Może jednak wpadamy w jakiś anachroniczny sposób myślenia, twierdząc, że literatura może pokrzepić serca? Żyjemy przecież w epoce multimedialnej, w której im więcej środków wyrazu, im coś bardziej się rusza, świeci, gra i trąbi, tym bardziej czujemy się pobudzeni, żywi, spełnieni. W jakiś sposób jesteśmy uzależnieni też od interaktywności, czyli działań odbiorcy, które mają wpłynąć na rozwój dzieła. Wybieramy wersje, wciskamy przyciski, głosujemy. Pandemia odebrała nam sporo tej interaktywności choćby ze względów higienicznych; są muzea, które musiały zmienić niemal całą swoją ścieżkę wystaw, bo zwiedzający nie mogli uruchomić poszczególnych obiektów (bo trzeba by je wciąż dezynfekować). Czy zatem czytanie, które jest czynnością kontemplacyjną, może dodać otuchy w trudnym czasie? Nie da się w czasie czytania robić niczego innego, nasz wzrok, nasze myśli skupione muszą być na literach, słowach, zdaniach (nie powiemy przecież, że na książce, w dobie coraz bardziej popularnych czytników elektronicznych).
Niby wracamy już do normalności, więc po co wspominać czas kwarantanny, kiedy po książkę sięgnęło się z konieczności, gdy po zdalnej pracy połączonej z nadzorowaniem elektronicznych lekcji dzieci chciało się na chwilę uciec myślami gdzie indziej, w literacki świat? Chciałoby się, by ten nawyk, tak jak dezynfekcja rąk czy zakrywanie ust i nosa, po prostu pozostał, poszerzając grono czytelników. Ostrożnie mówi się o tym, że coraz więcej ludzi dostrzegło rolę książek w czasach pandemii. Niestety, konieczność zamknięcia księgarni stacjonarnych sprawiła, że wiele z nich nie wytrzymało tej próby. Imponujący był jednak wzrost sprzedaży książek w internecie. Jak podawał EMPiK: o 260 proc. wzrosła sprzedaż literatury dla dzieci, o 230 proc. literatury pięknej obcej, niemal 200 proc. kryminałów. Czy taki trend się utrzyma, będzie można orzec w dłuższej perspektywie, jednak może paradoksalnie ten trudny czas stał się szansą dla literatury. Rynek wydawniczy musi wiele zmienić, by przełożyło się to także na korzyść dla twórców, ale zacząć trzeba zawsze od czytelnika.
Nadzieja w pigułce
Czytelnik był także punktem wyjścia w przygotowaniu wyjątkowej publikacji pod tytułem Nadzieja. Składa się ona z czterdziestu tekstów, które przekazane zostały nieodpłatnie przez autorów, społecznie pracowali też redaktorzy, korektorzy, graficy, drukarze i wszystkie osoby włączone w proces wydania książki. Dochód ze sprzedaży książki trafi natomiast do ośrodków pomocy społecznej, hospicjów, miejsc prowadzonych przez organizacje pozarządowe. Ma to być konkretne i mocne wsparcie dla tych, którzy w czasie pandemii COVID-19 są najsłabsi: osób starszych i chorych. Organizatorzy liczą, że dzięki zbiórce nie zabraknie maseczek, kombinezonów, sprzętu, pomóc będzie można także personelowi.
Z pewnością pomoże też sama literatura, bo tak wydawca postrzega rolę Nadziei: „Nadzieja narodziła się z potrzeby serca. Z niepewności, niepokoju, współodczuwania, potrzeby niesienia wsparcia i realnej pomocy. Z uświadomienia sobie, że pandemia jest czasem próby dla naszego człowieczeństwa i umiejętności bycia razem, ale też bycia dla siebie – w rodzinach,
w pracy, w sąsiedztwie, w Polsce”. Można powiedzieć, że coś dla siebie znajdzie w niej miłośnik różnorodnej literatury. Nie brakuje w niej poezji (Urszula Kozioł, Ewa Lipska, Jarosław Mikołajewski, Jacek Dehnel), autorów literatury faktu (Mariusz Szczygieł, Andrzej Stasiuk, Filip Springer, Magdalena Grzebałkowska, Adam Wajrak, Małgorzata Rejmer) oraz najlepszych nazwisk prozaików: Olga Tokarczuk, która otwiera tom, Wiesław Myśliwski, Ignacy Karpowicz, Łukasz Orbitowski, Jerzy Sosnowski, Katarzyna Boni. Właściwie wymienić trzeba by nazwiska wszystkich autorów, którzy oddali swoje dzieła na ten szczytny cel. Jest w książce także kilka zaskoczeń formalnych, na przykład gdy czytamy udramatyzowaną bajeczkę Hanny Krall z uniwersalnym przesłaniem czy niezwykle aktualne przemówienie Myśliwskiego z okazji otrzymania doktoratu honoris causa Uniwersytetu Opolskiego. Z kolei Joanna Bator i Przemysław Truściński „Trust” wpletli do tego zbioru komiks.
Naturalnie, w przypadku tak wielu autorów, bardzo różnorodnych, także pokoleniowo, znajdziemy intrygujące rozwinięcia tytułowego tematu. Dosyć częstym motywem pojawiającym się
w opowiadaniach jest choroba, szczególnie choroba nowotworowa i heroiczna walka z nią. Doświadczenie ciężkiej, nierzadko nieuleczalnej choroby, wyzwala w bohaterach chęć życia pomimo wszelkich przeciwności, mimo że wciąż trzeba znosić dolegliwości, ból i cierpienie. Życia nie rozmienia się wtedy na drobne – wyrusza się w żeglarski rejs morski, daleką podróż, chce się robić to, na co zazwyczaj nie było czasu. Nadzieja jest tu wtedy postawieniem życia na jedną kartę. Kilku autorów szuka nadziei
w tych miejscach, dla których przeznaczony jest dochód z książki: akcje dzieją się w hospicjach czy DPS-ach. Wydaje się, że jest to ostatnie miejsce, gdzie można szukać nadziei, znajdują ją jednak zarówno pensjonariusze, jak i para osób w podeszłym wieku zakochująca się w sobie, ale także ci, którzy przychodzą w odwiedziny – rodzina, wolontariusze, personel. Sens nadziei objawia nam się w sytuacjach granicznych, dlatego pewną grupę utworów zajmują także utwory mówiące o doświadczeniach wojennych – ucieczce przed bombami, niesprawiedliwością, do nowych światów,
w których szuka się nadziei lub trwając w nadziei na koniec konfliktu. Taką sytuacją graniczną są też klęski żywiołowe i odbudowywanie swojego życia po nich – pisarze pokazują na przykład krajobraz po tsunami w Indiach czy powodzi w Polsce. Nie brakuje także szukania nadziei w codzienności, tam gdzie toczą się nasze ludzkie dramaty, w pociągu, na stacji benzynowej, wielkomiejskim blokowisku i chacie ukrytej na wsi. Materiał do rozmyślań zdobędziemy dzięki tej publikacji na długie godziny, warto czytać ją wolno, wracając do niektórych tekstów. To literatura, która pomaga porządkować świat w rozsypce.
Przekraczać ograniczenia
Nadzieja sama w sobie jest wartością nieco efemeryczną, trudno jest znaleźć jedną i prostą jej definicję. Nie jest to przecież tylko zwykłe przekonanie, że wszystko będzie dobrze i że sprawy ułożą się jakoś na naszą korzyść. To pragnienie, by coś się wydarzyło połączone z niepewnością. Jest taki fragment Listu do Rzymian, który pomaga mi zrozumieć, czym jest nadzieja: „On to wbrew nadziei uwierzył nadziei” (por. Rz 4, 18). Nadzieja pomaga nam przekraczać nasze ograniczenia, mimo często ogromnych wątpliwości, pozwala zrobić krok w tym miejscu, gdzie nasza droga nie jest oświetlona światłem pewności. Nadzieja nie jest też tylko naszym indywidualnym doświadczeniem, ale wpływa na nasze relacje – w encyklice Spe salvi Benedykta XVI, notabene największym traktacie o nadziei naszych czasów pisze on o niej tak: „I jeszcze: potrzebujemy małych
i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające”. Literatura, sztuka i piękno prowadzą nas do tej wielkiej nadziei.