako znaku zbawienia, znaku oddania Bożego Syna z miłości, papież Polak zaapelował, by nie wstydzić się tego znaku. „Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa” – wzywał swoich słuchaczy. W tym kontekście zachęcał do obrony krzyża. W tym kontekście również prosił: „Nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym”, tzn. żebyście wy tego Imienia nie obrażali przez noszenie go na piersi i jednocześnie przez odchodzenie od Ewangelii, przez upodobnienie do „tego świata”, przez odpowiadanie „złem na zło”, przez uleganie pokusom życia i miłości bez krzyża, bez oddania siebie. I to zarówno w wymiarze osobistym, jak i społecznym.

Powrót znaku
Wygłaszając homilię dokładnie osiem lat po przełomie roku 1989, Jan Paweł II zachęcał też do wdzięczności za powrót znaku krzyża do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Mówił, że ten znak powinien w tej przestrzeni publicznej pozostać, aby przypominać o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. „Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz”.
Wsłuchując się w wygłoszone prawie ćwierć wieku temu słowa naszego rodaka na Stolicy Piotrowej, łatwo zauważyć, że dotyczą one przede wszystkim obrony krzyża przed zagrożeniem, które płynie z naszych wnętrz, z naszych serc i umysłów. Nie mówią nic o tym, że Bóg potrzebuje obrony ze strony ludzi.

Godność
Nie znaczy to, że mamy obojętnie patrzeć, gdy znaki naszej wiary są atakowane i niszczone. Jednak ich obrona nie jest obroną Boga, lecz wypływającego z ludzkiej godności prawa do wyznawania wiary, a więc do wolności religijnej. Jest obroną wynikającej z tej wiary sfery sacrum, w imię prawa do jej poszanowania. Chrześcijanie nie oczekują od wszystkich ludzi, że będą wierzyli w Boga, a tym bardziej nie chcą, aby ktokolwiek z tych ludzi, którzy nie wierzą z powodu braku wiary, był jakkolwiek prześladowany. Chcą natomiast, aby inni szanowali wiarę tych, którzy wierzą i wyrażają to na różne zewnętrzne sposoby. Obronę znaków religijnych traktują więc jako obronę prawa do wiary, a nie obronę Boga.
Jezus po pojmaniu w Ogrójcu również zaprotestował, gdy naruszono jego godność. Gdy spoliczkował Go sługa arcykapłana, Chrystus wystąpił w obronie swej godności. „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” (J 18, 23) – stanowczo upomniał nadgorliwca. Jezus nie zganił żołnierza za to, że nie rozpoznał w nim Boga, ale za to, że użył przemocy wobec człowieka niewinnego i traktując Go źle, pogardzał ludźmi, którzy w Niego uwierzyli.
Można powiedzieć, że paradoksalnie św. Jan Paweł II zachęcał do obrony krzyża jako znaku przypominającego o dobrowolnej „bezbronności” Boga. „Bezbronności”, która wynika z bezgranicznej miłości. „Bezbronności”, która w żaden sposób nie podważa Jego wszechmocy, wielkości i chwały. „Bezbronności”, która jest największą siłą Boga w odpowiedzi na przemoc człowieka.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki